– Potrzebujemy gotówki, aby spłacać swoje zobowiązania – mówi Krzysztof Bałata, nowy dyrektor Klinicznego Szpitala Wojewódzkiego nr 2 w Rzeszowie. Czy załoga ma się bać o pracę?
W piątek (26 maja) oficjalnie na stanowisku dyrektora szpitala przy ul. Lwowskiej w Rzeszowie pracę rozpoczął Krzysztof Bałata, który zastąpił Janusza Solarza, kierującego placówką przez 16 lat. Solarza odwołano na początku marca br. z powodu rosnących długów szpitala, które dzisiaj wynoszą już 50 mln zł.
Ale Janusz Solarz na bruku nie pozostał, mianowano go na nowego dyrektora Wojewódzkiego Ośrodka Medycyny Pracy.
– Czeka nas ważny etap w życiu Klinicznego Szpitala i jego funkcjonowaniu. To najważniejszy ośrodek w systemie ochrony zdrowia w naszym województwie. Chodzi też o wielkość szpitala, o jego znaczenie i wysokospecjalistyczne zabiegi, jakość kadry i ilość pacjentów. Pod każdym względem to największy szpital i mający największe znaczenie – mówi Władysław Ortyl, marszałek podkarpacki.
W ogłoszonym przez zarząd województwa konkursie na nowego dyrektora Klinicznego Szpitala Wojewódzkiego nr 2 w Rzeszowie Krzysztof Bałata pokonał Justynę Lis i Ewę Lipińską.
Nowy dyrektor placówki przy ul. Lwowskiej pochodzi z Tarnobrzega. Wcześniej kierował Centrum Opieki Medycznej w Jarosławiu. Był nim w latach 2010-2013. W ostatnim czasie Bałata był dyrektorem Szpitala Wojewódzkiego w Łomży. Twierdzi, że tamtejszy szpital w ciągu czterech lat wyprowadził z 17-milionowego długu.
Płacić częściej, ale mniej
Krzysztof Bałata mówi, że z pracy w szpitalu w Łomży zrezygnował ze względów rodzinnych. – Moja rodzina mieszka w Tarnobrzegu. Też chciałem wrócić w rodzinne strony – tłumaczył w piątek nowy dyrektor rzeszowskiej „dwójki”.
Bałata ma opinię „finansowego chirurga” i takie też dostał zadanie – ma wyciągnąć na prostą KSW nr 2. – Szpital potrzebuje gotówki, aby spłacać swoje zobowiązania. Mój główny cel to generowanie pieniędzy – zapowiada Krzysztof Bałata.
Gdzie ich będzie szukał? W kredytach i pożyczkach. Ale nie tylko. Bałata chce dokładnie przejrzeć, jakie są koszty funkcjonowania szpitala i sprawdzić zasadność zakupów.
– Jeśli są one robione raz w miesiącu, a towar leży w magazynach i zanim zostanie wydany, to do szpitala trafia już faktura z określonym terminem płatności. Co można zrobić w takim przypadku? Zwiększyć częstotliwość dostaw – płacimy częściej, ale mniejsze faktury – tak Krzysztof Bałata kreśli swoją dyrektorską wizję.
– Nie znam szpitala, w którym nie znajdziemy niepotrzebnie ponoszonych kosztów. Trzeba je wyeliminować – twierdzi Bałata.
Czy praca się nie dubluje?
Takie zapowiedzi wywołają wśród załogi KSW nr 2 raczej lęk niż gwarancję dalszej pracy, choć o zwolnieniach w szpitalu, w którym pracuje ponad 2 tysiące osób, nikt nie mówi. A przynajmniej na razie.
– Trzeba się zastanowić, czy personelu jest za dużo, czy za mało, jakie wypełnia on zadania i czy zakres poszczególnych obowiązków się nie dubluje – zapowiada enigmatycznie nowy dyrektor „dwójki”.
Krzysztof Bałata chce również dokładnie poznać koszty leczenia pacjentów. To też zapowiedź, która niekoniecznie dobrze wróży zarówno pacjentom, jak i pracownikom.
– Jeżeli pacjent „kosztuje” 4 tys. zł i jedna osoba leczy go np. 10 dni, a druga trzy, to należy wówczas zadać sobie pytanie, dlaczego tak jest – mówi Bałata. – Przebywanie w szpitalu powinno być jak najkrótsze, jak najszybciej należy doprowadzić pacjenta do pełnej sprawności, aby mógł on w pełni wrócić do życia zawodowego – uważa Krzysztof Bałata.
Swój plan chce wdrożyć jak najszybciej. – Zmniejszać stratę z miesiąc na miesiąc albo z kwartału na kwartał. To moje podstawowe zadania – wyjaśnia nowy dyrektor KSW nr 2.
Wszędzie plan naprawczy
Szpitale wojewódzkie, którymi zarządza samorząd podkarpacki, potrzebują pieniędzy, jak ryba wody. Szczególnie, że przed samorządem stoi trudne zadanie dokończenia procesu kontrowersyjnego łączenia Podkarpackiego Centrum Płuc przy ul. Rycerskiej z Klinicznym Szpitalem Wojewódzkim nr 1 w Rzeszowie.
Na bazie obu placówek ma być stworzony Uniwersytecki Szpital Kliniczny. Potrzebuje go Uniwersytet Rzeszowski do kształcenia przyszłych lekarzy.
Zarząd województwa przygotował także plan obniżania kosztów finansowych podkarpackich szpitali. Ich łączenie w ramach tzw. sieci szpitali jest jednym z elementów szukania oszczędności.
– Plany naprawcze muszą być podjęte w każdej placówce – nie pozostawia złudzeń Stanisław Kruczek, członek zarządu województwa, który jest odpowiedzialny za podkarpacką służbą zdrowia. – Chcielibyśmy inwestować w nowoczesną infrastrukturę szpitali, nowe oddziały i sprzęt, aby pacjenci mogli być leczeni w lepszym standardzie – zapewnia Kruczek.
Władze województwa twierdzą, że zmiany i łączenie szpitali, co następuje również w Przemyślu, nie mają nic wspólnego z prywatyzacją placówek, które są podległe samorządowi podkarpackiemu.
joanna.goscinska@rzeszow-news.pl