Jeszcze nie wiadomo, kiedy autobusy z szyldem miejskiej spółki nie wyjadą w trasy. Na razie jest zgoda na kolejne rozmowy.
Wynik środowego (28 września) referendum strajkowego w MPK nie jest zaskoczeniem dla prezesa rzeszowskiej spółki – Jak widziałem frekwencję, wiedziałem już, że będzie zgoda na strajk – komentował w czwartek Marek Filip.
Za strajkiem opowiedziało się 367 osób, przeciwko było 111, frekwencja wyniosła 75,1 procent. Liczenie głosów zakończyło się po północy, ze środy na czwartek.
Znaleźć rozwiązanie
– Mam nadzieję, że do strajku nie dojdzie. Trzeba rozmawiać. Jeżeli strony zechcą, to na pewno znajdziemy rozwiązanie – dodaje Marek Filip, gdy pytamy, co dalej. Deklaruje, że jest gotowy rozmawiać ze związkowcami już w piątek, 30 września.
Dla Michała Białogłowskiego, szefa zakładowej „Solidarności”, wynik głosowania oznacza jedno: „Mamy zdecydowane poparcie załogi”. – Musimy dążyć do rozmów z miastem, bo propozycje złożone przez pracodawcę, nie są niewystarczające na pokrycie kosztów rosnącej inflacji – mówi.
Dogadać się w pokoju
Związki żądają wzrostu wynagrodzeń dla wszystkich pracowników o 500 zł i od 1 września. Władze MPK wysokość podwyżki akceptują, ale od 1 października.
Związkowcy mają asa w rękawie, czyli wynik referendum. Jeżeli nie będzie porozumienia, kierowcy rozpoczną strajk. Autobusy nie wyjadą w trasy, mieszkańcy będą mieli problem, żeby dojechać do pracy i szkół. Taki jest scenariusz.
– Nie chcemy skrzywdzić mieszkańców Rzeszowa, bo to nie oni są winni. Ale skończyły się nasze możliwości upominania się o swoje – dodaje Białogłowski. – Chcemy dogadać się w pokoju – deklaruje.
I tak jak prezes MPK, jest gotowy usiąść do kolejnych rozmów. W każdej chwili. Zastrzega przy tym, że w spotkaniu muszą wziąć udział wszystkie cztery związki zawodowe działające w MPK.
Policzyć jeszcze raz
Szef „S” uważa też, że to, co się dzieje w MPK, nie jest winą zarządu firmy. Jego zdaniem problem tkwi w szczegółach. – Trzeba jeszcze raz rzetelnie policzyć koszty jednego wozokilometra. Dotychczasowe audyty przeprowadzone przez nas, MPK, ZTM i miasto, wyraźnie wskazują, że kwota z tego tytułu powinna być liczbą dwucyfrową – mówi.
W tej chwili stawka wozokilometra wynosi 8,90 zł i nie pokrywa kosztów w związku z szalejącymi cenami paliw. Związkowcy chcą na ten temat rozmawiać z prezydentem Rzeszowa i radnymi.
Nie ma pola na negocjacje
– Prezydent jest gotowy spotkać się ze związkowcami, tak jak to zrobił wiosną i jesienią – zapewnia Marzena Kłeczek-Krawiec, rzecznik prezydenta Rzeszowa. Ale daje jasno do zrozumienia, że spotkanie nie przyniesie przełomu w dotychczasowych negocjacjach.
– Na ostatniej sesji Rady Miasta przedstawiono raport o stanie miejskiej komunikacji. Związkowcy go znają. Jesteśmy zaniepokojeni wynikami referendum, ale nie ma pola na negocjacje. Propozycja zarządu MPK raczej nie zostanie zmodyfikowana – twierdzi rzecznik.
(la, ram)
redakcja@rzeszow-news.pl