Uchodźcom z Ukrainy przysługują comiesięczne świadczenia i jednorazowa zapomoga. Gwarantuje im to rządowa specustawa. Wnioski mogą składać od środy, 16 marca. Na razie zrobiło to kilkanaście osób.
Jagiellońska 4 to punkt Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej, w którym mieści się sala obsługi mieszkańców Rzeszowa. To tu uchodźcy z Ukrainy mogą składać wnioski o pomoc finansową. Przysługują im takie same świadczenia jak obywatelom Polski, m.in. zasiłek rodzinny, świadczenie rodzicielskie, rodzinny kapitał opiekuńczy czy dofinansowanie do opłaty za pobyt dziecka w żłobku.
Na dobry początek
Uchodźcy wojenni mają również prawo do jednorazowego zasiłku w wysokości 300 zł na osobę. To pieniądze na zaspokojenie pierwszych potrzeb, czyli pokrycie wydatków na żywność, odzież, obuwie, środki higieny osobistej oraz opłaty mieszkaniowe.
Przyjmowanie wniosków rozpoczęło się w środę, 16 marca. Pierwszego dnia nie było kolejek. – 16 osób złożyło wnioski o wypłatę świadczenia jednorazowego, pięć o zasiłek rodzicielski, a jedna o świadczenie rodzicielskie. Kilkanaście osób zabrało formularze, żeby spokojnie wypełnić je w domu – mówi Joanna Wisz, zastępca dyrektora ds. świadczeń socjalnych rzeszowskiego MOPS.
W punkcie przy ul. Jagiellońskiej 4 jest pięć stanowisk do obsługi obywateli Ukrainy, są też wolontariusze z językiem ukraińskim. Ale o wypłatę świadczeń gwarantowanych przez rząd, mogą się ubiegać dopiero wtedy, gdy mają nadany numer PESEL. Formalności z tym związane mogą załatwić w punkcie przy ul. Langiewicza 15.
Gdy zaprosisz uchodźcę do domu
Prawo do rządowego wsparcia mają także ci, którzy zdecydowali się przyjąć ukraińskie rodziny pod swój dach. Przysługuje 40 zł za dzień na osobę, i tylko przez dwa miesiące. Mieszkańcy Rzeszowa mogą składać wnioski w tym samym punkcie, przy ul. Jagiellońskiej 4. Pieniądze będą wypłacane wstecz, czyli od momentu przyjęcia uchodźców wojennych. W Rzeszowie, na razie, nikt nie złożył takiego wniosku.
Od początku wojny na Ukrainie, podkarpacki odcinek granicy przekroczyło ponad 1 mln uchodźców. Na razie trudno powiedzieć, ilu z nich zatrzymało się w Rzeszowie.
(la)
redakcja@rzeszow-news.pl