Reklama

Prokuratura w środę przesłuchała 18-letniego Portugalczyka, który miał być ofiarą rasistowskiego ataku w Rzeszowie. Twierdzi, że student nie został znieważony na tle rasowym. To dlaczego mówił on o tym na policji?

Sprawę 18-latka nagłośniły już media ogólnopolskie. Dzisiaj o wyjaśnienia incydentu zwróciła się do prokuratury Ambasada Portugalii RP. O skandalu od kilku dni piszą również portugalskie media, we wtorek Rada Miasta Rzeszowa incydent określiła jako karygodny.

Portugalski student dzisiaj był przesłuchiwany przez prokuratora Piotra Pawlika. Pawlik niechętnie jednak mówi, co 18-latek zeznał.

– Po tym przesłuchaniu nie można kategorycznie powiedzieć, że mamy do czynienia z incydentem o podłożu rasistowskim. Pokrzywdzony nie był szarpany, nie był popychany. Pomiędzy nim a podejrzewanym nie doszło do starcia fizycznego. Incydent był, pewne słowa padły, ale po tym przesłuchaniu nie można powiedzieć, że incydent miał podłoże rasowe – mówił nam prokurator Pawlik.

Po przesłuchaniu Portugalczyka, prokuratura po południu planowała przesłuchać jeszcze kolegę 18-latka, który był bezpośrednim świadkiem incydentu z 9 kwietnia w rzeszowskim hotelu „Iskra” przy ul. Dąbrowskiego. Nie udało nam się dowiedzieć, co wynikło z kolejnego przesłuchania.

Piotr Pawlik nie był w stanie nam powiedzieć, co było więc powodem incydentu, skoro nie rasizm. – Ustalam to – powiedział krótko.

Dodatkowy nadzór

Incydent jest przedmiotem dochodzenia Żandarmerii Wojskowej pod nadzorem Prokuratury Rejonowej dla miasta Rzeszów. Postępowanie od poniedziałku „monitoruje” Prokuratura Okręgowa w Rzeszowie.

Agnieszka Zięba, rzecznik rzeszowskiej PO, poinformowała, że po dzisiejszych przesłuchaniach z aktami sprawy zapozna się prokurator Prokuratury Okręgowej.

– Przedmiotem toczącego się w Prokuraturze Rejonowej dla miasta Rzeszów dochodzenia będzie szczegółowe wyjaśnienie czy w sprawie mieliśmy do czynienia z tzw. „przestępstwem z nienawiści”, czy też był to incydent niemający podłoża rasistowskiego  – napisała w komunikacie prokurator Zięba.

Stanisław Augustyn, nauczyciel Zespołu Szkół Elektronicznych w Rzeszowie, który jest opiekunem 15-osobowej grupy Portugalczyków, przebywających w naszym mieście od 3 kwietnia, z ironią podchodzi do informacji, które teraz podaje prokuratura.

– Portugalczyk w hotelu kulturalnie został poproszony, żeby wyjechał do swojego kraju i na drogę dostał w prezencie banana – mówi Augustyn, który złożył zawiadomienie o przestępstwie znieważenia na tle narodowościowym portugalskiego studenta.

Nic się nie stało?

Policjanci, którzy znają sprawę na wylot, nie są zaskoczeni tym, co dzisiaj działo się w prokuraturze. – To przesłuchanie tak miało wyglądać – mówi nam jeden z funkcjonariuszy.

– W zawiadomieniu, które u nas złożono, jest mowa o tym, że Portugalczyk był szarpany za ubranie i włosy, że pod jego adresem padły rasistowskie słowa. To wszystko jest w protokole. I teraz okaże się, że nic się nie stało?

– Okaże się, że to obcokrajowcy dokonują w naszym kraju rasistowskich ataków na Polaków? Skoro nie było rasistowskiego incydentu, to przeciwko Portugalczykowi należałoby wszcząć postępowanie, że złożył fałszywe zawiadomienie. Prokuratura to zrobi? – pyta nasz rozmówca z policji.

Podejrzewanym o rasistowski atak na Portugalczyka jest 38-letni żołnierz zawodowy 21. Brygady Strzelców Podhalańskich w Rzeszowie, który od 11 lat pracuje w wojsku, ma za sobą misje w Afganistanie.

Według naszych rozmówców z policji, żołnierz miał krzyczeć do portugalskiego studenta, że jest „brudasem” i „kur…ą”. – Oby sprawa nie została ukręcona – słyszymy od policjantów.

Portugalscy studenci od początku pobytu w Rzeszowie byli przedmiotem rasistowskich ataków. W obawie o ich bezpieczeństwo, Portugalczycy zostali wykwaterowani z „Iskry” i mieszkają w wynajętym domu na obrzeżach miasta, który strzegą ochroniarze. Więcej pisaliśmy o tym TUTAJ.

(ram)

redakcja@rzeszow-news.pl

Reklama