Zdjęcie: Komenda Powiatowa Policji w Lesku

Policjanci z Polańczyka pomogli zagubionemu w lesie turyście. 40-letni mężczyzna wyszedł po zmroku pobiegać i szybko stracił orientację w terenie.

Do zdarzenia doszło w czwartek wieczorem, 11 stycznia. Pracownik jednego z bieszczadzkich hoteli powiadomił policję, że jeden z gości postanowił pobiegać i zgubił się w lesie. Recepcjonista zdążył wezwać także GOPR. Dzielnicowi z Polańczyka skontaktowali się z zagubionym w lesie turystą.

– Dzięki doskonałej znajomości terenu udało im się ustalić trasę, jaką pobiegł 40-latek i miejsce, gdzie pomylił drogę. Zamiast do Myczkowiec, jak planował, wbiegł na teren rezerwatu przyrody nad Jeziorem Myczkowieckim – opisuje asp. sztab. Katarzyna Fechner z leskiej policji. 

Policjanci, jadąc drogą po drugiej stronie jeziora, dzięki sygnałom szybko namierzyli zagubionego biegacza. Był jednak na drugim brzegu jeziora.

Policjanci, wiedząc że ścieżka prowadzi nad stromym urwiskiem, a biegacz ma jedynie latarką czołową, postanowili mu pomóc. Dodatkowo ich obawy wzbudzał duży mróz oraz opady śniegu. Do biegacza nie dało się dojechać, dlatego policjanci zorganizowali transport wodny. O wsparcie poprosili strażaków z Leska, którzy przywieźli lekką łódź motorową. 

Turystę udało się całego i zdrowego przewieźć na właściwy brzeg. Jak się okazało, 40-latek z Katowic przyjechał w Bieszczady świętować swoje urodziny. Jak co dzień, wybrał się na przebieżkę nie biorąc pod uwagę, że bieszczadzkie lasy to nie parki miejskie i zwłaszcza w ciemności łatwo się w nich zgubić.

Policja apeluje o rozwagę w górach. 

Zdjęcie: Komenda Powiatowa Policji w Lesku

(ram)

redakcja@rzeszow-news.pl

Reklama