Fot. Tomasz Modras / Rzeszów News. Na zdjęciu Tadeusz Ferenc

Niebywałe rzeczy na wtorkowej sesji Rady Miasta Rzeszowa. Najpierw radni PiS przyłożyli rękę do tego, by w miejskich szkołach była preambuła Konstytucji RP, a potem podsunęli Tadeuszowi Ferencowi pomysł, jakie jeszcze tereny powinno miasto włączyć do swoich granic.

Podczas wtorkowej sesji Rady Miasta Rzeszowa radni mieli zdecydować o tym, czy stolica Podkarpacia znów będzie chciała poszerzyć swoje granice.

Na sesję przygotowano trzy projekty uchwał dotyczące włączenia do Rzeszowa całej gminy Krasne oraz ośmiu podrzeszowskich sołectw: Zaczernie, Nową Wieś, część sołectwa Trzebownisko i część Jasionki z gminy Trzebownisko, a także Matysówkę z gminy Tyczyn, część Racławówki z gminy Boguchwała oraz Miłocin i Pogwizdów Nowy z gminy Głogów Małopolski. 

Brak jasnej i spójnej wizji

Było do przewidzenia, że opozycyjny PiS będzie przeciwko poszerzeniu granic, twierdząc, że ratusz swoje plany tworzy kłócąc się bez przerwy z sąsiednimi gminami, nie baczy na opinie mieszkańców, którzy nie chcą być włączani do Rzeszowa. Te argumenty również pojawiły się na wtorkowej sesji.

Marcin Fijołek, szef klubu PiS, o dziwo, stwierdził, że poszerzenie Rzeszowa to „proces pozytywny i pożądany”, ale Fijołek zarzucił władzom miasta, że w swoich staraniach od lat są nieskuteczne, bo nie potrafią wskazać jasnego celu poszerzenia Rzeszowa.

Fijołek krytykował władze Rzeszowa za to, że projekty poszerzeniowe są „spontaniczne” i „pisane na kolanie”.

– Trzeba zbudować dobrą narrację wokół tego procesu, szukać sojuszników, porozumieć się z lokalnym samorządem, zaprezentować mapę drogową poszerzenia miasta, a potem ten proces realizować – mówił Marcin Fijołek.  

Zarzucał władzom Rzeszowa, że sposób, w jaki od lat próbują zrealizować swoje plany będzie „gigantycznym problemem” dla następców Tadeusz Ferenca, którzy chcieliby je kontynuować. – Skłócone lokalne społeczności, zła atmosfera, brak jasnej i spójnej wizji – punktował Fijołek.

PiS: To kolanowe projekty

Zdaniem radnych PiS, Rzeszów swoje poszerzeniowe starania powinien skierować na północ – w kierunku lotniska w Jasionce i otaczającą go strefę ekonomiczną. – Ale ciężko poprzeć tak źle przygotowane propozycje, „na kolanie”, ad hoc – dodawał Fijołek.

Tadeusz Ferenc szybko zareagował. – Dyrdymały – skomentował słowa Fijołka. – Od 2006 r., gdy miasto miało 53 km kw., poszerzyliśmy je o kolejne 66 km kw. To jest ta nieskuteczność? – pytał retorycznie Ferenc. Zdradził, że jest po rozmowach z marszałkiem podkarpackim Władysławem Ortylem (PiS), by miasto przejęło drogi prowadzące do lotniska w Jasionce.

– Pan jest przeciwko decyzjom swojego przełożonego – zarzucał Ferenc Fijołkowi.

Prezydent powtarzał, że mieszkańcy dotychczas przyłączonych do Rzeszowa terenów są z tego zadowoleni. – Pan jest przeciwko wszystkiemu, a powinien pan dbać, by miasto się rozwijało – usłyszał Fijołek od Ferenca. – Dopóki będę prezydentem, będę się starał, żeby Rzeszów rozszerzać – zapowiedział.  

Kultys: Pas startowy to za mało

W obronę Marcina Fijołka wziął jego klubowy kolega – Robert Kultys. – W ostatnich latach Rzeszów niczego nie uzyskał. Rzeszów nie przedstawia jednolitej koncepcji rozszerzenia. Takie zarzuty płyną z Warszawy niezależenie od tego, kto rządzi. Konia z rzędem temu urzędnikowi, który będzie wiedział, o jakie rozszerzenie Rzeszowowi chodzi – mówił Kultys.

Ale Kultys poparł pomysł przyłączenia do Rzeszowa Pogwizdowa, Miłocina, Matysówki czy Racławówki. Skrytykował, że w przypadku części Jasionki miasto chce z niej wyciągnąć tylko lotnisko. – Pas startowy będzie miał jedynie prestiżowe znaczenie. Dlaczego prezydent wyłączył tereny przemysłowe? – nie mógł się nadziwić radny PiS.

Tadeusz Ferenc najpierw zarzucił radnym PiS, że nie mają zielonego pojęcia o tym, jak w Warszawie prowadzone są negocjacje dotyczące poszerzenia granic miasta.

W końcu Ferenc przyklasnął Kultysowi, by do Jasionki dołączyć tereny strefy ekonomicznej. Prezydent natychmiast nakazał swoim urzędnikom przygotować nowy projekt uchwały, który uwzględniałby również tereny strefy ekonomicznej, by one też znalazły się w granicach Rzeszowa.

– Nie chciałem tego wcześniej robić, żeby nie zarzucono mi, że chce zabrać zakłady pracy – tłumaczył nam Tadeusz Ferenc.

Ferenc do radnych PiS: Błazny

Radni PiS zbaranieli, bo urzędnikom wystarczyło dziesięć minut na stworzenie nowego projektu uchwały z uwzględnieniem koncepcji Roberta Kultysa. To też im się nie spodobało.

– Dostaliśmy projekt uchwały poszerzony o wnikliwą analizę ekonomiczną, urbanistyczną, społeczną, komunikacyjną. Dostaliśmy w 10 minut projekt poszerzenia miasta. Gratuluję – ironizował Marcin Fijołek.

– Możecie się śmiać, jak błazny – skomentował Tadeusz Ferenc. – Wasz projekt doprecyzujemy – dodał już na poważnie.

Ostatecznie radni koalicji Rozwoju Rzeszowa i Platformy Obywatelskiej przegłosowali wszystkie trzy projekty uchwał o poszerzeniu miasta. PiS był przeciw. Robert Kultys poparł tylko tę uchwałę, w której zaproponował włączenie z Jasionki także tereny przemysłowe.

– Robert, już nie masz wyjścia. Musisz poprzeć swój własny pomysł – śmiali się radni koalicji.

Wtorkowa zgoda radnych na poszerzenie Rzeszowa to dopiero początek całej procedury. W gminach znów będą się odbywały konsultacje społeczne. Ostateczną decyzję w tej sprawie i tak podejmie rząd.

redakcja@rzeszow-news.pl

Reklama