Policjanci wyjaśniają okoliczności tragicznego pożaru w Domu Pomocy Społecznej w Górnie w powiecie rzeszowskim. Z budynku ewakuowano 20 osób. Niestety, cztery osoby zginęły.
O zdarzeniu policjantów powiadomił dyżurny straży pożarnej. Dziś około godz. 2:40 w nocy otrzymał on sygnał o pożarze w Domu Pomocy Społecznej w Górnie od dwóch pielęgniarek, opiekujących się podopiecznymi placówki.
– Cały ośrodek składa się z 9 pawilonów. Ogień, który nie był duży, pojawił się w pawilonie parterowym, murowanym. W budynku panowało potężne zadymienie – mówi młodszy brygadier Marcin Betleja, rzecznik prasowy komendanta wojewódzkiego Państwowej Staży Pożarnej w Rzeszowie.
Ogień wybuchł w tzw. izolatce. Budynek był skonstruowany z muru pruskiego, miał drewniane stropy, izolowane wełną.
– Z izolatki pożar rozprzestrzenił się na niezamieszkałe poddasze. Obiekt był zamykany na noc. Objęły go toksyczne produkty spalania – twierdzi st. bryg. Jan Ziobro, zastępca komendanta wojewódzkiego PSP.
Na miejsce, jako pierwsza, przyjechała jednostka OSP Górno. Strażacy byli wyposażeni w sprzęt ochrony dróg oddechowych. Aparaty, bez których strażacy nie byli w stanie poruszać się po budynku, były ładowane specjalnie sprowadzonym na miejsce sprzętem. Już po kilku minutach od pożaru budynek był objęty trującymi toksynami.
Strażacy razem z policjantami i ratownikami ewakuowali z zadymionego budynku 18 pensjonariuszy i 2 osoby personelu. Czwórka podopiecznych była nieprzytomna.
Mimo niezwłocznie podjętej reanimacji przeprowadzonej przez strażaków i ratowników medycznych, trzy kobiety i mężczyzna w wieku od 44 do 66 lat zmarli, najprawdopodobniej w wyniku zaczadzenia.
Wszystkie pozostałe ewakuowane z budynku osoby zostały przewiezione do szpitali w Rzeszowie, Leżajsku, Stalowej Woli i Rudnej Wielkiej. – Nie ma osób poparzonych. To są, które zostały podtrute zadymieniem – twierdzi nadbryg. Bogdan Kuliga, komendant wojewódzki PSP.
Na miejscu zdarzenia utworzony został sztab akcji ratowniczej W akcji uczestniczyli policjanci, 14 zastępów państwowej i ochotniczej straży pożarnej z Rzeszowa i Łańcuta (ok. 50 strażaków) oraz ratownicy medyczni.
Policjanci pod nadzorem prokuratora wyjaśniają szczegółowe okoliczności pożaru.
– Trwają czynności grupy dochodzeniowo-śledczej. Przyczyny pożaru podamy, jak je ustali biegły z zakresu pożarnictwa – powiedział Witold Szczekala, komendant miejski policji w Rzeszowie.
redakcja@rzeszow-news.pl