– Reakcja kierowcy autobusu była nieadekwatna do sytuacji – uważa Marek Filip, prezes MPK w Rzeszowie. Na ewentualne wyciągnięcie konsekwencji wobec kierowcy chce jeszcze jednak poczekać.
O incydencie, do którego doszło w środę po południu w autobusie MPK linii nr 16, napisaliśmy TUTAJ. Pani Adrianna została wyproszona z autobusu, bo kierowcy rzekomo nie podobało się, że kobieta głośno rozmawiała przez telefon komórkowy.
Kierowca straszył ją, że jak nie skończy rozmowy, to wezwie policję i zakończy kurs. Pani Adrianna pilnie jechała do szpitala do chorego dziecka. Zachowaniem kierowcy jest zbulwersowana, zapowiedziała, że złoży oficjalną skargę do dyrekcji MPK. I tak też zrobiła w czwartek.
Z kolei kierowca miał tego samego dnia złożyć oświadczenie i przedstawić swoją wersję zdarzenia. W czwartek udało nam się porozmawiać z Markiem Filipem, prezesem MPK. Do tego momentu kierowca oświadczenia jednak nie złożył, ale Filip wezwał go do siebie „na dywanik”. Rozmawiał także z panią Adrianną. Czego się dowiedział?
– Kierowca poprosił, aby kobieta zakończyła rozmowę telefoniczną i to był początek ich konwersacji. Kobieta jej nie zakończyła, podniosła także głos, co przyznała w rozmowie ze mną – mówi nam Marek Filip. – Ze strony kierowcy nie było wulgaryzmów, co potwierdza także pasażerka. Prawdą jest, że kierowca zwrócił jej uwagę, mówiąc, że przeszkadza mu w prowadzeniu autobusu – streszcza swoje ustalenia prezes MPK.
Będzie konfrontacja pasażerki z kierowcą
Przyznaje, że straszenie pasażerki policją ze strony kierowcy było przesadą. – To było nieadekwatne do sytuacji. Nie było powodów, aby dyspozytor, któremu kierowcy zgłaszają potrzebę wezwania służb, zadzwonił na policję z prośbą o interwencję – uważa Marek Filip. Uważa też, że incydentu można było uniknąć.
– Trudno tę sprawę oceniać w kategoriach czarne-białe. Dowodzi temu chociażby to, że żaden z pozostałych pasażerów, którzy byli świadkiem całej tej sytuacji, nie stanął ani za tą kobietą, ani za kierowcą – mówi prezes Filip.
Teoretycznie pomocne w rozstrzygnięciu sporu, kto ma rację, byłoby nagranie z monitoringu, ale akurat w tym autobusie kamera nie była zamontowana. Marek Filip przeprosił panią Adriannę za to, że kierowca straszył ją wezwaniem policji. Zapowiedział, że w przeciągu najbliższych dwóch tygodni przeprowadzi konfrontację pomiędzy kobietą, a kierowcą.
– Wyjaśnimy sobie wszystko i jeszcze raz się przeprosimy – mówi Filip. A co na to pani Adrianna? – Oczekuję jedynie przeprosin – mówi krótko.
Ratusz: straszenie policją było na wyrost
Na środowy incydent nie zamierza zdecydowanych kroków podejmować ratusz i prezydent Tadeusz Ferenc, który jest bardzo wyczulony na zachowania kierowców MPK, ale to nie oznacza, że miasto udaje, że sprawy nie ma.
– Kierowca rzeczywiście mógł zwrócić uwagę pasażerce, ale straszenie policją było na wyrost. W takich sytuacjach jest zawsze potrzebny zdrowy rozsądek. Niemniej jednak sprawa powinna być wyjaśniona z każdą ze stron – uważa Maciej Chłodnicki, rzecznik prezydenta Rzeszowa.
joanna.goscinska@rzeszow-news.pl