500-złotowe podwyżki wynagrodzeń dla pracowników Urzędu Miasta obiecał we wtorek prezydent Konrad Fijołek. Związkowcy z „Solidarności” są rozczarowani.
– Mamy na ten cel 25 mln zł – mówił podczas wtorkowej sesji Rady Miasta Rzeszowa Konrad Fijołek. Prezydent mówił o tym w kontekście uchwały, jaką rada jednogłośnie przyjęła, a dotyczyła ona wzrostu wynagrodzeń miejskich urzędników w 2024 roku.
Projekt uchwały intencyjnej przygotował opozycyjny PiS, który uważa, że urzędnicy powinni znacznie lepiej zarabiać niż wynosi minimalna pensja w Polsce. W tym roku wynosi ona 3600 zł. Od stycznia 2024 roku zostanie podniesiona do 4242 zł zł (brutto).
Na wyrównanie minimalnej pensji miasto musi mieć pieniądze. Jak w poniedziałek mówili nam przedstawiciele ratusza, urzędników z minimalną pensją jest 1,5 proc. z wszystkich zatrudnionych, a tych w urzędzie miasta pracuje obecnie 888.
Fijołek: na cuda nas nie stać
Czy ci, którzy mają nieznacznie wyższe pensje, też mogą liczyć na podwyżki? Z deklaracji prezydenta Fijołka wynika, że tak. We wtorek powiedział, że miasto planuje 500-złotowy wzrost płac – od kwietnia 2024 roku. Chce powtórzyć manewr z tego roku.
– Nie stać nas jeszcze na cuda – tłumaczył radnym Konrad Fijołek. Zapowiedział, że jego podwładni będą jeszcze „bilansować” tegoroczny budżet i być może przyszłoroczne podwyżki pensji zostaną wprowadzone szybciej i może będą „odrobinę” wyższe niż 500 zł.
– Jeżeli nic nam „z podziemia nie wybuchnie” – zastrzegł prezydent Fijołek.
Do tych „wybuchów” zaliczył ceny paliw i ogromne koszty funkcjonowania oświaty. 25 mln zł, o których prezydent mówił, jest na razie połową kwoty, by wszystkim urzędnikom dać co najmniej 500-złotową podwyżkę od wiosny przyszłego roku.
„Solidarność” już to słyszała
O 20-procentowy wzrost wynagrodzeń walczy „Solidarność”, działająca w Urzędzie Miasta Rzeszowa. Lider związku Marian Salwik jest daleki od zachwytu po wtorkowych zapowiedziach prezydenta Konrada Fijołka.
– To samo słyszeliśmy w tym roku – mówi nam Salwik. – Trudno mówić o jakiejś zasadniczej zmianie. W świetle postulatów, jakie mamy, zapowiedzi prezydenta nas nie satysfakcjonują – twierdzi szef „Solidarności” w rzeszowskim magistracie.
– Rzeszów w przyszłym roku znów ma mieć rekordowy budżet [ponad 2 mld zł – przyp. red.]. Chcemy wiedzieć, jak to się ma do naszych wynagrodzeń – czy uwzględniając inflację, ich wartość spadła – mówi Marian Salwik.
Prezydent „kupił” czas?
„Solidarność” ma nadzieję, że wtorkowe zapowiedzi prezydenta nie zamykają drogi do rozmów o postulatach związkowców. – Gdyby nie wierzył, że uda się je nam wywalczyć, to podałbym się do dymisji – stawia sprawę jasno Salwik.
„S” deklaruje, że jej przedstawiciele usiądą przy jednym stole z władzami Rzeszowa. – Odnoszę wrażenie, że zapowiedź prezydenta wynika z tego, że albo nie ceni naszej pracy albo „kupił” jeszcze czas na podjęcie ostatecznej decyzji – uważa Marian Salwik.
Średnia pensja w Urzędzie Miasta Rzeszowa obecnie wynosi 6092,90 zł (brutto). Szeregowi urzędnicy jednak nie zarabiają nawet 4000 zł, tylko niewiele powyżej minimalnej pensji. Podwyżki w 2024 roku mają otrzymać także urzędnicy z jednostek podległych miastu.
(ram)
redakcja@rzeszow-news.pl