Fot. Tomasz Modras / Rzeszów News. Jeżeli deweloper zrealizuje swój plan, to mieszkańcy z okien będą oglądali plażowiczów żwirowni

Radni PiS tak walczą o ochronę terenów zielonych nad Wisłokiem, że przyłożyli rękę do tego, by przy żwirowni powstały bloki. Platforma Obywatelska zarzuca PiS hipokryzję.

Na wtorkowej sesji Rady Miasta Rzeszowa radni zajmowali się m.in. propozycją, jaką do ratusza złożył jeden z rzeszowskich deweloperów Bartosz Cybulski, związany ze spółką NG Development, która odpowiadała za budowę osiedla „Nasz Gaj”. Firma Cybulskiego jest właścicielem blisko 30-arowej działki pomiędzy ulicą Grabskiego a zalewem niedaleko placu zabaw. Miasto z kolei ma ok. 70 arów pomiędzy ulicą Kwiatkowskiego a żwirownią wzdłuż południowego brzegu kąpieliska. 

Fijołek: Nieodpowiedzialna polityka 

Deweloper zaproponował ratuszowi zamianę działek. Na gruntach miejskich chce budować bloki. Szczegóły inwestycji nie są jednak na razie znane. Aby ją rozpocząć, zgodę na zamianę gruntów musiała wydać Rada Miasta Rzeszowa i to właśnie było przedmiotem obrad wtorkowej sesji. Dyskusja była bardzo gorąca. Zapoczątkowali ją radni PiS. Szef tego klubu Marcin Fijołek wspólnie ze swoimi partyjnymi kolegami jeszcze nie tak dawno apelowali do władz miasta o stworzenie parku na żwirowni

– Deweloperzy będą chcieli zabudować te tereny. Do takiej sytuacji doszło. Mamy uchwałę, która w każdym przypadku spowoduje wytworzenie dla miasta fatalnej rzeczywistości – mówił Marcin Fijołek. – Tereny zielone poniżej ul. Kwiatkowskiego są narażane na zabudowanie. Nieodpowiedzialna polityka prowadzona przez prezydenta związana z uchwaleniem planu na tym terenie prowadzi do tego, że Rzeszów przestanie być miastem przyjemnym do życia i stanie się miastem betonu – dodawał.

Ferenc: Posłuchajcie Morawieckiego

Tadeusz Ferenc, prezydent Rzeszowa, przypominał radnym PiS, że to właśnie ich rząd szykuje specustawę, która wojewodzie umożliwi wydawanie pozwolenia na budowę nawet na tych terenach, gdzie są uchwalone miejscowe plany zagospodarowania przestrzennego, o które tak bardzo zabiegają radni PiS. – Chcemy stawiać na budowę mieszkań. Radzę panu Fijołkowi, żeby zapoznał się z decyzjami premiera Morawieckiego – mówił Tadeusz Ferenc.

W trakcie głosowania okazało się, że klub PiS w większości wstrzymał się od głosu w sprawie zamiany działek. Przeciwko byli tylko Jerzy Jęczmienionka i Roman Jakim (obaj z PiS) oraz trzyosobowy klub Platformy Obywatelskiej: Jolanta Kaźmierczak, Marcin Deręgowski i Andrzej Dec. Zamianę działek przeforsowano głosami radnych proprezydenckiego Rozwoju Rzeszowa. 

Dla radnych PO postępowanie radnych PiS to zwykła hipokryzja. – Gdyby nie wstrzymali się od głosu, a zagłosowali przeciw, nie byłoby bloków przy kąpielisku – uważa Jolanta Kaźmierczak. – Dotychczasowe wystąpienia radnych PiS o ochronę terenów zielonych nad Wisłokiem były tylko pod publiczkę – dodaje. 

Inwestycje na „wuzetkach”

Radni PO przypomnieli też, że już w 2013 roku, gdy miasto postanowiło opracować tzw. studium miasta dla doliny Wisłoka, zgłosili, by na terenach zielonych, jeżeli ma coś powstawać, to tylko obiekty służące dla rekreacji i sportu.

Problem w tym, że ratusz do tej pory nie stworzył planu dla ochrony Wisłoka, co teraz wykorzystują m.in. deweloperzy, którzy o realizację swoich inwestycji zabiegają o tzw. „wuzetkę”, czyli warunki zabudowy. „Wuzetka” zastępuje plan zagospodarowania przestrzennego tam, gdzie taki plan nie został uchwalony lub przestał obowiązywać.

– Nasze dotychczasowe działania w sprawie ochrony terenów doliny Wisłoka są konkretne i przejrzyste. PiS tylko krzyczy i uprawia propagandę – twierdzi Jolanta Kaźmierczak. 

joanna.goscinska@rzeszow-news.pl

Reklama