Miała tworzyć przyjazny klimat wokół procedury poszerzenia granic Rzeszowa, staje się blokującym. Rada Naukowa przy wojewodzie podkarpackim uważa, że poszerzenie granic stolicy Podkarpacia trzeba odłożyć na półkę.
– Bezwzględnie należy poszerzać granice Rzeszowa – to zdanie Tadeusz Ferenc, prezydent Rzeszowa, powtarza w zasadzie przy każdej możliwej okazji. Ferenc wychodzi z prostego i słusznego założenia – większa powierzchnia miasta, to więcej pieniędzy w budżecie i szybszy rozwój Rzeszowa.
Ale procedura poszerzenia granic stolicy województwa od wielu lat odbywa się w konflikcie ratusza z sąsiednimi gminami, których wójtowie i burmistrzowie nie chcą oddawać swoich terenów. Mają wsparcie wojewody podkarpackiego Ewy Leniart (PiS), która również uważa, że miasto nie ma wizji rozwoju tych terenów, które z każdym rokiem chce przyłączać.
23-osobowa rada
Aby złagodzić spory na linii miasto Rzeszów – podrzeszowskie gminy pod koniec kwietnia br. wojewoda Leniart ogłosiła, że powoła Radę Naukową ds. koncepcji zmiany granic Rzeszowa. Rada miała szczegółowo analizować plany ratusza nie tylko w gronie zainteresowanych samorządowców, ale również naukowców i urbanistów. Miał być dialog, a nie kłótnie.
23-osobowa rada zawiązała się w lipcu, na jej czele stanęła Gabriela Gołuch, która na co dzień pracuje w wydziale nieruchomości w Podkarpackim Urzędzie Wojewódzkim.
Członkami rady w większości są przedstawiciele gmin, jest też przedstawiciel Rzeszowa oraz trójka naukowców z Uniwersytetu Rzeszowskiego i Politechniki Rzeszowskiej, a także trójka urbanistów, pięciu przedstawicieli wojewody podkarpackiego i jeden samorządu wojewódzkiego.
Hucznie nazwana naukową
Rada do tej pory zbierała się dwa razy. Pierwsze spotkanie – założycielskie – było w pierwszym miesiącu tegorocznych wakacji, drugie w zeszłą środę. Wybrał się na nie osobiście prezydent Tadeusz Ferenc. – Rada hucznie nazwana naukową – zakpił Ferenc, już po wyjściu z posiedzenia rady.
– Wprowadziłem tam burzliwy nastrój, bo komisja chciała zapisać odłożenie na późniejszy termin poszerzenie granic Rzeszowa – opowiadał Ferenc. Na taką „propozycję” prezydent się nie zgodził. – Bez poszerzania granic nie zrealizowalibyśmy wielu ważnych inwestycji – mówił.
Tadeusz Ferenc nie traktuje poważnie składu Rady Naukowej przy wojewodzie, bo głównie są w niej wójtowie i burmistrzowie z PiS-owską legitymacją, albo wspierani przez tę partię, a PiS metody ratusza związane z poszerzeniem granic Rzeszowa też krytykuje.
– Nie czuję się na tyle silny, abym chciał zaliczać się do takiej komisji – zakpił po raz drugi Ferenc. Dla niego Rada Naukowa w takim składzie oznacza, ni mniej i ni więcej, że zamiast poważnie dyskutować o poszerzeniu Rzeszowa, to będzie jeszcze bardziej torpedować cały proces. – Pojedzą, popiją, pogadają i tyle z tej rady będzie – słyszymy w ratuszu.
Wojewoda: To robocze posiedzenia
Próbowaliśmy porozmawiać z przewodniczącą rady Gabrielą Gołuch. Bezskutecznie. Gołuch nie ma służbowego telefonu komórkowego, a poza tym do poniedziałku jest na urlopie.
Małgorzata Waksmundzka-Szarek, rzecznik wojewody podkarpackiego, przekonuje nas, że dotychczasowe posiedzenia rady miały charakter roboczy, więc nie ma jeszcze ostatecznej strategii poszerzania granic Rzeszowa, którą rada ma wypracować.
Na pytanie, kto konkretnie i dlaczego zaproponował w środę wstrzymanie procesu poszerzenia granic Rzeszowa, Waksmundzka-Szarek lakonicznie odpowiada: „Wnioski Rady formułowane są na podstawie stanowisk przedstawianych podczas posiedzeń przez członków Rady”.
Dowiadujemy się też, że członkowie rady, zanim wyrażą swoją opinię, pracują na „bazie dokumentów i materiałów zgromadzonych przez wojewodę, udostępnionych przez samorządy terytorialne”, a także opinii mieszkańców osiedli z tych terenów, które w ostatnich 12 latach przyłączono do Rzeszowa.
Czego chce społeczeństwo?
Małgorzata Waksmundzka-Szarek twierdzi, że pod uwagę brane są również „artykułowane przez społeczeństwo potrzeby”. W odpowiedzi dostajemy też informacje, że owe „społeczeństwo” chce poprawy „warunków życia w obecnym miejscu zamieszkania”, a niekoniecznie przenosić do Rzeszowa.
W uproszczeniu mieszkańcy chcą np. dobrej drogi i nie ma dla nich znaczenia, kto ją wybuduje, czy wójt, czy prezydent, byle nie musieli płacić wyższych podatków, a tym są właśnie straszeni mieszkańcy, gdy się znajdą w granicach Rzeszowa.
Jaka ma być siła Rady Naukowej przy kolejnych wnioskach ratusza o poszerzeniu granic Rzeszowa? Podobno „tylko” doradcza dla wojewody, ale nie mająca decydującego wpływu na ostateczną decyzję. Ta i tak jest w rękach rządu.
joanna.goscinska@rzeszow-news.pl