Nie ma jedności wśród rzeszowskich radnych, by powoływać 14 już komisję w Radzie Miasta. Dla jednych komisja ds. ochrony środowiska powinna być już od dawna, dla drugich to tylko próba wsadzenia na stołek partyjnego kolegi.
Utworzenie komisji ds. ochrony środowiska jest pomysłem Andrzeja Deca (PO), przewodniczącego Rady Miasta Rzeszowa. Nieprzypadkowo ten pomysł pojawił się właśnie teraz. Od wielu miesięcy sprawy związane z tą tematyką, jak choćby wycinka drzew w mieście, budzą spore emocje.
Dec sam też nie jest przekonany, czy taka komisja bezwzględnie powinna być. Komisji w strukturach rady obecnie jest aż 13. Dla porównania w sąsiednich Kielcach tylko 8, w prawie 300-tysięcznym Białymstoku – 10, a w prawie 350-tysięcznym Lublinie – 11. Komisje opiniują projekty uchwał rady i wydają wnioski. Moc sprawczą mają niewielką.
Nadać silniejszą rangę
W Rzeszowie komisje najczęściej spotykają się dzień przed sesją lub w tygodniu poprzedzającym sesję. – Chodziło mi przede wszystkim o to, aby sprawom ochrony środowiska nadać silniejszą rangę – tłumaczył sens powoływania nowej komisji podczas wtorkowej sesji rady miasta Andrzej Dec.
Jego zdaniem, komisja gospodarki komunalnej, która teoretycznie mogłaby mieć pod swoimi skrzydłami sprawy związane z ochroną środowiska, jest obładowana – opiniuje połowę zadań, którymi rada na co dzień się zajmuje. Według Deca, sprawy związane z ochroną środowiska „wymagają dużego zaangażowania”.
– Chodzi m.in. o poprawę stanu powietrza, zieleni miejskiej, zezwoleń na wycinkę drzew, edukację ekologiczną, ochronę przeciwpowodziową i zagospodarowanie odpadów. Ze sposobu ich utylizacji jesteśmy rozliczani. Jeżeli nie będziemy tego robić dobrze, to w perspektywie grożą nam kary. Te rzeczy powinny nabrać właściwej rangi – uzasadniał Dec.
– Podpisuję się pod tą komisją obiema rękami – zareagował radny Sławomir Gołąb z proprezydenckiego Rozwoju Rzeszowa. – Problemy, którymi taka komisja by się zajmowała, są naprawdę bardzo ważne z punktu widzenia życia mieszkańców i samego miasta – ocenia Gołąb, dodając, że taka komisja byłaby też jedną z najtrudniejszych.
Sławomir Gołąb uważa jednak, że komisja nie powinna zajmować się zagospodarowaniem odpadów, ale warto jej dołożyć jeszcze transport ekologiczny. Gołąb zaproponował, by na czele nowej komisji stanął jego klubowy kolega Daniel Kunysz, który od wielu lat jest działaczem rowerowym i kierował stowarzyszeniem Rowery.Rzeszow.pl.
Poza naciskiem ratusza
Pojawiły się jednak wątpliwości. Radny Witold Walawender (Rozwój Rzeszowa) uważa, że powołanie komisji ds. ochrony środowiska nie jest złym pomysłem, ale może warto w pierwszej kolejności prześwietlić kondycję już działających, a dopiero potem tworzyć nową. Walawender sugeruje połączenie dotychczasowych komisji.
Andrzej Dec nie ma nic przeciwko temu, ale uważa, że nic nie stoi na przeszkodzie, by powołać komisję ds. ochrony środowiska już teraz, a oceną obecnych zająć się w połowie kadencji – w czerwcu br. Bogusław Sak (Rozwój Rzeszowa) też jest za nową komisją, ale i on twierdzi, że nie powinna się zajmować tematem zagospodarowania śmieci.
Sam pomysł powołania takiej komisji spodobał się Marcinowi Fijołkowi z opozycyjnego PiS, ale pod warunkiem, że nie będzie działała pod dyktando ratusza, a zostanie wyposażona w narzędzie rewizyjno-nadzorcze, by mogła patrzeć na ręce prezydenta i całego ratusza. Fijołek nie ma złudzeń, że komisja takich uprawnień nie dostanie.
– Kolejny radny z koalicji będzie przewodniczącym komisji – tylko taki efekt widzi Marcin Fijołek. W tym miejscu warto wyjaśnić, że dieta przewodniczącego komisji wynosi 2147 zł, jest wyższa od diety szeregowego radnego – ten do kieszeni co miesiąc dostaje 1610 zł.
Komisja dla stanowiska?
Mateusz Szpyrka z PiS uważa, że lepszym rozwiązaniem byłoby powołać tzw. komisję doraźną, podobną do tej, która działa jak komisja ds. Rzeszowskiego Budżetu Obywatelskiego. Zbiera się wtedy, kiedy musi. Taka komisja odpowiadałaby na apele mieszkańców i stowarzyszeń, które sygnalizują problemy z ochroną środowiska.
Jerzy Jęczmienionka (PiS) twierdzi, że nie ma żadnych przeszkód, by sprawy ochrony środowiska podzielić na 13 obecnych komisji. – Nowa tworzona jest na siłę, dla kolejnego stanowiska, aby zadowolić ambicje niektórych radnych – uważa radny Jęczmienionka.
Pomysłu powołania komisji bronią radni Rozwoju Rzeszowa. – Ona powinna od dawna funkcjonować. Taka komisja jest potrzebna. Mamy coraz większe problemy z zanieczyszczeniem powietrza, wycinaniem drzew – uzmysławiał radnym Daniel Kunysz. Sławomir Gołąb dziwił się krytyce PiS, że z ekologii robi politykę.
Sprowokować dyskusję
Mijała kolejna minuta, gdy Jerzy Jęczmienionka zwrócił uwagę, że radni dyskutują o powołaniu nowej komisji, mimo że tego tematu… nie ma w porządku obrad. – Chciałem sprowokować dyskusję – bronił się Andrzej Dec.
Zapowiedział on, że na następną sesję przygotowuje nowy projekt uchwały z dokładnym wyjaśnieniem, jakie ostatecznie kompetencje miałaby mieć komisja ds. ochrony środowiska. Wcześniej Dec będzie chciał się spotkać z szefami klubów, by to szczegółowo omówić i znaleźć najlepsze rozwiązanie.
W PO nie ma jednak obecnie zgodności w powoływaniu nowej komisji. Radny Marcin Deręgowski uważa, że tematami związanymi z ochroną środowiska też mogłyby się zajmować działające już komisje. – Na tym się skupmy – zaapelował radny PO. Ostatecznie dyskusję zamknięto, komisji nie powołano i nie wiadomo, czy zostanie utworzona.
Rada coraz większa
Podczas wtorkowej sesji zaprzysiężenie złożył Zdzisław Kędzior, który od 1 stycznia 2021 roku jest nowym radnym Rzeszowa, gdy do miasta został włączony Pogwizdów Nowy. Kędzior dołączył do klubu Rozwój Rzeszowa. Ma on obecnie 15 radnych w 28-osobowej radzie. Koalicyjna PO ma czterech, opozycyjny PiS – dziewięciu radnych.
Kędzior we wtorek został przypisany do komisji przedsiębiorczości i zrównoważonego rozwoju, którą kieruje Krystyna Stachowska (Rozwój Rzeszowa). Chciał być jeszcze w komisji ekonomiczno-budżetowej, ale tam zabrakło dla niego miejsca. 8-osobowy limit komisji jest wypełniony. – Trzeba znaleźć inne rozwiązanie – mówi Andrzej Dec.
(ram)
redakcja@rzeszow-news.pl