Przy ulicy Ceramicznej w Rzeszowie powstaną dwa 6-piętrowe bloki. Zgodzili się na to radni, mimo negatywnej opinii komisji urbanistyczno-architektonicznej.
Bloki niedaleko strefy Dworzysko zamierza wybudować firma deweloperska Drom. Ma być w nich od 130 do 150 mieszkań. Kształt bloków przypomina literę L. Deweloper przewidział 224 miejsc postojowych, z czego 52 na poziomie terenu, resztę w podziemiu.
Bloki mają powstać w oparciu o specustawę mieszkaniową, tzw. lex deweloper – niezależnie od tego, czy istnieje plan zagospodarowania przestrzennego, wystarczy, że inwestycja nie jest sprzeczna ze studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego.
Wniosek o budowę bloków przy ulicy Ceramicznej deweloper złożył do miasta 18 sierpnia br. Miejska Komisja Urbanistyczno-Architektoniczna negatywnie jednak zaopiniowała inwestycję, bo planowane bloki nie spełniają wszystkich wymogów wspomnianego studium.
Deweloper wniosek poprawił, ponownie złożył go 9 listopada. Tym razem Miejski Zarząd Dróg w Rzeszowie inwestycję pozytywnie zaopiniował, bo Drom zobowiązał się do rozbudowy dróg w rejonie przyszłych bloków.
Oczywista bylejakość
Ostateczną zgodę na budowę bloków mieli wydać miejscy radni. Dyskutowali o tym na czwartkowej sesji. Andrzej Dec (KO), przewodniczący Rady Miasta Rzeszowa, zwrócił uwagę na to, że rada tak naprawdę nie wie, co deweloper poprawił we wniosku.
– Projekt jest złej jakości – mówił Dec. – Nie przedstawiono analizy zacienienia, duża liczba mieszkań jest jednostronna, okna mają tylko od jednej strony, tylko jedną windę przy 70 mieszkaniach na sześciu piętrach – wyliczał wady projektu Dec.
– Projekt jest typowym przykładem patodeweloperki – nie ma wątpliwości przewodniczący Rady Miasta Rzeszowa, który w czwartek apelował do radnych, by projekt budowy bloków w zaproponowanej wersji odrzucić, a dewelopera poprosić o doprecyzowanie zmian.
Andrzej Dec uważał, że nic nie stoi na przeszkodzie, by radni tematem bloków zajęli się nawet na nadzwyczajnej sesji. – Partycypowanie przez inwestora w kosztach zagospodarowania terenu, nie jest powodem do akceptacji oczywistej bylejakości – mówił.
Podnosić poprzeczkę
Dec zaproponował opracowanie dla deweloperów standardów, aby już na etapie składania przez nich wniosków nie były one skazane na odrzucenie przez radnych. Przyznał jednocześnie, że deweloperzy stawiają radnych w trudnej sytuacji.
– Z jednej strony zależałoby nam, żeby w Rzeszowie mieszkań przybywało, z drugiej – by to, co się buduje, było najwyższej jakości – dzielił się swoimi rozterkami Dec.
Nie miał ich Tomasz Kamiński, lider proprezydenckiego Rozwoju Rzeszowa. – Inwestycja spełnia wszelkie normy określone w ustawie, rozporządzeniach i innych aktach normatywnych. Ciężko mi głosować przeciwko czemuś, co spełnia wymogi – mówił.
Wątpliwości Andrzeja Deca podzielali, o dziwo, radni opozycyjnego PiS. – Wysokość mieszkań to zaledwie 2,55 m – zwrócił uwagę radny Waldemar Kotula. Grzegorz Koryl, też radny PiS, mówił, że bloki mają powstać przy wąskiej drodze.
– Nie ma tam chodników. Jak ludzie mają dość do autobusu? – pytał Koryl. – Podnośmy poprzeczkę, by w Rzeszowie nie powstawały takie minimalizmy – apelował do prezydenta Rzeszowa. – A inwestorzy sobie poradzą – uważa Koryl.
Nie „za pięć dwunasta”
Marcin Deręgowski, szef klubu KO, też miał dylematy, ale uczulał radnych, że jeżeli teraz nie zgodzą się na budowę bloków przy ulicy Ceramicznej i zobowiążą dewelopera do przeprojektowania inwestycji, to budowa bloków opóźni się o rok.
– Dzisiaj jest „za pięć dwunasta” – podkreślał Deręgowski. – Standardów nie było, kiedy powstawał projekt – mówił. Deręgowski stwierdził, że należało o nich pomyśleć wcześniej, a nie teraz, kiedy radni mają na stole gotową już koncepcję.
– Inwestycja może nie jest idealna, ale koncepcja budynków nie jest najgorsza – dodawał Mateusz Maciejczyk, radny KO, który także jest zwolennikiem opracowania standardów mieszkaniowych. Tych jednak w mieście nie ma.
Andrzej Dec nie dawał się przekonać. – Jakość tego przedsięwzięcia jest zła. Społeczeństwo się bogaci, rynek się zmienia. Powinniśmy dążyć do tego, by jakość była coraz lepsza – argumentował. – Wymagania powinny rosnąć.
Radny Tomasz Kamiński mówił, by wszystkich inwestorów traktować jednakowo i nie tworzyć barier jednym, a drugim rzucać kłody pod nogi.
„Wuzetkowe miasto”
Prezydent Konrad Fijołek podzielał wątpliwości sceptyków inwestycji. – Miasto stało na „wuzetkach”. Czasy „wuzetkowego miasta” się kończą, „wuzetek” naciąganych i wyciskanych, kończą się czasy chaosu i słabej urbanistyki – zapewniał radnych.
„Wuzetki” to warunki zabudowy, w ich w oparciu w ostatnich latach w Rzeszowie powstawały bloki. „Wuzetki” doprowadziły do chaosu przestrzennego miasta, protestów mieszkańców, którzy nie zgadzali się, by pod ich oknami wyrastały wieżowce.
Konrad Fijołek stwierdził, że projekt budowy bloków przy ulicy Ceramicznej jest „projektem przejściowej epoki”. – Zdarzą się jeszcze 2-3 takie uchwały, 2-3 wydane „wuzetki” trzeba będzie „cywilizować” – przekonywał prezydent Rzeszowa.
Do radnych apelował, by zgodzili się na budowę bloków, bo deweloper zadeklarował, że przekaże miastu tereny pod budowę drogi do przyszłych mieszkań. Jolanta Kaźmierczak, wiceprezydent Rzeszowa, sprecyzowała, że deweloper da 26-arową działkę.
– Deweloper musi pędzić z budową mieszkań. To ostatni dzwonek – mówił prezydent Fijołek. Przed głosowaniem dodał: – To decyzja niełatwa, nieidealna.
„Psi obowiązek” miasta
Robert Kultys, radny PiS, z zawodu architekt, zwrócił uwagę prezydentowi, że jego zapowiedzi o końcu „wuzetkowego miasta” sprawdzą się tylko wtedy, gdy wszystkie tereny w Rzeszowie będą miały uchwalone miejscowe plany zagospodarowania przestrzennego.
– Dopóki tak nie będzie, to mamy psi obowiązek wydać inwestorowi „wuzetkę” – mówił. Ostatecznie budowę bloków przy ulicy Ceramicznej poparło 17 radnych Rozwoju Rzeszowa i KO, dziewięciu radnych PiS wstrzymało się od głosu, przeciwko był tylko Andrzej Dec.
(ram)
redakcja@rzeszow-news.pl