721 zł za tonę – to nowa oferta ratusza, jaką położył na stole w negocjacjach z PGE Energią Ciepła na temat odbioru odpadów przez rzeszowską spalarnię.
Niestety, próby nacisku Tadeusza Ferenca, prezydenta Rzeszowa, na PGE Energia Ciepła, aby jej władze poszły po rozum do głowy, nic nie dały. Miasto w miniony piątek musiało ugiąć się pod żądaniami państwowej spółki i złożyło bardzo wysoką ofertę za przyjęcie odpadów przez spalarnię przy ulicy Ciepłowniczej.
– 721 zł za tonę – precyzuje Maciej Chłodnicki, rzecznik prezydenta Rzeszowa. – Staliśmy przed wyborem: albo podwyżka dla mieszkańców, albo śmieci na ulicach – mówi nam Chłodnicki.
Podwyżek nie da się uniknąć
– Ofertę złożyliśmy na 30 tysięcy ton. Czy PGE EC ją przyjmie? Nie wiemy. Ktoś mógł złożyć przecież wyższą ofertę. Nie wiemy także, jaki wolumen ostatecznie instalacja będzie w stanie od nas odebrać – mówią w ratuszu.
Oferta, która złożyło miasto w piątek, jest dwa razy wyższa od tej, którą proponowało kilka dni wcześniej. Za pierwszym razem Rzeszów zaoferował 335 zł za tonę odpadów. Jest ona o 10 proc. wyższa od tej, która obowiązuje na 2019 rok, czyli 302,40 zł.
Czy to oznacza, że od przyszłego roku znów zostaną podniesione ceny za odbiór śmieci?
– Tak, tego nie da się uniknąć. O ile? Tego jeszcze nie wiemy. Trwa kalkulacja. Jak PGE EC nie przyjmie naszej oferty, trzeba będzie śmieci wywozić gdzieś w Polskę, a to dodatkowe koszty związane z transportem – mówią nam miejscy urzędnicy.
Ratusz: próba przekupstwa
W ratuszu panuje ogromna wściekłość, że PGE EC przyparło miasto do muru i o krok nie chce ustąpić, mimo, że Tadeusz Ferenc wraz ze swoim zastępcą Andrzejem Gutkowskim w piątek interweniowali osobiście u samego Wojciecha Dąbrowskiego, prezesa PGE EC.
– PGE EC nie chciało wziąć pod uwagę, że wciąż obowiązuje tzw. zasada bliskości. Próbowano nas przekupić tym, że jak się damy się namówić na wyższą cenę na odbiór śmieci, to oni nam troszkę zwrócą pieniędzy, sponsorując rzeszowskie programy sportowe – mówił podczas poniedziałkowego spotkania z pracownikami w ratuszu Andrzej Gutkowski.
– Gdy próbowaliśmy przekonać PGE EC do tego, aby zeszli z ceny, oni powiedzieli nam, że są spółką Skarbu Państwa, muszą dbać o budżet kraju, a także zarobić na siebie i „socjal” dla swoich pracowników, na który my wszyscy się składamy – dodawał.
To, w jakiej sytuacji PGE EC postawiła nie tylko Rzeszów jest nie do przyjęcia także dla pozostałych 24 samorządów, które w 2019 roku oddawały śmieci do rzeszowskiej spalarni. – Będziemy protestować – zapowiada Jadwiga Szermach, prezes Gospodarki Komunalnej w Błażowej.
Jak? To samorządowcy mają dopiero wspólnie ustalić.
Prawie 30 ofert
PGE EC w konkursie ofert dla kontrahentów, którzy w 2020 roku będą mogli utylizować odpady w rzeszowskiej spalarni, ogłosiło, że będzie się kierowało zasadą: kto da więcej, tego przyjmiemy. Do PGE trafiło ok. 30 ofert w przedziale od ponad 300 zł do 720 zł.
Po negocjacjach i drugim terminie składania ofert, póki co, nie wiadomo, na jakie kwoty one teraz opiewają. W Rzeszowie wytwarza się rocznie ponad 50 tys. odpadów zmieszanych, które nadają się do utylizacji w spalarni.
W tamtym tygodniu prezydent Tadeusz Ferenc zaproponował sąsiednim gminom, by wspólnie z miastem wybudowały komunalną spalarnię, a tym samym nie być skazanym na łaskę PGE EC.
joanna.goscinska@rzeszow-news.pl