– Pedałujcie tam, gdzie chcecie, czasami pod prąd, ale pedałujcie, nie poddawajcie się. Nie dawajcie się zwieść teoriom spiskowym, że Polską rządzą Żydzi, masoni, komuniści – mówił w sobotnie popołudnie w Rzeszowie Robert Biedroń, prezydent Słupska.
Jeżeli jest jeszcze w polskiej polityce osoba, która budzi pozytywne reakcje, to z pewnością jest nią Robert Biedroń, otwarcie przyznający się do homoseksualizmu, były poseł Ruchu Palikota a od 2014 roku prezydent Słupska. Dziś Biedroń w wielu sondażach typowany jest na przyszłego prezydenta RP. On sam przekonuje, że o tym nie myśli, ale nie mówi twardego „nie”.
W Rzeszowie, jak w domu
Robert Biedroń przyjechał w sobotę do Galerii Rzeszów, gdzie promował książkę-wywiad „Pod prąd”, który przeprowadziła z nim Magdalena Łyczko. Biedroń przyznaje, że książka ma „słodko-gorzki” smak, bo opowiada w niej także o trudnym dzieciństwie. Jego ojciec był alkoholikiem i bił matkę. Biedroń pochodzi z Podkarpacia, urodził się w Rymanowie, wychował w Krośnie, szkołę średnią kończył w Technikum Hotelarskim w Ustrzykach Dolnych.
– Jestem chłopakiem z Krosna, prawie mieszkańcem Rzeszowa, z tym miastem mam bardzo dużo wspomnień, dużo przyjaciół. Tutaj czuje się, jak w domu. Byłem szefem Instytutu Podkarpackiego w Rzeszowie – mówił na początku Robert Biedroń, z którym spotkanie prowadziła Bernadeta Szczypta, dziennikarka Radia Rzeszów.
Na spotkanie z prezydentem Słupska przyszło kilkadziesiąt osób, nie brakowało młodych i starszych. Politycy też byli, m.in. Tomasz Kamiński, były poseł SLD; Marta Niewczas, była rzeszowska radna i b. szefowa podkarpackiego Twojego Ruchu. Byli też działacze podkarpackiego Komitetu Obrony Demokracji oraz partii Razem. Nazwisko Marty Niewczas Biedroń kilka razy wymienił, jako przyszłej prezydentki Rzeszowa.
– Marta bardzo mi imponuje, obserwują ją od wielu lat i widzę, jak ona jest zdeterminowana, by zmieniać Rzeszów, by wprowadzać pewne wartości – Robert Biedroń co chwilę chwalił swoją koleżankę ze wspólnych czasów bycia w partii Janusza Palikota.
Dużo literek P
Ale oczywiście nie to nie było najważniejsze podczas spotkania Roberta Biedronia z czytelnikami. Biedroń mówił, że ostatni raz na Podkarpaciu był pół roku temu – chodził po Bieszczadach, był w Rzeszowie, odwiedził rodzinne Krosno i Ustrzyki Dolne. Biedroń nie ukrywał, że tęskni za naszym regionem.
– Jak mam sny, to latam nad Krosnem, albo chodzę po górach. Wracają wspomnienia – miłe i złe. Im dalej w las, tym bardziej idealizuję. Jak wracam myślami do Krosna, to Krosno jest takie wymarzone, nierealne, takie, jak chciałbym je zapamiętać – mówił Robert Biedroń.
Bernadeta Szczypta pytała Biedronia, czy w książce „Pod prąd” nie bał się odkrywać siebie.
– Jak człowiek ma tyle literek P – pedał, poseł, prezydent – to człowiek ma pewien dług do spłacenia. Bałem się tej książki. Każdy miał do czynienia z przemocą. Niechętnie o niej mówimy. Podkarpacie nie jest najbardziej otwartym regionem w Polsce. Tu życie nie było łatwe – szybko zauważyłem, że jestem gejem, ateistą, miałem ojca alkoholika, który bił matkę. Pomyślałem: „Cholera, muszę się z tym podzielić, by nikt nie musiał przechodzić przez to, co ja przeszedłem” – mówił Robert Biedroń.
Jeden Biedroń wiosny nie czyni
Nie mogło zabraknąć pytań o ewentualny start Biedronia w wyborach na prezydenta RP. Gdy tylko one padły od razu rozległy się brawa. – Prezydentem Polski, już jest Adrian, przepraszam, Andrzej Duda – Biedroń pochwalił się, że jest fanem serialu satyrycznego „Ucho Prezesa”, co wywołało kolejne oklaski. – Też jestem prezydentem. Słupska. I jest mi z tym dobrze – zapewniał. – Jeden Biedroń wiosny nie czyni.
Robertowi Biedroniowi przytoczono ostatnią wypowiedź prof. Jadwigi Staniszkis, socjolog, która w wywiadzie pytana, czy w wyborach na prezydenta RP głosowałaby na Andrzeja Dudę, czy Donalda Tuska, odpowiedziała, że na… Biedronia. – Prof. Staniszkis powiedziała, że miałby pan ochotę na start w wyborach – ciągnęła za język Roberta Biedronia dziennikarka Bernadeta Szczypta.
– W życiu nie widziałem prof. Staniszkis. Nie wiem, skąd ona wie, na co mam ochotę. Mam ochotę na wiele rzeczy… – Biedroń wywołał kolejne uśmiechy na ustach uczestników spotkania. – Ale nie mam ochoty na bycie prezydentem Polski, przynajmniej na razie – zastrzegał Biedroń, co oznacza, że pytań o jego start w wyborach o najważniejszy urząd w Polsce będzie jeszcze mnóstwo. Sam Biedroń mówi, że dzisiaj funkcja prezydenta jest dezawuowana.
– Nie można czekać na Mesjasza, że ktoś przyjedzie na białym koniu. Społeczeństwo powinno brać sprawy w swoje ręce, nie czekać aż jakiś Duda, Kaczyński, Tusk i Biedroń załatwią wszystkie nasze sprawy – mówił Robert Biedroń, który cytował słowa legendy podziemnej opozycji śp. Jacka Kuronia: „Nie palcie komitetów, ale budujcie własne”.
„Seksmija” – część druga
Biedroń był również pytany o ostatnie wydarzenie w Katowicach, gdzie podczas Europejskiego Kongresu Gospodarczego zwolnił swoje miejsce wśród panelistów dla burmistrz Wołomina Elżbietę Radwan, co wywołało ogromne poruszenie w internecie. O samorządzie chcieli rozmawiać tylko mężczyźni, a Radwan, która na tym samym Kongresie zdobyła nagrodę najlepszego samorządowca, była upchana wśród publiczności.
– Wkurzyłem się, kiedy zobaczyłem na scenie ośmiu facetów. „O co cholera chodzi?” – pomyślałem. Smutni faceci siedzieli w smutnych garniturach i opowiadali o wielkim samorządzie, kiedy na sali siedziała kobieta z najważniejszą nagrodą. Nikomu nie przyszło do głowy, żeby ją zaprosić – wspominał to wydarzenie Robert Biedroń, który jest wielkim zwolennikiem coraz większego udziału kobiet w życiu publicznym. Jego zastępcą w Słupsku jest kobieta, a do rad nadzorczych spółek miejskich w Słupsku obowiązuje 40-procentowy parytet.
– Jak to wprowadziłem, to mnie wyśmiewano, że to kolejna „Seksmija”. Co się okazało? Zgłasza się bardzo dużo kandydatek do pracy. Przesłuchania konkursowe prowadzimy całymi dniami. Kobietom trzeba dać szansę. Trzeba tworzyć podpórki, które wywindują kobiety. My faceci, przez tą kilkucentymetrową końcówkę, a niektórzy się chwalą kilkunastocentymetrową, mieliśmy immunitet, że nam można więcej i chętnie z tego korzystaliśmy. Dzisiaj trzeba to naprawiać – uważa Robert Biedroń.
Najlepsza inwestycja to…
Do uczestników spotkania apelował, by angażowali się w budowanie społeczeństwa obywatelskiego, chodzili na wybory, startowali w nich, tworzyli własne komitety. – Im społeczeństwo obywatelskie będzie silniejsze, tym politykom trudniej będzie nas oszukać. Bo dlaczego mieliby was nie oszukiwać, skoro ich nie rozliczacie, nie interesujecie się tym, co politycy robią – mówił bardzo przytomnie Biedroń. – Wprowadzenie do polityki pewnych wartości będzie naszą siłą – uważa prezydent Słupska.
Robert Biedroń zapewniał, że polityka mu nie obrzydła – wprost przeciwnie i kocha być prezydentem Słupska, bo spotyka ludzi, którzy go inspirują. – Nie da się dzisiaj tworzyć miasta z gabinetu prezydenta w czterech ścianach – uważa Biedroń, dlatego w Słupsku w różnych miejscach wystawia „czerwoną sofę”, na której spotyka się z mieszkańcami.
Biedroń prowadzi też w szkołach lekcje demokracji, ostatnio zaprosił do każdej klasy w każdej szkole uchodźców, z którymi rozmawiali uczniowie i nauczyciele. – To jedna z najlepszych inwestycji, jakie zrobiłem w mieście. Nie aquapark, nie remonty dróg, ale inwestycje w myślenie ludzi. To największy skarb – uważa Biedroń.
Był „wstrętnym pedałem”
Na koniec wrócił jeszcze do swoich początków kariery politycznej.
– Mi też nikt nie dawał szans. Byłem wstrętnym pedałem, antyklerykałem, czymś śmiesznym na scenie politycznej. Zostałem posłem, prezydentem. Uwierzyłem, że polityka może być inna. Myślicie sobie: „Jak ten Biedroń pedałuje przez świat, to może i ja mogę pedałować tak, jak chcę”. To fantastyczne – pedałujcie tam, gdzie chcecie, czasem pod prąd, ale pedałujcie. Nie poddawajcie się. Nie dawajcie się zwieść teoriom spiskowym, że Polską rządzą Żydzi, masoni, komuniści. To nieprawda – mówił Robert Biedroń.
Jego zdaniem największym problemem w Polsce nie są ci, którzy nami rządzą, tylko ci, którzy nami nie rządzą, bo nie chodzą na wybory, a siedzą przed telewizorem i wszystko krytykują.
Wśród uczestników spotkania w Rzeszowie z Robertem Biedroniem był m.in. młody mężczyzna Wojciech Lipiński z Krosna, który miał na sobie koszulkę z napisem: „Biedroń, Polskę zbaw”. – Trzy rady dla młodego polityka, jak się wybić – poprosił Biedronia.
– Mieć marzenie, iść pod prąd, czasami robić szalone rzeczy, spotykać dobrych ludzi, którzy inspirują i wokół nich się obracać. Nie krzywdzić innych w byciu dobrym dla siebie. Unikać toksycznych osób. A także szukać ludzi, którzy dają argumenty, by robić pozytywne rzeczy, nakręcać się – opowiedział Robert Biedroń.
Na koniec nie mogła zabraknąć wspólnych zdjęć z czytelnikami i autografów pod książką „Pod prąd”.
marcin.kobialka@rzeszow-news.pl