Zdjęcie: Pixabay

– Nie możemy dopuścić do tego, aby okradano samorządy – mówi Tadeusz Ferenc, prezydent Rzeszowa, o wysokich rachunkach za prąd. Ratusz rozważa opłacenie wystawionych faktur po cenie z 2018 roku.

Mamy końcówkę maja, a wciąż nie ma rozporządzenia do tzw. „ustawy prądowej”, którą rząd PiS pod koniec ub. roku przygotował, a parlament w ekspresowym tempie w nocy przegłosował. Celem procedowanej wówczas ustawy było zamrożenie cen za energię elektryczną na 2019 rok.

Spółka PGE Obrót „zafundowała” miastu Rzeszów od początku br. podwyżkę cen prądu aż o 68 procent! Obietnice rządu, że do kwietnia spółki energetyczne dokonają korekt rachunków okazały się, jak na razie, nic nie warte. 

Miasto Rzeszów nadal dostaje rachunki z gigantyczną podwyżką. – Stosowana w tej chwili praktyka w Polsce obciąża samorządy kosztami, u których szuka się pieniędzy na prezenty przed wyborami – mówił podczas wtorkowej sesji Rady Miasta Tadeusz Ferenc, prezydent Rzeszowa.

– My, samorządowcy, nie chcemy się na to zgodzić. W poniedziałek gościłem prezydent Łodzi Hannę Zdanowską, z którą zastanawialiśmy się nad tym, aby rachunki za prąd płacić po cenie z 2018 roku. To nieco ryzykowne. Nie wiadomo, jak postąpi sąd, ale jakąś decyzję musimy podjąć, bo nie możemy dopuścić do okradania samorządów – dodaje Ferenc.

Ostatecznej decyzji prezydent Rzeszowa jeszcze nie podjął.

Z kolei we wtorek władze Łodzi już zdecydowały, że kolejne faktury, jakie miasto otrzyma, zapłaci według stawek za 2018 rok. Rzeszów, przed podwyżkami cen prądu, rocznie za energię elektryczną płacił ok. 13 mln zł. Jeżeli obecne stawki się utrzymają, to z kasy miasta za prąd trzeba będzie wydać nawet 22 mln zł. 

(jg)

redakcja@rzeszow-news.pl

Reklama