Rzeszów przeciw wypowiadaniu konwencji stambulskiej. „Nie będziemy ofiarami” [FOTO]

Reklama

„Przemoc domowa to nie jest sprawa rodzinna”, „Konwencja chroni ofiary. Nie dla ochrony sprawców!” – to hasła, z którymi w piątek na rzeszowskim Rynku pojawili się przeciwnicy wypowiadania przez polski rząd konwencji stambulskiej. 

 

W piątek na Rynku zgromadził się około 50-osobowy tłum, który protestował przeciwko wypowiadaniu konwencji stambulskiej. Konwencji, którą Polska ratyfikowała w 2015 roku, a która chroni kobiety przed każdą formą przemocy i zwalczania przemocy domowej. Rząd, sprzyjając fundamentalistom religijnym z Ordo Iuris, chce konwencję wyrzucić do kosza.

Protesty w tej sprawie w piątek odbyły się w wielu polskich miastach, także w Rzeszowie. Uczestnicy manifestacji skandowali: „Hańba!” i „Solidarność naszą bronią”. Mieli także  plakaty z napisami: „Nie będziemy ofiarami”, „Przemoc domowa to nie jest sprawa rodzinna”, „Konwencja chroni ofiary. Nie dla ochrony sprawców!”.

Nie zabrakło także dobrze znanego baneru „Czarny Protest”, który powstał we wrześniu 2016 roku. Kobiety wyszły wówczas tłumnie na polskie ulice, gdy w Sejmie próbowano przeforsować pomysł zaostrzenia prawa aborcyjnego.

– Od tego czasu wyciągałam go, niestety, już wielokrotnie. Tym razem znów po niego sięgnęłam, aby walczyć o prawa kobiet, by nam ich nie zabierano – mówiła Agnieszka Itner z partii Razem.

Dziś kobiety znów podnoszą głos, bo boją się, że rząd PiS, pod przykrywką walki z wyimaginowanym „genderowym bełkotem”, jak o konwencji wypowiadają się przedstawiciele polskiego rządu, zalegalizuje przemoc domową.

Uczestnicy manifestacji podkreślali, że PiS celowo używa pojęcia konwencja stambulska, mimo, że w swojej istocie jest to konwencja antyprzemocowa i dotyczy wszystkich kobiet, a nie tylko wybranych. Konwencja nie ingeruje w obowiązujące przepisy w krajach, które dokument ratyfikowały, ale jest hamulcem dla wprowadzenia antykobiecych przepisów.   

– Dlatego zachowanie konwencji jest tak bardzo ważne. Ona jest nam potrzebna – przekonywała Agnieszka Itner. 

Uczestnicy pikiety obawiają się, że rząd PiS szykuje kobietom prawo zaczerpnięte z Rosji, gdzie „pierwsze pobicie” nie jest przestępstwem. Konwencja stambulska daje kobietom poczucie bezpieczeństwa, że jeżeli są ofiarami przemocy, to państwowe instytucje, np. policja, są zobowiązane odseparować sprawcę od ofiary.   

– Wcześniej, gdy policja przyjeżdżała na miejsce, mówiła, że to sprawa domowa, rozkładała ręce i odjeżdżała – podkreślała Itner. 

Marzena Wilk, prezes prokobiecego stowarzyszenia „Viktoria”, twierdzi, że konwencja nakłada na państwo obowiązek udzielania pokrzywdzonym wsparcia prawnego, psychologicznego, tworzenia punktów pomocy. – Jeśli Polska wypowie konwencję, to nawet te namiastki pomocy ofiarom przemocy zostaną zniszczone – obawia się Wilk. 

– Nie rozumiem, po co mamy zmieniać coś, co jest dobre i wprowadzać coś, co nie wiadomo czym będzie – mówił Andrzej Pałac, organizator protestu. – Boję się, że w obecnej sytuacji politycznej, nie będzie to coś lepszego, a wręcz przeciwnie, coś niebezpiecznego, co pozwoli na zrobienie pewnej luki prawnej, która pozwoli na manipulacje – dodał. 

(jg)

redakcja@rzeszow-news.pl

Reklama