– Przez pomysły PiS-u wzrosną koszty zakupów – twierdzą politycy podkarpaccy politycy PSL, którzy krytykują PiS-owski projekt ustawy podatkowej dotyczącej sprzedaży detalicznej. Protestują także przedsiębiorcy.

[Not a valid template]

 

„Nie jestem hipermarketem a zapłacę ten sam podatek”, „Pogrzeb polskiego handlu” – transparent z takimi napisami przynieśli podkarpaccy przedsiębiorcy na poniedziałkową konferencję w Rzeszowie posła Mieczysława Kasprzaka, lidera podkarpackiego PSL.

Właściciele małych sklepów spożywczych zrzeszonych w lokalnych sieciach protestują przeciwko ustawie podatkowej dotyczącej sprzedaży detalicznej, którą przygotował rząd PiS. Ustawa ma wejść w życie za trzy miesiące.

Trzy stawki podatkowe

Projekt ustawy zakłada trzy stawki podatkowe. Stawką 0,7 proc. mają być obciążeni ci przedsiębiorcy, których miesięczny przychód nie przekracza w danym miesiącu 300 mln zł. Stawkę 1,3 proc. przewiduje się dla tych, których przychód przekracza w miesiącu 300 mln zł.

Najwyższą stawkę podatkową – 1,9 proc. – zapłacą przedsiębiorcy od przychodów ze sprzedaży detalicznej prowadzonej w soboty, niedziele i inne dni ustawowo wolne od pracy. Ustawa ma sprawić, że w tym roku budżet państwa zostanie zasilony kwotą 2 mld zł. Ten podatek ma być jednym z dodatkowych źródeł dochodów, z których rząd Beaty Szydło chce sfinansować m.in. program 500+.

Nowa ustawa w założeniu ma sprawić, że przede wszystkim hipermarkety będą płaciły większe podatki. Ale według przedsiębiorców skutek będzie odwrotny, bo ustawa uderzy w sklepikarzy, których roczne obroty przekraczają 18 mln zł.

Podatek 0,7 proc. będą musieli zapłacić nawet przedsiębiorcy zrzeszeni w sieć na zasadach franczyzy, np. Lewiatan, czy Groszek. Przeciwko wprowadzeniu podatku protestują także właściciele stacji paliw.

PiS niszczy polskie sklepy?

Opozycyjni politycy uważają, że PiS nowymi stawkami podatkowymi wyleje dziecko z kąpielą. Poseł PSL Mieczysław Kasprzak mówi, że przez pomysły partii rządzącej wzrosną koszty zakupów.

Ludowcy wyliczyli, że jeżeli przeciętna polska rodzina wydaje w tygodniu na zakupy spożywcze 250 zł, to w skali roku wychodzi to kwota ok. 15 tys. zł. Politycy PSL uważają, że jeżeli PiS wprowadzi nowe stawki podatkowe, to za te same zakupy Kowalscy zapłacą już od 105 zł do 285 zł więcej rocznie.

– Sklepy muszą zwiększyć ceny, bo inaczej doprowadziłyby się do bankructwa. Hipermarkety także podniosą ceny, bo ich ten podatek dotknie równie boleśnie – mówił Kasprzak. – Właściciele sklepów nie będą ustalać innych cen na co dzień i na weekend, bo tak chce rząd. Uśrednią ceny, dlatego aby odbić koszt podatku – uważa szef podkarpackiego PSL.

Przykładowo sieć Groszek, która skupia 1,5 tys. drobnych sklepów  będzie na równi traktowana z zagranicznymi gigantami handlu. – Politycy PiS zapewniali, że opodatkują najbogatszych. Kłamali. Zabiorą wszystkim. PiS chce zniszczyć polskie sklepy rodzinne, polski handel – przekonywał poseł PSL.

Hipermarkety zacierają ręce

Podobnego zdania są właściciele małych sklepów spożywczych. Łukasz Obrzut, prezes Lewiatan Podkarpacie, zapewnia, że sklepy zrzeszone w tej sieci nie chcą uchylać się od płacenia podatku.

– Ale nie jesteśmy w stanie w takim stopniu i w takiej wysokości go zapłacić, jaka została zaproponowana. Rentowność naszych sklepów na to nie pozwala – mówił Obrzut.

Krzysztof Bartoszek z sieci sklepów PSB przypominał, że mali przedsiębiorczy już dzisiaj płacą podatki dochodowe, od nieruchomości, transportu, czy VAT. – Jeszcze państwo nam „funduje” kolejny – krytykuje Bartoszek.

Właściciele sklepów franczyzowych twierdzą, że wprowadzenie nowych podatków doprowadzi do tego, że sklepikarze będą rezygnować z prowadzenia biznesu, a na rynku zostaną tylko hipermarkety, od których rząd w założeniu chce wyciągnąć najwięcej pieniędzy.

– Nie będzie zrzeszonych sklepów. Będzie tylko drobny, umierający handel. Hipermarkety zacierają ręce – uważa Marian Zych z sieci sklepów Livio.

Kto jeszcze podniesie ceny?

Ludowcy apelują do rządu PiS, by z proponowanej ustawy podatkowej wyłączył sieci franczyzowe, stawkę podatkową dla małych sklepów z 0,7 proc. obniżył od 0,3 proc. i całkowicie zrezygnował z naliczania im podatku za handel w weekendy.

Przedsiębiorczy twierdzą, że na pomyśle PiS ucierpi nie tylko branża spożywcza, ale także np. budowlana, kosmetyczna i elektroniczna. – Sklepy z tych branż także podniosą ceny – mówią ich właściciele.

(mak)

redakcja@rzeszow-news.pl

Reklama