Zdjęcie: Sebastian Fiedorek / Rzeszów News

W 5 miastach wojewódzkich trudno jest znaleźć mieszkanie używane, które można kupić z pomocą programu „Mieszkania dla młodych. Najgorsza sytuacja jest w Rzeszowie.

Dostęp do finansowego wsparcia w programie „Mieszkanie dla młodych” został zliberalizowany we wrześniu br. Dziś można m.in. kupić na kredyt z dopłatą mieszkanie używane. – Co do zasady jest to prawda, ale w praktyce niestety nie wszędzie – wynika za danych zebranych przez Lion’s Bank.

Najlepiej w Lubuskiem

Są oczywiście miasta wojewódzkie, gdzie znalezienie mieszkania kwalifikującego się do dopłat nie nastręcza nadmiernych problemów. Doskonałym przykładem jest Gorzów Wielkopolski. Tam to właśnie ponad cztery oferty sprzedaży lokali używanych na pięć spełniają wymagania programu (83,6%).

Nieznacznie gorzej jest w Zielonej Górze, gdzie dostępność mieszkań z dopłatą można oszacować na prawie 70% oferty z „drugiej ręki”. Efekt? W obu tych miastach można znaleźć oferty z dopłatą nawet w centrum.

Powód jest prosty – limity cen kwalifikujące do dopłat są w tych miastach wysokie w porównaniu do cen faktycznie płaconych za lokale. Dane Narodowego Banku Polskiego pokazują na przykład, że za metr mieszkania „z drugiej ręki” w Zielonej Górze trzeba było w II kw. br. płacić 2897 zł. Dla porównania limit ceny w „MdM” wynosi tam prawie 3,5 tys. zł, czyli o 20% więcej niż faktycznie płacona średnia cena.

Miast wojewódzkich, w których ponad połowa ofert mieszkań używanych kwalifikuje się do dopłat jest więcej. Do tego grona można zaliczyć Łódź (52,1% ofert mieszkań używanych spełnia kryteria), Kielce (54,3%), Katowice (54,8%), Bydgoszcz (57,4%) i Olsztyn (58,9%).

Dla porządku trzeba dodać, że pod uwagę wzięto mieszkania o powierzchni do 75 m kw., a ceny ofertowe skorygowano o 5% zakładając, że zawierają one margines do negocjacji.

5 miast ze słabymi wynikami

Nie wszędzie jednak sytuacja jest tak kolorowa. W 5 miastach ofert spełniających kryteria jest mniej niż 10%. Sytuacja taka dotyczy Lublina (9,6% ofert spełniających kryteria) czy Wrocławia (5,9%), a tym bardziej Krakowa (2,7%) i Warszawy (2,6%). W stolicy tylko jedno mieszkanie używane na 38 kwalifikuje się do dopłat.

Te dane nie mówią jednak całej prawdy o ofercie rynkowej. W związku bowiem z tym, że warszawski rynek jest duży, to liczba ofert kwalifikujących się do dopłat jest całkiem spora. Aktualne dane sugerują, że w stolicy do sprzedania jest około 1,4 tys. takich lokali. To piąty najwyższy wynik w kraju. Najwięcej ofert jest w Bydgoszczy (3,9 tys.), Toruniu (3 tys.), Łodzi (2,5 tys.), Poznaniu i Katowicach (po 1,5 tys.).

Dyskryminacja Rzeszowa

Gdyby szukać miasta wojewódzkiego, które jest najmocniej dyskryminowane przez program „MdM”, należałoby wskazać Rzeszów. W stolicy województwa podkarpackiego limit kwalifikujący do dopłat wynosi dla lokali używanych 3,6 tys. zł. Dla porównania najnowsze dane NBP sugerują, że za przeciętny metr w Rzeszowie trzeba płacić ponad 4,5 tys. zł.

Efekt? Jedynie 3,3% ofert lokali używanych kwalifikuje się do dopłat. W związku z tym, że oferta na tym rynku jest niewielka, trudno jest znaleźć mieszkanie spełniające kryteria.

– Dane z portali ogłoszeniowych sugerują, że takich ogłoszeń jest w całym mieście jedynie około 50. Jest to najgorszy wynik w gronie miast wojewódzkich – podkreśla Bartosz Turek z Lion’s Bank.

Uznaniowe limity

Nie ulega więc wątpliwości, że poszczególne miasta są traktowane skrajnie różnie, bo limity kwalifikujące do dopłat są ustalane w oderwaniu od cen faktycznie płaconych za mieszkania. Problem tkwi w mechanizmie ustalania limitów. Metodologia daje dosyć dużą swobodę wojewodom w określaniu ich poziomów.

Wskaźniki te ustalane są przez wojewodów w oparciu o aktualne dane GUS dotyczące przeciętnych kosztów budowy mieszkań w budownictwie wielorodzinnym (na podstawie kwestionariuszy wypełnianych przez deweloperów). Jednak podstawą dla wojewodów są obok danych gromadzonych przez GUS także własne analizy. Tu może kryć się częściowe wyjaśnienie dużych rozbieżności w poziomach limitów między województwami.

Program daleki od ideału

Bardzo ważne jest również to, że koszty brane pod uwagę odnoszą się do już zakończonych budów. Są to m.in. wydatki na zakup gruntów, wznoszenie budynków, instalacji, urządzeń, finansowania budowy i wreszcie podatku VAT.

– Obecnie stosowany mechanizm wyznaczania limitów cen kwalifikujących do dopłat w programie „Mieszkanie dla młodych” jest daleki od ideału. Alternatywą mogłoby być uzależnienie limitów cen od danych na temat tego jak dużo nabywcy faktycznie płacą za mieszkania w danej gminie czy dzielnicy- uważa Bartosz Turek.

(kaw)

redakcja@rzeszow-news.pl

Reklama