Tomasz Poręba, poseł do Parlamentu Europejskiego, donosi, że droga Via Carpathia nie została wpisana do europejskiej sieci transportowej TEN-T. Jego zdaniem to „jednoznacznie ilustruje politykę rządu PO-PSL”, którego koncepcja „przewiduje powstanie kilku silnych ośrodków metropolitalnych, gdzie zlokalizowane będą kluczowe inwestycje i wydatkowane środki unijne”. Tym samym, zdaniem p. posła „pozostała część kraju skazana zostanie na peryferyjność i podporządkowanie ośrodkom lepiej rozwiniętym”. Jest to opinia fałszywa.
O tym jakie naprawdę jest dla nas znaczenie wpisania tej drogi do sieci TEN-T może innym razem, bo nie chciałbym, żeby ten tekst za bardzo się wydłużał. Teraz chciałbym się jedynie zająć insynuacjami p. posła pod adresem rządu. Bo o ile o tę drogę można się jeszcze spierać, to już twierdzenie o świadomej marginalizacji przez rząd naszego regionu jest zasadniczym nadużyciem. Oto bowiem p. poseł zarzuca rządowi rzeczy, z których ten już dawno zrezygnował.
Owszem, sugerowana przez p. Porębę koncepcja, zwana polaryzacyjno-dyfuzyjną, została przez rządowe zespoły uczelnianych ekspertów opracowana i zaprezentowana kilka lat temu i rzeczywiście zakładała wspieranie przede wszystkim najsilniejszych ośrodków miejskich. Stąd termin „polaryzacja” rozwoju. Ośrodków tych miało być pięć. Z nich z kolei miała nastąpić dyfuzja „dobrobytu” na tereny sąsiednie. Wizję tę p. minister Bieńkowska konsultowała następnie na spotkaniach we wszystkich województwach. U nas nie uzyskała akceptacji. Pamiętam np. krytyczne wystąpienie prezydenta Ferenca na spotkaniu w Podkarpackim Urzędzie Marszałkowskim. W efekcie tych konsultacji dokument został istotnie zmieniony i przyjęta ostatecznie przez rząd 13. grudnia 2011 r. „Koncepcja Przestrzennego Zagospodarowania Kraju 2030” o żadnej polaryzacji rozwoju nie mówi. Wprost przeciwnie, opiera planowany rozwój o „policentryczną sieć metropolii”, w której skład wchodzą największe polskie miasta i ich zespoły oraz miasta wojewódzkie o znaczeniu krajowym. Znamienny jest przypis dotyczący m.in. Rzeszowa: „Rzeszów i Białystok to, obok Lublina, największe ośrodki Polski Wschodniej, szybko rozwijające się, mające wiele funkcji metropolitalnych o znaczeniu ponadkrajowym. Przewiduje się, że w najbliższych latach liczba ludności tych miast będzie dynamicznie wzrastać. Są ważnymi węzłami transportowymi w kierunku wschodnim i północno-wschodnim.”
Przy tym wszystkim warto jednak pamiętać, że zawsze to miasta były motorami rozwoju i to tam kierowali się najdynamiczniejsi ludzie. Tego w żaden sposób zmienić się nie da. Można co najwyżej pomniejszać skutki takich naturalnych tendencji. Dlatego powinniśmy zabiegać o to, aby na dowolnie rozumianych peryferiach też żyło się przyzwoicie i ich mieszkańcy nie musieli gremialnie opuszczać swoich małych ojczyzn. I taką też strategię przyjął rząd w KPZK, która zakłada rozwijanie wymienionych wyżej tzw. biegunów wzrostu i postuluje np., że w 2030 r dojazd do najbliższego z nich z każdego zakątka kraju nie powinien zajmować więcej niż 2 godz. To powinno umożliwić korzystanie z zasobów takiego centrum wzrostu bez konieczności trwałego opuszczenia swojego miejsca zamieszkania.
Nie sposób tu omawiać tego całego obszernego dokumentu ( ), choć wszystkim zainteresowanym go polecam, bo warto go chociaż przeglądnąć. Oczywiście, jak ktoś ma złą wolę, to i tam znajdzie potwierdzenie dla swoich krytykanckich tez. Chciałbym jednak abyśmy dyskutowali o tym, co warto zrobić, o co z możliwych rozwiązań zabiegać, niż doszukiwali się złych intencji wobec naszego miasta i regionu.