Reklama

Trzykrotnie skazywany za pedofilię 40-letni dziś Mariusz C. zamieszkał na rzeszowskim osiedlu Baranówka. Mieszkańcy żyją w strachu. Policja zapewnia, że ma mężczyznę na oku.

O sprawie w czwartek napisał rzeszowski dziennik „Nowiny”, który cytuje mieszkańców osiedla, przerażonych, że Mariusz C. może znowu zaatakować dzieci.

40-letni dziś mężczyzna w lipcu opuścił więzienne mury, za którymi spędził 10 lat za molestowanie seksualne 10-letniego chłopca. Mariusz C. pochodzi ze Stalowej Woli.  Mężczyzna jest objętą tzw. ustawą o bestiach, czyli po odsiedzeniu wyroku ma przebywać w specjalnym ośrodku w Gostyninie.

Decyzja sądu w tej sprawie jest jednak nieprawomocna. Do tego czasu Mariusz C. może przebywać na wolności. Został objęty tzw. dozorem prewencyjnym. C. zamieszkał na rzeszowskim osiedlu Baranówka IV.

– Mężczyzna jest zobowiązany do informowania nas o każdej zmianie miejsca pobytu i z tego się wywiązuje – zapewnia Adam Szeląg z rzeszowskiej policji.

Może zabić 

Funkcjonariusze wobec Mariusza C. prowadzą „czynności operacyjno-rozpoznawcze”, co w praktyce oznacza, że jest on cały czas śledzony przez policjantów.

– I niekoniecznie takich, których widać. Cała sytuacja jest przez nas monitorowana, policjanci są na miejscu. Dotychczas nie było zastrzeżeń do zachowania mężczyzny – twierdzi Szeląg.

Mariusz C. będzie pod okiem policjantów do czasu prawomocnej decyzjo o umieszczeniu go w ośrodku w Gostyninie. Mężczyzna ma 15-letni zakaz kontaktowania się z dziećmi.

Mimo, że policja uspokaja, że Mariusz C. wywiązuje się z sądowych postanowień, to strach, że na osiedlu mieszka człowieka skazany za pedofilię wśród mieszkańców jest silniejszy.

– Nie dziwię im się – mówi nam prokurator, który bardzo dobrze zna przeszłość Mariusza C.

– To człowiek, który nikogo nie ma. Matka mu zmarła, ojczym zerwał z nim kontakt. W Stalowej Woli nie ma nikogo. Ten człowiek powinien być odizolowany od społeczeństwa, bo może znowu zaatakować. Ma też skłonności sadystyczne. Może nie tylko popełnić kolejny raz to samo przestępstwo, ale też zabić – twierdzi nasz rozmówca z prokuratury.

Mariusz C. praktycznie całe swoje dorosłe życie spędził za kratkami. Już jako 20-latek uprowadził małego chłopca, którego molestował seksualnie. Został za to skazany na rok więzienia w zawieszeniu na cztery lata.

Nie zrobiło to na nim wrażenia. Mężczyzna potem molestował seksualnie niepełnosprawnie umysłowo nastolatkę i jej młodszego brata.

– To się wszystko działo w patologicznej rodzinie. Rodzice wiedzieli, co się dzieje i przymykali na to oczy. Patologia miała już taki wymiar, że rodzice liczyli na to, że ich córka zwiąże się w przyszłości z Mariuszem C. – twierdzi prokurator.

„Pan profesor”

Mariusz C. za molestowanie seksualnie dwójki kolejnych dzieci dostał już bezwzględny wyrok więzienia – prawie 5 lat. Wyszedł przed terminem i znów zaatakował, tym razem 10-letniego chłopca.

– Na początku mężczyzna udawał starszego kolegę molestowanego chłopca. Zabierał go na przejażdżki rowerowe, do kawiarenek internetowych, dawał mu drobne pieniądze. W pewnym momencie wprowadził go w „swój świat”. Zaczęło się od prezentowania treści pornograficznych, potem dochodziło już do czynności seksualnych: stosunków, dotykania miejsc intymnych – mówi nasz rozmówca z prokuratury.

Chłopiec w końcu o wszystkim powiedział rodzicom.

Mariusz C. został zatrzymany i skazany na 10 lat więzienia. Niedawno skończył odbywanie kary i wyszedł na wolność. Mimo, że pedofile w więzieniu najczęściej przechodzą podobne piekło, które sami zgotowali swoim ofiarom, to Mariusz C. w hierarchii więziennej był bardzo wysoko.

– Innym więźniom przygotowywał pisma prawnicze. W korespondencjach, które do nas trafiały, Mariusz C. podpisywał się jako „Juras”, potem określał siebie, że jest „panem profesorem”. Wśród więźniów miał pozycję guru – słyszymy od prokuratora.

– Mężczyzna musi być odizolowany od ludzi jak najszybciej. Żeby znów nie było za późno – dodaje.

(ram)

redakcja@rzeszow-news.pl

Reklama