– Opóźnienia autobusów linii 26 to koszmar. Na niektórych liniach opóźnienia sięgają nawet 40 minut – pisze jedna z naszych czytelniczek z prośbą o interwencję. Zarząd Transportu Miejskiego tłumaczy sytuację natężeniem ruchu oraz brakiem kierowców. Mieszkańcy nie przyjmują tych wyjaśnień.
Do naszej redakcji spływają kolejne maile od czytelników, którzy skarżą się na opóźnienia w kursowaniu miejskich autobusów. Tym razem sprawa dotyczy linii nr 26.
Czytelniczka opisuje, że od 1 października, po wydłużeniu trasy z ulicy Krakowskiej do Biznesowej, autobusy na tej linii ani razu nie przyjechały punktualnie. To powoduje – jak pisze – poważne utrudnienia dla uczniów, rodziców i nauczycieli z dwóch oddziałów prywatnej szkoły podstawowej, którzy wsiadali na przystanku Krakowska-Dworzysko.
– Na przystanku Ludwika Chmury jest otwarta przestrzeń, nie ma ani ławki ani przystanku. Przez to wieje, a w momencie gdy leje deszcz lub niedługo śnieg, człowiek nie ma gdzie się schować – alarmuje. – Linia 26 nie wyrabia, mam przykłady w zrzutach ekranu z aplikacji MY BUS – dodaje.
ZTM odpowiada
Zwróciliśmy się do ZTM z prośbą o wyjaśnienie tej sprawy.
Rzecznik prasowy spółki Maciej Chłodnicki odpowiada, że to na prośbę pracowników strefy ekonomicznej kurs linii 26 został przedłużony.
– Niestety to spowodowało, że tak zwane czasy wyrównawcze na końcowym przystanku znacznie się skróciły. Można to szczególnie zaobserwować w godzinach popołudniowego szczytu komunikacyjnego, podczas którego autobusy przyjeżdżają na ostatni przystanek już znacznie opóźnione – mówi Chłodnicki.
Przyznaje też, że przywrócenie poprzedniego rozkładu będzie bardzo trudne, a wręcz niemożliwe ze względu na obsługę strefy. Godzinowa zmiana rozkładu jazdy spowodowałaby zaburzenia w całej siatce rozkładów.
Historia się powtarza
Wcześniej podobną sytuację opisywali mieszkańcy Kielanówki.
– Od dłuższego czasu autobus linii 34 na trasie Kielanówka-Rzeszów, który powinien jechać o godz. 16:13 (zgodnie z rozkładem jazdy), znika lub ma opóźnienie nawet 40-minutowe – informowała nas pani Lucyna, podkreślając, że wielokrotne apele o dołożenie dodatkowego kursu popołudniowego pozostawały bezskuteczne.
W tej sprawie też zwróciliśmy się do dyrekcji ZTM, który ustala rozkłady jazdy. Chcieliśmy wiedzieć czy prośba mieszkańców może zostać spełniona. Mimo telefonów i przypomnień, odpowiedź dostaliśmy kilka dni po publikacji artykułu. W oficjalnym piśmie zabrakło jednoznacznej deklaracji na postawione pytanie.
– Opóźnienia w kursowaniu autobusów komunikacji miejskiej wynikają z istniejącego wzmożonego i niejednorodnego ruchu pojazdów na rzeszowskich ulicach w godzinach szczytów komunikacyjnych. Autobusy na trasie przytoczonej linii w skrajnych przypadkach odnotowują duże opóźnienia spowodowane zróżnicowanym i nieprzewidywalnym natężeniem ruchu na drogach, a czas przeznaczony na postój na przystankach końcowych okazuje się zbyt krótki, aby zniwelować powstałe wcześniej opóźnienie. Zarząd dokłada starań aby maksymalnie zmniejszyć ilość opóźnionych kursów – czytamy.
Co z rozwiązaniem?
ZTM zapowiada analizę sytuacji i poszukiwanie rozwiązań, które „usatysfakcjonowałyby wszystkich”.
– Ten oraz podobne przypadki będą poddawane bieżącej analizie, co doprowadzić powinno do lepszego dostosowania rozkładów jazdy, dążąc tym samym do poprawy jakości oferty usług transportu zbiorowego – informuje Monika Skowrońska-Ziomek, zastępca dyrektora ds. przewozów.
Co te słowa będą oznaczać w praktyce i czy rozwiążą problem? Czas pokaże.
(clep)
Podziel się swoją opinią: redakcja@rzeszow-news.pl