Studenci Uniwersytetu Rzeszowskiego chcą sesji w formie zdalnej, a nie kontaktu bezpośredniego. Będą protestować, na Facebooku ogłosili manifest. To ich reakcja na decyzję jednego z dziekanów.
W poniedziałek poinformowaliśmy, że dziekan Kolegium Nauk Społecznych Uniwersytetu Rzeszowskiego dr hab. Sabina Grabowska, prof. UR, zdecydowała o zorganizowaniu sesji letniej w formie kontaktu bezpośredniego. Mimo że nauka na UR w roku akademickim 2020/2021 odbywała się głównie zdalnie.
„Brak szacunku”, „narażanie studentów”, „znowu skandal” – komentowali pismo dziekan studenci UR. Wielu z nich obawia się, że inne wydziały także zarządzą prowadzenie egzaminów na miejscu, w Rzeszowie. Rektor uczelni pozwolił bowiem dziekanom indywidualnie decydować o formie egzaminów na ich kolegiach.
– Wielu z nas zrezygnowało z wynajmu mieszkania i wróciło do domu rodzinnego, nieraz na drugim końcu Polski. Co teraz? – pytają studenci, którym nie podoba się to, że uczelnia zmusza ich do wielotygodniowego pobytu w Rzeszowie (sesja podstawowa trwa od 14 czerwca do 4 lipca, sesja poprawkowa od 5 lipca do 15 lipca).
– Co z tymi, którzy mieszkają w regionach z odległymi terminami szczepień? Co z tymi, którzy niedawno chorowali i na szczepienia muszą czekać trzy miesiące – dopytują kolejni studenci UR.
Będzie protest
We wtorek anonimowi studenci założyli na Facebooku fanpage o nazwie Sesja na URz. Publikowanymi tam treściami chcą wyrazić sprzeciw wobec ostatnich działań uczelni.
„Brak szacunku do studentów. Nie zmienia się reguł w czasie gry. Jak mam teraz znaleźć mieszkanie? Jak mam dojechać z drugiego końca Polski? Będę szczepił się w czerwcu, co wybrać? A co jeśli się zarażę? – To prawdziwe stanowisko studentów” – czytamy na „Sesja na URz”.
To odpowiedź na fragment pisma dziekan o tym, że decyzja o sesji w formie bezpośredniej została podjęta w odpowiedzi na prośby studentów. Post oznaczono hasztagiem „Sesja w domu”. „Pokażmy siłę i jedność! Wspólnie możemy wpłynąć na tę krzywdzącą studentów decyzję” – apelują twórcy „Sesji na URz”.
„Ankieta nie ma związku”
O istnieniu wspomnianej grupy uczelnia nie wiedziała, ale po naszym sygnale jej władze obiecały zapoznać się z jej postulatami. Jeden z nich dotyczy opublikowania przez UR wyników ankiety, w której rzekomo studenci w większości opowiedzieli się za sesją bezpośrednią.
– Ankieta, którą widzieli studenci, nie była związana z decyzją dotyczącą formy realizacji sesji egzaminacyjnej – odpowiada wymijająco Maciej Ulita, rzecznik UR. Twierdzi, że ankietę przygotował Zakład Edukacji Nauczycieli w Instytucie Nauk Pedagogicznych Kolegium Nauk Społecznych do badań dotyczących „Monitorowania opinii studentów”.
– Kiedy zespół badawczy zakończy badania, zapewne opublikuje ich wyniki w artykule naukowym. Nie wykracza to poza standardową aktywność naukową instytutu. Nieszczęśliwie dla wszystkich połączono ankietę z informacją dziekan Kolegium Nauk Społecznych. Ankieta nie ma związku z decyzją dotyczącą trybu przeprowadzenia sesji – podkreśla Ulita.
Co więc miała na myśli dziekan Kolegium Nauk Społecznych, gdy pisała, że „wychodzi naprzeciw oczekiwaniom studentów”? – Prawdopodobnie z nimi rozmawiała – domyśla się rzecznik UR.
Niestety nie udało nam się porozmawiać z dziekan Grabowską o motywacjach, które stały za jej decyzją. – Pani dziekan jest poza zasięgiem – przekazuje nam Maciej Ulita.
„Naraża się nas na stres”
Studenci UR twierdzą, że uczelnia co trzy tygodnie zmienia rozporządzenia dotyczące trybu studiowania. – W październiku podpisywaliśmy obowiązkowe deklaracje o nieponoszeniu przez UR odpowiedzialności, jeżeli któryś ze studentów zachoruje na COVID-19 – informuje nas jeden ze studentów.
Młodzi ludzie nie kryją też rozczarowania postępowaniem uczelni. – Nie mam możliwości spokojnej nauki, bo cały czas naraża nas się na stres. Nie szanuje się naszych praw, zdania ani zdrowia. Na miesiąc przed końcem semestru nie chcemy wracać na uczelnię – mówi student UR.
(cm)
redakcja@rzeszow-news.pl