64-letni mężczyzna zginął w nocnym pożarze mieszkania w wieżowcu przy Poniatowskiego w Stalowej Woli.
Strażacy o płonącym mieszkaniu na pierwszym piętrze zostali poinformowani w piątek, o godz. 2:44 w nocy. – Równolegle z gaszeniem ognia trwała ewakuacja mieszkańców – 25 lokatorów bloku – mówi bryg. Marcin Betleja, rzecznik podkarpackiej straży pożarnej.
Jak dodał, żaden z lokatorów pozostałych mieszkań nie wymagał pomocy medycznej. Na czas prowadzonej akcji gaśniczej, schronienie znaleźli w autobusie, który został podstawiono przed 11-piętrowy blok nr 24 przy ulicy Poniatowskiego.
– Z płonącego mieszkania strażacy wynieśli nieprzytomnego mężczyznę. Pomimo prowadzonej resuscytacji, nie udało się uratować jego życia – relacjonuje Marcin Betleja.
Ofiarą pożaru jest 64-letni mężczyzna. – Wśród ewakuowanych 25 osób było troje dzieci – dodaje mł. bryg. Krystian Bąk, rzecznik Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Stalowej Woli. W akcji gaśniczej, która trwała do godz. 4:53, brało udział 17 strażaków.
– Spłonęło całe wyposażenie mieszkania. Nadpalone zostało mieszkanie powyżej, zalane zostały mieszkania poniżej. Na skutek wysokiej temperatury, stopiły się rury PCV. Nadpalona jest elewacja budynku – przekazuje Krystian Bąk.
Przyczyny pożaru na razie nie są znane, ustala je policja. – Czynności na miejscu były wykonywane pod nadzorem prokuratora. W oględzinach uczestniczył również biegły ds. pożarnictwa – mówi asp. Małgorzata Kania, rzecznik stalowowolskiej policji.
Po zakończeniu akcji gaśniczej, strażacy sprawdzili wszystkie mieszkania pod kątem obecności w nich gazów trujących. – Konstrukcja budynku jest na tyle dobra, że lokatorzy wrócili do mieszkań – dodaje Krystian Bąk.
Montujcie czujki dymu!
Od 1 października (umowna data rozpoczęcia zimą sezonu grzewczego), podkarpaccy strażacy wyjeżdżali już do blisko 200 pożarów w domach i mieszkaniach. 4 osoby zginęły, a 13 z oparzeniami lub w wyniku zatrucia dymami pożarowymi trafiło do szpitali.
– Apelujemy o montaż czujki dymu, która poinformuje nas o początkowej fazie pożaru. Jesteśmy w stanie zareagować, wezwać pomoc, uratować swoje życie i życie swoich najbliższych – podkreśla bryg. Marcin Betleja.
(ram)
redakcja@rzeszow-news.pl