Siąpiący deszcz i chłód sprawiły, że poniedziałkowy strajk kobiet w Rzeszowie nie był tak liczny, jak poprzednie. W proteście wzięło udział ok. 100 osób.
Siódmy strajk kobiet w Rzeszowie rozpoczął się po godz. 17:00 tradycyjnie już przed Pomnikiem Czynu Rewolucyjnego, który przez organizatorów protestów został nazwany Pomnikiem Czynu Rewolucyjnego Kobiet. Przyszli głównie młodzi ludzie, pojawił się po raz kolejny rzeszowski poseł Lewicy, Wiesław Buż, który wspiera manifestujących.
Agnieszka Itner z podkarpackich struktur partii Razem dziękowała tym, którzy mimo brzydkiej pogody zdecydowali się wyjść na ulice w proteście przeciwko wyrokowi Trybunału Konstytucyjnego. 22 października TK, przejęty przez PiS, uznał, że aborcja ze względu na wady płodu jest niezgodna z Konstytucją RP, co wywołało ogólnopolskie protesty w Polsce.
„Nie” dla zgniłego kompromisu
Poniedziałek był kolejnym dniem strajku kobiet, także w Rzeszowie. – Cieszę się, że jesteśmy, bo w dalszym ciągu nic w naszej sprawie nie zostało wyjaśnione. W dalszym ciągu musimy wychodzić na ulice, bo prawa kobiet nadal są łamane. Niestety, w dalszym ciągu nie ma dostępu do bezpiecznej, legalnej aborcji – mówiła Agnieszka Itner.
– W dalszym ciągu musimy walczyć! Nie możemy się zgodzić na zgniły kompromis. W prawach człowieka nie może być kompromisu. Prawa człowieka albo są albo ich nie ma. Chcemy w pełni praw reprodukcyjnych – edukacji seksualnej, antykoncepcji, opieki okołoporodowej i aborcji w każdym przypadku – wyliczała postulaty strajku Itner.
Organizatorzy protestu odnosili się także do słów Jadwigi Emilewicz, byłej wicepremier z klubu PiS, która niedawno powiedziała, że „wolność kobiety kończy się, kiedy zachodzi w ciążę”. – Gdy jesteśmy w ciąży, to siedzimy w więzieniu? – pytała Agnieszka Itner. – Według antycovidowców powinniśmy być zamknięte przez 9 miesięcy, jak w więzieniu.
– Jeżeli standardem europejskim jest aborcja, to my też chcemy ją mieć. Nie jesteśmy gorsze od Francuzek, Niemek, czy Hiszpanek. Chcemy w Polsce aborcji legalnej, dostępnej i bezpiecznej. Aborcja powinna być dostępna nie tylko poprzez portale internetowe i „turystykę aborcyjną”. Aborcja powinna być dostępna wtedy, kiedy jest potrzebna – mówiła.
„Ciało dziecka nie jest waszym ciałem”
Uczestnicy strajku skandowali: „Kobiet prawa, wspólna sprawa”, „Solidarność naszą bronią”, „Myślę, czuję decyduję”, „Chcemy lekarzy, nie misjonarzy”. W trakcie protestu mikrofon trafił do nastolatki, która niespodziewanie skrytykowała strajkujące kobiety.
– Krzyczycie: „Moje ciało, moja decyzja”. Zgadzam się, ale ciało dziecka to nie jest wasze ciało. Chcecie zabijać dzieci z [zespołem] Downa, zespołem Turnera. To jest piękne dziecko – mówiła dziewczyna. Wtedy Agnieszka Itner przejęła mikrofon. – Każdy ma wolny wybór – skomentowała. – Nikt nikogo do aborcji nie zmusza – mówił Dariusz Bobak z Obywateli RP.
– Dlaczego kilku panów w sutannach i garniturach mają mówić kobietom, co jest dobre, a co złe? – pytał Bobak. Organizatorzy strajku mówili także o bardzo trudnej sytuacji opiekunów osób niepełnosprawnych w Polsce.
– Państwo PiS-owskie mówi, żeby tylko rodzić, rodzić i rodzić. W wieku 50 lat kobieta, która wychowywała niepełnosprawne dzieci przez 20-30 lat, po jego śmierci, zostaje bez środków do życia. W trakcie opieki nie mają urlopu wytchnieniowego. Ten rząd tylko mówi, obiecał 4 tys. zł. tzw. trumienkowego, ale pod pewnym warunkami – mówiła Agnieszka Itner.
Stwierdziła, że jedyne, co wyszło rządowi PiS, to tylko 500+, „ewentualnie kasa z budżetu”, która „też mu wychodzi, ale nie wiadomo, w którą stronę”. – Na pewno nie do społeczeństwa – dodała Itner. Mariusz Szewczyk, szef podkarpackiego Komitetu Obrony Demokracji, mówił, że przedstawiciele rządu PiS na każdy kroku popełniają grzech pychy.
– Pomimo swojej niewiedzy, mówią nam, jak mamy żyć. To niedopuszczalne! Tak się buduje totalitaryzm – zaznaczał Mariusz Szewczyk.
„Bella Ciao” na strajku
Podczas protestu były puszczane wolnościowe piosenki, m.in. hit strajku „Bella Ciao”. Nie zabrakło także skandowania: „Wypierdalać”, czy „Jebać PiS”. Protest trwał godzinę, kilkadziesiąt osób przeszło wokół ronda Dmowskiego, wsparcia kobietom udzielali też kierowcy – zatrzymywali się i włączali klaksony. Przed pomnikiem ustawiono kwiaty i znicze.
– Nie było żadnych incydentów. Wylegitymowano 10 osób, nie było mandatów – poinformował nas wieczorem Bartosz Wilk z Komendy Wojewódzkiej Policji w Rzeszowie.
Protestowi z daleka przyglądali się nacjonaliści. Zachowali się, jak hieny cmentarne. Gdy uczestnicy strajku kobiet rozeszli się do domów, nacjonaliści zabrali znicze sprzed Pomnika Czynu Rewolucyjnego i przenieśli je pod Pomnik Żołnierzy Wyklętych na ulicy Lisa-Kuli.
Kolejny strajk kobiet w Rzeszowie w najbliższą środę, 4 listopada.
(ram)
redakcja@rzeszow-news.pl