– W pierwszym miesiącu rozpocznę konsultacje na temat lokalizacji aquaparku – obiecuje Marcin Warchoł. PiS po raz kolejny wbija szpilkę Konradowi Fijołkowi. – Kampania go męczy – mówią w partii. – To czarny PR – odpowiada Fijołek.
Kandydaci w wyborach na prezydenta Rzeszowa, które odbędą się 13 czerwca, nie zwalniają tempa. W środę Marcin Warchoł zaprezentował koncepcję aquaparku, który miałby powstać w Rzeszowie. Warchoł sypie, jak z rękawa, pomysłami na rekreacje. We wtorek zapowiedział, że ze Żwirowni uczyni Copacabanę.
W środę Marcin Warchoł poszedł za ciosem i pokazał wizualizację przyszłego aquaparku. O jego budowie w Rzeszowie mówi się od lat, mówi się też w kampanii. W maju Warchoł zasygnalizował, że aquapark mógłby powstać na osiedlu Zwięczyca na terenie dawnego przysiółka Kaczerne, gdzie kiedyś planowano budowę nowej hali dla Asseco Resovii.
Jak w Białce Tatrzańskiej
Dziś tej lokalizacji tak kurczowo Warchoł się nie trzyma. Zapowiada publiczne konsultacje z mieszkańcami, by to oni razem z radami osiedli zdecydowali, gdzie powinna powstać wodna atrakcja. Konsultacje miałyby się rozpocząć w pierwszych 30 dniach urzędowania Marcina Warchoła, jeśli wygra wybory prezydenckie.
– Aquapark w mieście, czy bardziej na obrzeżach miasta? – pyta Warchoł. Po głowie chodzi mu jeszcze teren po dawnym lodowisku w pobliżu stadionu Resovii. Ale tam miasto już zaplanowało miejską ślizgawkę, projekt jest przygotowywany, ma powstać do końca tego roku. Marcin Warchoł tym się nie zraża. Chce wiedzieć, co powiedzą mieszkańcy.
W środę zaprezentował koncepcję aquaparku zbliżonego do tego, jaki jest w Krakowie, termalnych parków wodnych w Białce Tatrzańskiej czy Bukowinie Tatrzańskiej. Rzeszowski aquapark miałby mieć ok. 10 basenów, 15 zjeżdżalni, lustro wody miałoby ok. 2500 m kw. Kubatura w granicach 80 tys. m sześc., powierzchnia hali basenowej to ok. 7000 m kw.
– Do tego strefy SPA, jacuzzi, sauny, groty, czy część gastronomiczna – wylicza jednym tchem Marcin Warchoł. – To projekt innowacyjny, na duże ambicje stolicy innowacji – zapewnia. Aquapark miałby powstać w partnerstwie publiczno-prywatnym, którego Rzeszów nie doświadczył. Miasto z inwestorem dzieli się kosztami budowy i zyskami.
– Rzeszów czeka na aquapark. Rozpocznę realizację tego ważnego projektu – obiecuje Marcin Warchoł.
Po południu pojechał jeszcze na osiedle Drabinianka w ramach swojej akcji „Moje Osiedle”. Był z nim Waldemar Kotula, rzeszowski radny klubu PiS, który poparł Warchoła w wyborach. Tam wiceminister sprawiedliwości obiecał budowę nowych miejsc parkingowych, domu kultury i nowych ścieżek rowerowych.
– Dom kultury służyłby także osiedlom Piastów czy Grota-Roweckiego. Jeśli minister Warchoł zostanie prezydentem, ten dom powstanie razem z klubem seniora – dodał Waldemar Kotula.
Bycie prezydentem to harówka
Także w środę uaktywnili się rzeszowscy radni PiS, którzy w wyborach wspierają Ewę Leniart. Radni po raz kolejny zaatakowali Konrada Fijołka, kandydata opozycji. Ostatnio ruszyli z akcją #KonradNieWkręcaj, wcześniej Fijołka nazwali „politycznym kameleonem”. PiS twierdzi, że Fijołek kopiuje ich pomysły, a które wcześniej krytykował.
– Kampania strasznie go męczy – mówił w środę Marcin Fijołek, szef klubu PiS. Na ulicy 3 Maja radni PiS pojawili się z plakatami „Konrad, bycie prezydentem to nie wakacje!”. Na plakatach była plaża i leżak. To miało nawiązywać do ostatnich wypowiedzi Konrada Fijołka, który zachęcał mieszkańców, by 13 czerwca poszli głosować i pojechali na wakacje.
– Konrad chce jechać jak najszybciej na wakacje. Bycie prezydentem to nie są wakacje, to bardzo ciężka, odpowiedzialna harówka, bardzo ciężka robota – mówił Marcin Fijołek. Stwierdził, że takiego podejścia, jakie zaprezentował Konrad Fijołek, nie zaakceptowałby sam Tadeusz Ferenc, którego Konrad Fijołek był wieloletnim współpracownikiem.
– Rzeszów potrzebuje prezydenta, który będzie ciężko pracować, odda się obowiązkom prezydenta miasta, a nie myśli o wakacjach – uważa Marcin Fijołek.
Konrad Fijołek odpowiada, że PiS niewiele zrozumiał z jego wypowiedzi na temat wakacji. – Mówiłem, żeby ludzie 13 czerwca poszli głosować, potem wyjechali na wakacje, a ja dzień po wyborach zabieram się do roboty. To nie ja wyjeżdżam na wakacje, to mieszkańcy mają to zrobić. Chodzi o to, by nie było drugiej tury wyborów – twierdzi Fijołek.
Uważa, że PiS teraz odwraca kota ogonem i próbuje zrobić z niego lenia. – To czarny PR. Niech PiS się wytłumaczy, dlaczego przesunął termin wyborów i drugą turę zaplanował na pierwsze dni wakacji [27 czerwca – przyp. red.]. Wielu mieszkańców ma wykupione wakacje, mogą nie wziąć udziału w wyborach w drugiej turze – obawia się Fijołek.
– To jeden z większych skandali w tej kampanii. Niech PiS przeprosi za to, że uniemożliwi wielu mieszkańcom udział w głosowaniu – dodaje.
(ram)
redakcja@rzeszow-news.pl