Zdjęcie: Pixabay
Niesmak i pretensje pojawiły się po przyjęciu. – Szczęśliwie bardzo mało przypadków koronawirusa, ale jednak były – piszą w liście Czytelnicy Rzeszów News, którzy zorganizowali wesele mimo pandemii.

Razem z żoną chcemy podzielić się naszymi doświadczeniami z weselem zorganizowanym w trakcie pandemii i niestety również z koronawirusem w akcji. Na portalach ślubnych tego nie zrobimy, ponieważ firmy z branży raczej nie będą chciały opublikować naszego listu. Jesteśmy z południowej Polski. Chcielibyśmy pozostać anonimowi. Nie interesuje nas pojawienie się w mediach, chcemy tylko dać niektórym do myślenia, bo zapewne są pary, które podobnie jak my zastanawiały się, czy nie przełożyć wesela na przyszły rok. Pozwolimy sobie bez szczegółowych informacji.
 
Odmówił co czwarty gość
 
Wszyscy wiemy, jak to jest, bo wszystkich nas to zaskoczyło. Termin zarezerwowany od ponad roku, przygotowania trwające od wielu miesięcy. W trakcie szczytu pandemii nerwówka, ale ostatecznie nie zdecydowaliśmy się na odwołanie wydarzenia. Później odmrożenie wszystkiego i wielka ulga, uda się nam. Nie przejmowaliśmy się rządowymi obostrzeniami, ponieważ i tak nie planowaliśmy ponad 150 osób na weselu.
 
Odmówił nam co czwarty gość. Niby sporo, ale w internecie czytaliśmy, że niektórym odmówiła prawie połowa, więc frekwencja i tak ok. Nie mieliśmy pretensji, uznaliśmy, że to ich wybór i jeśli boją się o swoje zdrowie, to mają do tego pełne prawo. Trochę szkoda kilku dosyć bliskich osób, ale tak jak wspomnieliśmy – ich wybór.
 
„Było nam trochę przykro”
 
Samo wesele przebiegło bardzo fajnie. No może poza tym, że po godzinie 21 para po parze zaczęła się z nami żegnać – bo późno, bo naprawdę musimy, bo na nas już czas – sami wiecie, o czym piszemy. Z obecnych ubyła jedna czwarta, może jedna trzecia gości, a więc zaskakująco sporo. Było nam trochę przykro, ale ponownie uznaliśmy, że nie ma się czym przejmować i trzeba korzystać z naszego dnia i bawić się dalej. Później już wszystko zgodnie z planem.
 
Problemy zaczęły się po weselu 
 
Gdzie w takim razie te problemy? Po weselu. Szczęśliwie bardzo mało przypadków koronawirusa, ale jednak były. Niesmak i pretensje do nas pojawiły się z uwagi na obowiązkową kwarantannę wszystkich gości. Ktoś miał w planach wyjazd, ktoś obowiązki zawodowe, jeszcze ktoś inny już zarezerwował urlop w pracy. Wszyscy coś. W rodzinie, wśród znajomych, liczne rozmowy o zepsutych planach i zawsze z nami w tle. Tak zapamiętają to wesele. Niby nikt bezpośrednio nie miał pretensji, ale z drugiej ręki różne słowa do nas docierały.
 
Plotki i wyzwiska
 
Podsumowując: brak jednej czwartej zaproszonych, opustoszałe stoły już wieczorem, a później plotki i głosy ze wszystkich stron „przez to cholerne wesele nie mogę teraz…”. Przy czym tam nie zawsze padało słowo „cholerne”, bo, jak wiemy, polski to soczysty język…
 
Nie polecamy. Po tym wszystkim wolelibyśmy jednak przełożyć wesele na przyszły rok. Oczywiście niech każdy robi jak uważa, widzimy, że w sieci jedni boją się covida i odradzają wesela, inni się z tego śmieją i organizują. Wszystko jest śmieszne, do momentu, kiedy nie trafia na ciebie. Może nasz list pomoże komuś podjąć decyzję.
 
Czytelnicy Rzeszów News
 
redakcja@rzeszow-news.pl
 
Śródtytuły pochodzą od redakcji
 
Reklama