„Oddaj mi moje pieniądze” – krzyczał starszy mężczyzna podczas piątkowej wizyty prezydenta RP Bronisława Komorowskiego na Uniwersytecie Rzeszowskim. Biuro Ochrony Rządu, które zatrzymało mężczyznę, zapewnia, że nie był on kneblowany.

Incydent zarejestrował dziennikarz Polskiego Radia Rzeszów. Gdy Bronisław Komorowski pokazywał podpisany projekt ustawy o wspieraniu innowacyjności z holu uniwersyteckiego Centrum Innowacji i Transferu Wiedzy Techniczno-Przyrodniczej przy ul. Pigonia, dobiegły krzyki. Według świadków, starszy mężczyzna krzyczał: „Oddaj mi moje pieniądze”.

Natychmiast zareagowała prezydencka ochrona, która obezwładniła mężczyznę i wyprowadziła go z Uniwersytetu Rzeszowskiego.

BOR: Nie było kneblowania

Do piątkowego incydentu odniosło się Biuro Ochrony Rządu, które potwierdziło, że to jego funkcjonariusze brali udział w zatrzymaniu mężczyzny.

Dariusz Aleksandrowicz, rzecznik prasowy BOR, stwierdził, że mężczyzna chciał wbiec na spotkanie z prezydentem, ale nie miał ani dokumentów, ani akredytacji. Mężczyzna został zatrzymany, bo nie chciał się poddać kontroli pirotechnicznej.

Niektóre media (serwis wPolityce.pl) podają, że na filmie widać, że mężczyzna ma zaklejone usta. Dariusz Aleksandrowicz temu zaprzecza.

„Nie było kneblowania. Nie było mowy o zaklejaniu ust taśmą, a to, co widać na filmie, to jedynie ręka funkcjonariusza” – stwierdził rzecznik BOR, cytowany w materiale portalu Interia.pl. Dodał, że całe zajście drobiazgowo wyjaśnia rzeszowska policja.

Andrzej Pawlikowski, były szef BOR, powiedział, że zachowanie funkcjonariuszy było karygodne. – Przekroczyli swoje uprawnienia – uważa Pawlikowski. Na Twitterze napisał: „No pięknie. Nie dość, że dzieciakom zaklejają usta w szkole, to praktykowane jest to także w służbach BOR – demokracja?”.

Zaklejanie ust daleko od OK

Piątkowy incydent komentuje na Twitterze także politycy.

– Panie Prezydencie, czy pokolenie „Solidarności” walczyło o to, by BOR zaklejał Polakom usta taśmą? – pyta Przemysław Wipler, poseł partii KORWiN.

– Wyprowadzenie awanturującego się i krzyczącego obywatela ze spotkania z prezydentem jest ok. Zaklejanie mu ust jest daleko od ok – napisał Marek Migalski, były europoseł Polski Razem.

– Służby zareagowały na próbę wtargnięcia mężczyzny na spotkanie z PBK, ale nie używały żadnej taśmy – odpowiedział Wiplerowi Dariusz Aleksandrowicz.

Z kolei Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz „Super Expressu”, cytuje Pawła Międlara, rzecznika prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Rzeszowie. „Nie było żadnego kneblowania; mężczyzna miał brodę, stąd takie wrażenie na zdjęciach…” – powiedział Międlar.’

Ruszkiewicz twierdzi też, że to policjanci interweniowali na spotkaniu prezydenta w Rzeszowie, a nie Biuro Ochrony Rządu. „Sprawa w sądzie, zatrzymany odmówił mandatu” – napisał dziennikarz „SE”.

Incydent na filmie od 1:32 min. Zobaczcie.

redakcja@rzeszow-news.pl

Reklama