Krzysztof Feret, szef podkarpackiej Nowoczesnej, zrezygnował ze startu w wyborach do Sejmu z list Koalicji Obywatelskiej – dowiedział się Rzeszów News. Rezygnacji jest więcej.
Jak udało nam się dowiedzieć, Krzysztof Feret o swojej decyzji poinformował zarówno władze podkarpackiej Platformy Obywatelskiej, jak również szeregowych członków Nowoczesnej na Podkarpaciu.
Feret był na 14. miejscu rzeszowsko-tarmobrzeskiej listy KO (okręg nr 23). Uznał, że jest ono za niskie. Nie ma co się co dziwić. Feret jest radnym sejmiku podkarpackiego, należy do klubu Koalicji Obywatelskiej, tworzonego także przez członków PO. W ubiegłorocznych wyborach samorządowych Krzysztof Feret do sejmiku startował z pierwszego miejsca KO.
– Start z 14. miejsca do Sejmu to wstyd – mówią nam działacze podkarpackiej Nowoczesnej.
„KO w regionach nic nie daje”
Krzysztof Feret liczył na to, że będzie w pierwszej „dziesiątce” listy KO do Sejmu. „Miejsce 14, które zaoferował mi Z. Gawlik [Zdzisław Gawlik, szef PO na Podkarpaciu – przyp. red.], było nie do przyjęcia dla szefa regionu największego koalicjanta PO w wyborach, ktokolwiek tym szefem by nie był” – napisał Feret do działaczy Nowoczesnej.
„Byłem skłonny zaakceptować miejsce w pierwszej dziesiątce i takie były wstępne ustalenia, które potem się nie przełożyły na rzeczywistość. Mimo wszystko, do wyborów jesteśmy w KO, zbieramy podpisy, żeby wesprzeć „anty-PiS”, bo o to głównie chodzi” – dodał Krzysztof Feret.
Jego zdaniem obecna Koalicja Obywatelska, w której jest m.in. Nowoczesna, służy właściwie tylko obecnym posłom N., którzy mają szanse na reelekcję. Nowoczesna spodziewa się, że po jesiennych wyborach wprowadzi do Sejmu w całym kraju od 9 do 13 posłów.
„Nam w regionach taka koalicja nic sensownego nie daje i to się nie zmieni. Nie ma co już odkładać decyzji o zmianach, myślę, że decyzję podejmiemy w ciągu miesiąca po wyborach – zapowiedział Krzysztof Feret w wewnątrzpartyjnej korespondencji, do której dotarł Rzeszów News.
Feret potwierdza, że nie będzie startował do Sejmu. – Wolę się skupić na pracy w sejmiku niż startować z 14. miejsca do Sejmu, które uważam za zbyt odległe dla szefa regionu największego koalicjanta – przekazał nam Krzysztof Feret. Informacja o rezygnacji Fereta dotarła już do władz podkarpackiej PO.
Nasze źródła w PO mówią, że niskie miejsce na liście KO, jakie otrzymał Krzysztof Feret nie wzięło się z powietrza.
– Po ostatniej kampanii samorządowej, w której kolega Feret otrzymał pierwsze miejsce, był praktycznie niewidoczny – mandat wypracowały mu niższe miejsca. W wyborach liczy się to, ile kto zbiera głosów, rozpoznawalność w środowisku i praca, nie zaś szyld. To szczególnie widać po aktywności i to w sejmiku, i w trakcie kampanii – słyszymy w PO.
Czego brakuje w KO?
Według naszych ustaleń, w akcie solidarności z Krzysztofem Feretem ze startowania w wyborach chciała również zrezygnować Anna Rogowska, szefowa rzeszowskiego oddziału Związku Kynologicznego w Polsce. Rogowska także jest przedstawicielką Nowoczesnej, umieszczono ją dopiero na 28. miejscu 30-osobowej listy. Rogowska jednak wystartuje.
Anna Rogowska pozostała więc jedyną kandydatką Nowoczesnej na rzeszowskiej liście Koalicji Obywatelskiej. N. chciała, by na liście był jeszcze jeden jej człowiek – Dominik Bąk, były radny gminy Świlcza i obecny prezes Podkarpackiego Stowarzyszenia Miłośników Komunikacji. Bąka w ogóle na listę nie wciągnięto. On kategorycznie odmawia rozmowy.
W okręgu krośnieńskim (nr 22) kandydatem N. jest Barbara Balon, ma 8. miejsce. W N. rozgoryczenie, jak PO potraktowała ją przy układaniu list. – Tu chodzi o czystą przyzwoitość bycia w jednej drużynie. Koalicja to koalicja, nieważne jak „obfite” są struktury. Trzeba iść na współpracę, kompromisy. A w KO tego brakuje” – mówią nam działacze Nowoczesnej.
Ze startowania do Sejmu z rzeszowskiej listy KO zrezygnował także Bogusław Potański, jeszcze do niedawna szef PO w Tarnobrzegu. Potański trafił na 18. miejsce. On także uważał, że to miejsce jest za niskie. Potański nie tylko zrezygnował ze startu w wyborach, ale również złożył rezygnację z kierowania lokalnymi strukturami PO.
PO każdego marzenia nie spełni
Jak dowiaduje się Rzeszów News, rezygnacje ze startu w wyborach z rzeszowskiej listy KO rozważają kolejne osoby. W okręgu krośnieńskim ze startu w wyborach zrezygnował Szczepan Łąka, nauczyciel z Jarosławia, członek PO. On był na 12. miejscu. Powód rezygnacji ten sam – zbyt odległe miejsce. Za Łąkę jest Marian Ryznar, wójt Wiązownicy.
Nie wiadomo jeszcze, kto na rzeszowskiej liście zastąpi Krzysztofa Fereta i Bogusława Potańskiego. – Szkoda, że ludzie rezygnują. Uważam, że każdy, kto był na listach wnosiłby wartość dodaną. Wszystkich traktuję z powagą – mówi o odejściach Zdzisław Gawlik, szef PO na Podkarpaciu. Ale twierdzi, że szeroki projekt KO nie zadowoli wszystkich.
– Nie spełnię każdego marzenia. Bycie w KO nie oznacza, że życzenie jednego kandydata będzie się przekładało na realne usytuowanie na liście – wyjaśnia przewodniczący Gawlik. Zapewnia, że dotychczasowe rezygnacje jeszcze nie oznaczają, że listy KO zaczynają się sypać. – Jeden wychodzi, drugi przychodzi – dodaje Zdzisław Gawlik.
Wybory parlamentarne odbędą się 13 października.
redakcja@rzeszow-news.pl