Podkarpacki europoseł Pan Tomasz Poręba uparł się, żeby naciskać na polski rząd w sprawie budowy drogi S19 do granicy państwa w Barwinku (fragment trasy Via Carpathia).

Oprócz najróżniejszych wystąpień i materiałów medialnych postanowił także za pośrednictwem miejskich radnych PiS przekonać nas, że konieczne jest podjęcie apelu do rządu w tej sprawie. Póki co rzeszowscy radni nie zgodzili się na to, nie wykluczając jednak podjęcia takiej decyzji w przyszłości. Ta odmowa nie wynika z tego, iżbyśmy byli przeciwnikami budowy tej drogi, a z tego, że nie widzimy specjalnego sensu w podejmowaniu uchwał oczywistych. Że rząd ma świadomość wagi tego szlaku komunikacyjnego i żadnej presji nie potrzebuje, świadczy – skierowane także do mnie – pismo Ministerstwa Infrastruktury i Rozwoju w tej sprawie, które wyjaśnia wiele okoliczności związanych z tą drogą:  Via Carpatia stanowisko MIR.

Szczerze mówiąc nie sądzę, żeby p. Posła te argumenty przekonały. Ten temat to przecież dla niego świetna okazja do ciągłego istnienia w mediach – nieomal samograj. Bowiem, powiedzmy sobie szczerze (jakby to nie było niepolityczne): szanse na sfinansowanie tej drogi z funduszy europejskich są w najbliższej przyszłości małe. Cóż bowiem z tego, że bardzo byśmy chcieli ją mieć, że rzeczywiście by się przydała. Decydujące są w miarę obiektywne kryteria pozwalające porównać konieczność jej budowy z innymi propozycjami, których w Polsce i Europie nie brakuje. A – jak to wynika chociażby z przywołanego wyżej pisma – zgodnie z tymi kryteriami S19 nie plasuje się w czołówce. Cóż więc prostszego, jak głosić wszem i wobec, że rząd polski, albo – jak wcześniej – eurodeputowani PO i PSL nie chcą poprzeć inicjatyw wymyślanych przez p. Posła. A na koniec, kiedy – na co się niestety zanosi – odcinka drogi do Barwinka nie uda się szybko sfinansować, oznajmić, że rząd zaniedbał, nie starał się, zawalił, nie docenił, zlekceważył potrzeby Podkarpacia itd., itp.

Możemy się więc spodziewać dalszych odcinków serialu pt. VIA CARPATHIA. Tyle tylko, że jeśli on będzie miał takie, jak dotychczas scenariusze, to nic z tego – poza szumem medialnym – wynikać nie będzie. Może więc lepiej by było, gdyby każdy zajął się tym, czego się podjął: polski rząd – jak to już zresztą robi – rzetelną oceną naszych potrzeb drogowych, a europosłowie lobbowaniem za tymi potrzebami w Brukseli a nie w kraju.

Reklama