Zaginione trzy nastolatki nie żyją. Policja potwierdziła tożsamość ofiar

Policjanci wstępnie potwierdzili, że wśród pięciu ciał znalezionych w daewoo tico, które wydobyto w piątek z rzeki Wisłok w Tryńczy, znajdowały się trzy zaginione nastolatki.

 

– Wśród pięciu ciał trzy należą do zaginionych nastolatek, a dwa to zwłoki dwóch mężczyzn w wieku 24 i 27 lat. To mieszkańcy powiatu przeworskiego. Będziemy dokładnie wyjaśniali okoliczności, w jakich doszło do tej tragedii – poinformowała nas w piątek wieczorem Ewelina Wrona z podkarpackiej policji.

W piątek około godz. 16:00 z rzeki Wisłok w Tryńczy koło Przeworska strażacy wyciągnęli na brzeg fioletowe daewoo tico, do którego wsiadły trzy nastolatki – 19-letnia Klaudia B., 18-letnia Dominika N. oraz jej 16-letnia siostra Anna N. – w dniu zaginięcia 25 grudnia. Dziewczyny wyszły z domu na spotkanie z dwoma kolegami, z którymi mieli jechać na pizzę. 

– Kierowca daewoo skręcił z polnej drogi. Samochód wjechał do rzeki i zatonął – powiedział nam Marcin Lachnik z Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Przemyślu.

– Samochód znajdował się w Wisłoku na głębokości 3,5 m, około 4 m od brzegu. Płetwonurek, który schodził pod wodę stwierdził, że widoczność była zerowa. Nie widział nawet komputerów, które miał na ręce. Nie widział wskazań komputera. Wszystkie prace wykonywał po omacku – mówił Lachnik.

Nurt rzeki był tak silny, że aby przemieścić się z jednego boku samochodu, na drugi, płetwonurek musiał się czepiać elementów daewoo. Nurt nie pozwalał mu nawet na podniesienie głowy. Daewoo tico znajdowało się w rzece na dachu. 

Na razie nie wiadomo, kiedy dokładnie doszło do tragedii. Nastolatki początkowo były poszukiwane przed swoich rodziców, potem o zaginięciu dziewczyn powiadomiono policję. W piątek policjanci, biorący udział w akcji poszukiwawczej, zauważyli w Tryńczy ślady wskazujące na to, że daewoo tico mogło wpaść do Wisłoka.

Na miejsce wezwano strażaków, którzy przeczesali dno rzeki. Po kilku godzinach akcji wyciągnęli na brzeg daewoo. Było w nim pięć ciał. – Zostały one wyciągnięte z auta po rozcięciu dachu. Na ciałach naniosło się dużo mułu i piasku – mówił Rzeszów News Marcin Lachnik.  

(ram)

redakcja@rzeszow-news.pl

Reklama