Zdjęcie: Piotr Woroniec jr / Rzeszów News

„Po co wydawać setki tysięcy złotych na system GPS i tablice, które o niczym nie informują?” – zastanawia się pan Piotr, Czytelnik Rzeszów News.

To, co w czwartek działo się na rzeszowskich drogach, na długo zapadnie w pamięci kierowcom, pieszym i pasażerom MPK. Padający przez cały dzień śnieg doprowadził do potwornych korków. Pisaliśmy o tym TUTAJ, TUTAJ i TUTAJ.

Pan Piotr (nazwisko do wiadomości redakcji) przesłał nam list, w którym opisał, jak działały tablice elektroniczne na rzeszowskich przystankach autobusów. Tablice z założenia wyświetlają godziny i czas przyjazdu autobusu danej linii.

Poniżej treść listu pana Piotra.

Czekałem dziś na autobus MPK w Rzeszowie. Oczywiście, z powodu pogody autobusy miały spore opóźnienia, co akurat można zrozumieć. Pytanie jednak, dlaczego tablice świetlne nie pokazują informacji o opóźnieniu autobusu. Opóźniony autobus można poznać po tym, że obok niego wyświetlana jest godzina planowego przyjazdu a nie czas do przyjazdu w minutach (oczywiście to tylko moja dedukcja, bo nigdzie informacji o opóźnieniu nie ma).

W momencie gdy mija godzina odjazdu, autobus znika z tablicy i… nic. Domyśl się człowieku, przyjedzie, czy nie, a jeśli tak, to za ile. Po odczekaniu 20 minut zadzwoniłem na informację MPK i dopiero tam dowiedziałem się, że autobusy w kierunku Bł. Karoliny mają od 25 do 50 min. opóźnienia. Dyspozytor doradził mi, abym wsiadł w jakikolwiek inny autobus.

Moje pytanie – po co wydawać setki tysięcy złotych na system GPS i tablice, które o niczym nie informują. Przecież czas pozostały do planowego przyjazdu autobusu mogę sobie sam obliczyć posiadając zegarek i patrząc na rozkład jazdy na przystanku. W momencie gdy autobus ma opóźnienie informacji brak.

Was też spotkały podobne historie? Jeśli chcecie się nimi podzielić, piszcie na adres: redakcja@rzeszow-news.pl

Reklama