Zdjęcie: Jakub / Czytelnik Rzeszów News

Widać pierwsze efekty zamknięcia części ulicy Jagiellońskiej w Rzeszowie dla samochodów. Ale zapewne nie takich oczekiwało miasto. 

Jak informowaliśmy, od piątku (17 września) ulica Jagiellońska, od wysokości kamienicy nr 4 do rogu z ulicą 3 Maja, jest zamknięta dla samochodów. Na blisko 30-metrowym odcinku ustawiono duże ławki i donice z roślinnością. 

Kierowcy już nie są w stanie zawracać na deptaku, muszą korzystać ze specjalnych zawrotek, które wybudowano przed parkletami. Drogowcy w tym celu obniżyli krawężniki i zabrali pieszym część chodnika. 

Na Jagiellońskiej postawiono znaki informujące o zakazie zatrzymywania się i nakazie zawracania. Takie rozwiązanie wprowadzano na polecenie prezydenta Konrada Fijołka. Już w piątek część internautów skrytykowało gospodarza Rzeszowa.

„Jak tamtędy przejedzie karetka, straż pożarna?”, „Gdzie są parkingi?” – pytają. „W ramach walki z nudą, dziś ławki postawię sobie Tu”, „Stawianie słupków i ławek w zamian za miejsca parkingowe, to jest to, czego oczekują właśnie mieszkańcy” – drwią.

Niektórzy internauci uważają, że miasto zdemontuje parklety, jak na Jagiellońskiej dojdzie do tragedii i miastu przyjdzie płacić odszkodowania. Już w piątek mieszkańcy zauważyli, że kierowcy nagminnie łamią przepisy na Jagiellońskiej.

– Parkują tam, gdzie jest to zakazane – sygnalizują nam czytelnicy.

O godz. 21:00 przez Jagiellońską próbował się przebić się jadący na sygnałach radiowóz. – Policjanci chcieli przejechać przez 3 Maja. Wycofali się, bo radiowóz nie zmieścił się przez przejazd pomiędzy nieprawidłowo zaparkowanymi samochodami – twierdzi pan Jakub. 

Na zdjęciu innego naszego czytelnika widać, że kierowcy parkują nawet na powstałych zawrotkach. – Najgorsze jest to, że najbardziej mieszkańcy na tym cierpią wraz z właścicielami firm na Jagiellońskiej – komentuje zmiany Oskar.  

Straż Miejska w Rzeszowie obiecuje, że ulica Jagiellońska będzie baczniej obserwowana przez jej funkcjonariuszy. – W miarę możliwości – usłyszeliśmy w sobotę w rzeszowskiej SM. – Mamy to na uwadze, będziemy tam zaglądać – obiecują strażnicy. 

Zdjęcie: Oskar / Czytelnik Rzeszów News

(ram)

redakcja@rzeszow-news.pl

Reklama