Jak bumerang wraca co jakiś czas kwestia rzeszowskiego pomnika – zburzyć, czy zostawić?

Tym razem wywołała ją prawdopodobnie, dopiero co uchwalona ustawa sejmowa „o zakazie propagowania komunizmu lub innego ustroju totalitarnego przez nazwy budowli, obiektów i urządzeń użyteczności publicznej”. To ona zapewne zainspirowała p. Włodzimierza Nowaka, reprezentującego tajemnicze, bo trudne do zidentyfikowania stowarzyszenie, do wystąpienia do Rady Miasta (i nie tylko) o zburzenie pomnika wdzięczności Armii Czerwonej, znajdującego się na Placu Zwycięstwa.

Rzecz całą zrelacjonowały lokalne media i na tym by się pewnie skończyło, gdyby do akcji nie włączyli się dziennikarze centralni, którzy, kiedy usłyszeli o burzeniu pomnika w Rzeszowie, natychmiast skojarzyli to ze znanym w całej Polsce monumentem prof. Mariana Koniecznego. Miałem i ja okazję wypowiadać się na ten temat, a co powiedziałem spisał, uzupełnił i opublikował w Onecie red. Marcin Kobiałka. Dzięki tej akcji będziemy już znani z zamiaru burzenia dwóch pomników. Czy to jest dobra sława, wolno wątpić.

Reklama