Nieoczekiwany zwrot w sprawie śmierci półrocznego Maksymiliana. Matkę chłopca ostatecznie z zarzutu zabójstwa uwolniono. Kobieta została zwolniona do domu, podobnie jak jej mąż.
– Nastąpił przełom w śledztwie. Sprawa jest trudna – mówił nam w niedzielny wieczór Łukasz Harpula, szef Prokuratury Okręgowej w Rzeszowie. Szczegółów nie chciał zdradzić, tłumacząc, że dopiero w poniedziałek prokuratura poda więcej informacji.
23-letnia Karina B. miała w niedzielę usłyszeć zarzut zabójstwa swojego półrocznego Maksymiliana, który w sobotę zmarł w szpitalu przy ulicy Lwowskiej w Rzeszowie.
Kobieta ostatecznie od zarzutów została uwolniona, wobec niej prokuratura odstąpiła od kierowania wniosku do sądu o tymczasowe aresztowanie. Zarzutów nie dostał również 26-letni Ryszard B., ojciec chłopca.
– Nie ma mowy o naszej porażce – zapewniał nas prokurator Harpula.
Policja: Nowe okoliczności
– Rodzice zostali przesłuchani w charakterze świadków. Po przesłuchaniu zostali zwolnieni do domu – dodał wieczorem Adam Szeląg, rzecznik rzeszowskiej policji, która także nie udziela żadnych szczegółów informacji, co zdecydowało o tak nieoczekiwanym zwrocie w sprawie.
Szeląg dodał jeszcze tylko, że „zmieniła się rola procesowa matki”, bo „pojawiły się nowe ustalenia oraz ujawniono nowe okoliczności”. Jakie? Nie wiadomo.
W dalszym ciągu wykonywane są czynności z udziałem innego mężczyzny, który został zatrzymany w sobotę wieczorem przez policjantów. To znajomy rodziców Maksymiliana.
Rola mężczyzny w całej sprawie jest bardzo tajemnicza i nadal nieznana. On do dyspozycji policji i prokuratury może być maksymalnie do poniedziałkowego wieczora, gdy minie 48 godzin od jego zatrzymania. To czas, w którym śledczy muszą zdecydować, czy stawiać znajomemu rodziców chłopca zarzuty. Z jego udziałem wykonana została wizja lokalna.
Matka wezwała karetkę
6-miesięczny Maksymilian trafił do szpitala w piątek po południu. Chłopiec miał krwiak wewnętrzny głowy, dwa pęknięcia czaszki i połamane żebra. Karetkę wezwała matka, która zauważyła, że jej syn nie daje oznak życia. Do zdarzenia doszło na ulicy Krajobrazowej na rzeszowskim osiedlu Projektant.
Wieczorem do szpitala przewieziono także 2,5-letnią dziewczynkę, siostrę chłopca. Na szczęście życiu dziewczynki nie zagraża niebezpieczeństwo. Rodzice dzieci zostali zatrzymani przez policjantów w piątek wieczorem.
Lekarze nie zdołali uratować życia Maksymiliana, który był w krytycznym stanie. Do szpitala trafił on w stanie nieprzytomnym. Reanimację w karetce najpierw prowadzili ratownicy, a potem przejęto ją w szpitalu. Udało się przywrócić chłopcu funkcje życiowe, ale Maksymilian zmarł w sobotę po południu.
Kto się znęcał nad chłopcem?
Prokuratura nie ma natomiast wątpliwości, że chłopiec od dłuższego czasu był ofiarą przemocy, a obrażenia, których doznał wskazują, że malec został uderzony jakimś narzędziem albo uderzono nim np. o ścianę. Przyczyny śmierci Maksymiliana ma określić sekcja zwłok, którą zaplanowano na poniedziałek.
Policjanci w tej sprawie przesłuchali dotychczas kilkadziesiąt osób w charakterze świadków. Rodzice dzieci nie mieszkali razem, rodzina miała założoną „niebieską kartę”, była nadzorowana przez kuratora. Interwencję w rodzinie zapowiedział Marek Michalak, Rzecznik Praw Dziecka.
redakcja@rzeszow-news.pl