– Strzelcem może zostać każdy, ale nie każdy strzelcem pozostanie – mówiła w poniedziałek w Rzeszowie Elżbieta Witek, marszałek Sejmu RP, podczas obchodów 102. rocznicy śmierci płk. Leopolda Lisa Kuli.
Elżbieta Witek poniedziałkową wizytę na Podkarpaciu rozpoczęła od wizyty w Podkarpackim Ośrodku Doradztwa Rolniczego w Boguchwale, gdzie wzięła udział w konferencji on-line „Turystyka kulinarna szansą na rozwój obszarów wiejskich”.
Witek złożyła życzenia kobietom z okazji Dnia Kobiet, podkreśliła, że co trzecie gospodarstwo prowadzone jest przez kobiety. – Kobiety w sposób wyjątkowy potrafią łączyć życie rodzinne z pracą zawodową i znajdują jeszcze czas na działalność społeczną – mówiła.
Za przykład marszałek Sejmu podała działalność kobiet w Kołach Gospodyń Wiejskich. – Jesteście ostoją polskich rodzin. Pierwsze uczycie patriotyzmu, przekazujecie wiarę, dbacie o to, by rodzina była całością, żeby się szanowała, żeby o siebie wzajemnie dbała – dodała.
Tu patriotyzm widać i czuć
Potem Elżbieta Witek pojechała do Rzeszowa na uroczystości 102. rocznicy śmierci płk. Leopolda Lisa-Kuli. Rozpoczęły się one w południe mszą świętą w kościele farnym. Potem uczestnicy mszy przeszli pod pomnik płk. Lisa-Kuli, gdzie złożono kwiaty.
102. rocznica śmierci płk. Lisa-Kuli była też okazją do złożenia przyrzeczeń strzeleckich przez dziewczęta i chłopców Związku Strzeleckiego „Strzelec” Józefa Piłsudskiego. Głos zabrała także Elżbieta Witek. Przypomniała, że Lis-Kula zginął, mając zaledwie 22 lata.
– Ale w ciągu swojego młodego życia spełnił największe marzenie. Pragnął służyć ojczyźnie, walczyć o nią i – jak zajdzie taka potrzebna – zginąć dla niej. I tak się stało. Potrafił zjednywać sobie ludzi – mówiła marszałek Sejmu.
I zwróciła się do uczestników przyrzeczeń strzelców. – Wy dzisiaj czerpiecie z jego postaci, z jego dorobku, krótkiego życia to, co najlepsze. Józef Piłsudski mówił, że strzelcem może zostać każdy, ale nie każdy strzelcem pozostanie – podkreślała Elżbieta Witek.
Strzelcom życzyła, że by pozostali nimi na zawsze. Witek stwierdziła, że na Podkarpaciu „patriotyzm widać i czuć na każdym kroku”. Przypomniała nowym strzelcom o wzajemnym wspieraniu się, uczciwości i pomaganiu słabszym.
Przyszłość należy do was
W obchodach uczestniczył także Jan Józef Kasprzyk, szef Urzędu ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych, a także władze Podkarpacia na czele z wojewodą Ewą Leniart i marszałkiem Władysławem Ortylem.
– Przyszłość Rzeczypospolitej należy do was. To wy poniesiecie sztandar niepodległej Polski w następne czasy – powiedział do strzelców Jan Józef Kasprzyk.
Ewa Leniart zaś przywołała fragment wiersza Adama Asnyka: „Szukajcie nowych nieodkrytych dróg”. – Ale pamiętajcie, że siłę dają świadomość i wiedza o przyszłości i oczywiste autorytety, których tutaj na Rzeszowszczyźnie nie brakuje – powiedziała.
Podczas obchodów przekazano również medale „Pro Patria” osobom zasłużonym w kultywowaniu pamięci o walce o niepodległość RP. Polskiej. Odznaki wręczył minister Jan Józef Kasprzyk.
W obchodach uczestniczyli podkarpaccy parlamentarzyści, przedstawiciele administracji rządowej, samorządowej oraz służb mundurowych.
Kim był Lis-Kula?
Urodził się 11 listopada 1896 roku w Kosinie pod Łańcutem. Jako niespełna 16-latek, w październiku 1912 r,, wstąpił do Związku Strzeleckiego. Szlak bojowy rozpoczął w szeregach I Kompanii Kadrowej, przekraczając 6 sierpnia 1914 roku w Michałowicach granicę zaborów – austriackiego i rosyjskiego.
Młody oficer wyróżnił się w bojach pod Kielcami, jako dowódca jednej z legionowych kompanii. Później walczył też pod Krzywopłotami i Łowczówkiem, spełnił też swój żołnierski obowiązek na Wołyniu, gdzie w lipcu 1916 roku legioniści toczyli niezwykle krwawe walki. Wsławił się talentem dowódczym m.in. pod Kostiuchnówką.
W 1917 roku został wysłany w szeregach armii austriackiej na front włoski. Ranny podczas walk, po wyjściu ze szpitala nie wrócił do oddziału. Przedostał się za to do Krakowa, gdzie w porozumieniu z Edwardem Rydzem-Śmigłym uczestniczył w organizowaniu terenowych struktur Polskiej Organizacji Wojskowej.
Jako oficer odrodzonego Wojska Polskiego, został skierowany na front wołyński, gdzie wielokrotnie wykazał się swoimi zdolnościami dowódczymi, szczególnie zaś pod Poryckiem, atakując zupełnie zaskoczone oddziały ukraińskie.
W nocy z 6 na 7 marca 1919 roku, dał rozkaz do ataku na Torczyn, silnie broniony przez nieprzyjaciela. Polacy raz jeszcze odnieśli spore sukcesy – miasteczko udało się zająć, ale okupiono to największą stratą. Rana w pachwinę, jaką otrzymał major „Lis”, okazała się śmiertelna. Spoczął w Rzeszowie, gdzie zaczęła się jego fascynacja polską armią i niepodległościowa działalność.
Oprac. (ram)
redakcja@rzeszow-news.pl