W Filharmonii Podkarpackiej w Rzeszowie po raz pierwszy w Polsce robot-pianista TeoTronico zagrał koncert z ludzką orkiestrą w ramach 57. Muzycznego Festiwalu w Łańcucie.
Piątkowy koncert był wyjątkowy, jak zresztą każdy podczas tej niesamowitej uczty melomanów. Po pierwsze dlatego, że na scenie zaprezentowała się w pełnej krasie Orkiestra Filharmonii Podkarpackiej pod batutą Massimiliano Caldiego w repertuarze Stefana Kisielewskiego „Kosmos” oraz Gustava Holsta „Planety”.
Po drugie, dlatego, że na scenie zagościł po raz pierwszy w Polsce robot-pianista TeoTronico. Ten niezwykły, chyba można o nim powiedzieć artysta (?), pochodzi z Włoch, ale nie jest typowym mieszkańcem tego kraju. Wręcz przeciwnie, jest bardzo precyzyjny, dokładny i zawsze z wielką dumą gra na czas. Do tego nie popełnia żadnych błędów i nigdy nie jest zestresowany i nigdy się nie denerwuje.
Jednym z największych atutów jest szybkość – żaden pianista-człowiek w tej materii mu nie dorówna. Dzieje się tak dlatego, ponieważ TeoTronico ma 53 palce, czyli o 43 więcej niż ludzkie ręce. Regina Gowarzewska, która prowadziła cały piątkowy koncert, poprosiła TeoTronico, w takim układzie, by ten zaprezentował swoje umiejętności.
I tak na początek robot-pianista zagrał „Lot trzmiela” – krótką formę muzyczną będącą częścią pierwszej odsłony trzeciego aktu operyrosyjskiego kompozytora Nikołaja Rimskiego-Korsakowa „Bajka o carze Sałtanie”. Gdy skończył, Regina Gowarzewska stwierdziła, że takie wykonanie brzmi nieco „sucho”.
– Żeby grać trzeba doświadczyć w życiu miłości, namiętności… Czy ma pan dziewczynę? – zapytała Gowarzewska Teo.
– Jesteśmy sobie słodką parką z pewną nader schludną zmywarką – odpowiedział robot.
Niemniej jednak Regina Gowarzewska nie dawała za wygraną i wciąż twierdziła, że w wykonaniach Teo brakuje jej pewnego wyrazu. Była zdziwiona, że gdy Teo gra np. muzykę romantyczną, to nie dodaje nic od siebie, tylko gra to, co zostało zapisane w nutach.
– Tylko to, bo ja mam maksymalny szacunek dla kompozytora – stwierdził TeoTronico.
Przy okazji okazało się, że robot-pianista ceni sobie również Mozarta i wraz z orkiestrą chce zagrać jego XXIII Koncert fortepianowy A-dur. Gowarzewska była w szoku. – Nie można grać Mozarta, jak… robot. Właściwie nie ma nic bardziej odległego od poetyckiego świata Mozarta niż robotyka.
– Proszę zrozumieć, nie zgadzam się z gustami ludzi – odpowiedział Teo, który przyznał się również do tego, że nauki gry na fortepianie pobierał od znakomitego włoskiego pianisty Roberto Prossedy, by w piątkowy wieczór dla rzeszowskiej publiczności zagrać tak, jak on.
Nim jednak to zrobił, zapytał maestro Caldi, co on robi na podium. Gowarzewska wytłumaczyła mu, że jest dyrygentem. Teo wówczas stwierdził, że on nie potrzebuje dyrygenta, bo zawsze doskonale utrzymuje tempo i jest przekonany, że orkiestra również będzie grać trzymając je. – Więc, jaka rola byłaby maestro? – pytał Gowarzewską Teo.
– Wierzę, że pan zagra dokładnie i precyzyjnie, i orkiestra też, niemniej jednak, zadaniem dyrygenta jest interpretacja koncertu. On musi zbudować dialog między solistą a orkiestrą – tłumaczyła Teo Regina Gowarzewska.
Do robota-pianisty jednak taka argumentacja nie trafiła i stwierdził, że interpretacją jest to, co zapisane w partyturze. Po wysłuchaniu ludzko-robotycznego Koncertu Mozarta można było być pod wrażeniem wspólnego wykonania.
Niemniej jednak, gdy na scenie pojawił się nauczyciel Teo – Roberto Prosseda i zagrał rzeszowskiej publiczności Chopina… Ach, można było się wówczas rozpłynąć w dziękach, które wydobywały się spod jego palców. Prosseda był również dowodem na to, że robot, choć wspaniały, nigdy w muzyce nie zastąpi wrażliwości człowieka.
57. Muzyczny Festiwal w Łańcucie potrwa do niedzieli (27 maja).
PROGRAM
Sobota (26 maja)
Godz. 20:00 sala balowa Muzeum Zamku w Łańcucie
– A BU – fortepian
– W programie: Nikołaj Kapustin, improwizacje. Bilety 40 zł
Niedziela (27 maja)
Godz. 18:00, sala koncertowa Filharmonii Podkarpackiej
– Zakończenie 57. Festiwalu Muzycznego w Łańcucie
– Polska Opera Królewska, Wolfgang Amadeus Mozart – Opera buffa – „Wesele Figara”. Bilety 40 zł
joanna.goscinska@rzeszow-news.pl