A jak automat. Cywilizacyjny skok. Jesteśmy w szoku. Po automatach do gry, automatach z napojami oraz automatach z batonikami pojawiły się automaty (sprawnych sztuk: 1), które sprzedają bilety. Niebywałe. Co teraz poczną kierowcy MPK, dla których sprzedaż biletów na przystankach była ulubionym zajęciem?
B jak Bury Jan. Podczas afery taśmowej wyciekła ciekawa pogadanka na temat najbardziej wpływowego polityka Podkarpacia. Minister Skarbu Włodzimierz Karpiński: „Ja to mam problem Burego, którego mogę wy..bać w kosmos […]. Wiceminister Skarbu Zdzisław Gawlik: Nie zrobisz tego, nie dasz rady”. Panie Zdzisławie, więcej optymizmu. Może by pana Karpińskiego zapisać na kierunek lotnictwo i kosmonautyka. A loty prywatne w kosmos to tylko kwestia czasu. Podobno są też bilety tylko w jedną stronę.
C jak City Rzeszów. Wedle wizji wybitnych architektów, na potrzeby kampanii PiS-u, miały na Staromieściu stanąć drapacze chmur. I to takie przy których wysokościowcom w Dubaju i Szanghaju zapadają się fundamenty ze wstydu. Ponieważ radni z tej partii nie wygrali wyborów, jedyną wieżą na tym zacnym osiedlu będzie nadal wieża kościoła św. Józefa. Ks. Folcik może spać spokojnie.
D jak debaty. W kampaniach wyborczych były okrutnie nudne. Tego co najciekawsze widzowie czy słuchacze nie uświadczyli. Np. podczas prób z dźwiękiem w studio TVP Rzeszów, gdy trzeba było powiedzieć obojętnie co do mikrofonu, przedstawicielka SLD zwróciła się do narodowca per „młody człowieku”, na co ten podczas swojej próby odwzajemnił się komplementem „Ty stara komunistko”.
E jak Europa. Zawitała do Rzeszowa. Po dziesiątkach lat marzeń i upokorzeń, poprzez stanie w korkach w Łapczycy, Ładnej, Brzesku czy Ropczycach, można wreszcie wjechać na autostradę. Zamiast zachwytów kierowcy wciąż zadają sobie pytania, dlaczego tak późno. Kto za stracony przez lata czas zapłaci odszkodowanie? I kiedy porozbierają nikomu niepotrzebne przydrożne ekrany? I co by się jeszcze zarządzającym nie odwidziało i nie postawili bramek.
F jak fuzja. Cała piłkarska Polska miała ubaw, którego dostarczył prezydent naszego miasta pogrywający na kortach z włodarzem Świnoujścia. Nie wiadomo czy dla hecy, w szatni czy przy koniaczku, wymyślili sobie aby przenieść kopaczy Floty ze Świnoujścia do Rzeszowa. Jakby się jeszcze udało przetransportować gazo port mielibyśmy tańsze paliwo.
G jak gwizdy. W hali najlepszych kibiców siatkarskich w Polsce, pojawiły się pod koniec roku zamiast oklasków. A niektórzy nie wytrzymywali i opuszczali trybuny, udając się czym prędzej do swoich miejscowości rozsianych po całym Podkarpaciu. Liczymy, że wygrana z Jastrzębiem pozwoli im wrócić z powrotem. W przeciwnym razie zamiast rozbudowywać Podpromie dla naszych mistrzów świata, trzeba będzie przenieść się z powrotem na ROSIR.
H jak hobby. Moda wylansowana przez firmy sportowo – odzieżowe na uprawianie czynnego sportu, zawitała do Rzeszowa. Najnowsze hobby to udanie się nad zamulony zalew, aby sprawdzić kto ma na wąskiej asfaltowej ścieżce pierwszeństwo: rowerzyści, rolkowcy, deskorolkarze, biegacze, piesi, seniorzy z kijami, matki z dziećmi i wózkami czy panie z pieskiem i bez pieska. Ruch większy niż na Marszałkowskiej w stolicy, a bezpiecznie jak na torze wyścigowym Daytona Beach na Florydzie.
I jak innowacyjne maszty. Pewnego pięknego poranka mieszkańcy obudzili się i zobaczyli przed swoimi oknami dostojne słupy. Radości nie było końca, gdyż znani jesteśmy z tego, że mamy zmysł estetyczny wyssany z mlekiem matki. Do pełni szczęścia zabrakło informacji o tym, iż Zarząd Zieleni Miejskiej zobowiązał się do powieszenia na nich urokliwych bratków i hibiskusów.
J jak jedzenie. Pojawił się profesjonalny „przewodnik po rzeszowskim szlaku kulinarnym”. Starzy bywalcy szukali w nim Kosmosu, Rarytasu, Słupskiej, Zagłoby czy Relaxu. Na próżno. Są zawiedzeni. Niczego takowego nie znaleźli. Za to jest Sicilia, Sport Bar B Q, Matryoshka, La Siesta, Kuk Nuk, Hoshi Sushi, Zen Sushi, Burger Store. I komu to przeszkadzało jak mawiał klasyk.
K jak Kwaśniewski Aleksander. Miał kandydować do Europarlamentu z Podkarpacia. Po tej informacji ucieszyli się lekarze specjalizujący się w chorych goleniach i chorobach filipińskich. Liczyli na wiele kontraktów. Właściciele hurtowni i sklepów i monopolowych zaczęli już rozmyślać o zwiększeniu planów sprzedażowych. Po czym się okazało, że to nie ten.
L jak latanie z Rzeszowa. Kilka lat temu miało być tak pięknie za sprawą OLT Express: Amsterdam, Dortmund, Hamburg. W ubiegłym roku 4YOU Airlines z Rzeszowa: Mediolan, Bruksela i Tel Awiw. I jak często w takich przypadkach, zapracowani dziennikarze ogłaszają radosne wieści, zamiast poczytać portale i fora miłośników lotnictwa. Lądowanie na ziemi okazało się twarde.
Ł jak łazik. Trzecie miejsce w zawodach na pustyni amerykańskiego stanu Utah wywalczyła drużyna z Politechniki Rzeszowskiej i ich marsjański łazik. Widziałem to cudeńko na żywo i jak mnie zapewniali studenci jest w stanie z pobliskiego Lidla pod akademiki dostarczyć 24 zgrzewki płynów …bezalkoholowych w pół godziny. Na początek wieczoru wystarczy.
M jak metro nadziemne czyli pendolino po rzeszowsku. Ma przewieźć 50 tysięcy mieszkańców w godzinę na Nowe Miasto i z powrotem. Bezrobotni co trzeci przejazd gratis, a płacący podatki w Rzeszowie otrzymają bezpłatny poczęstunek. Po co to wszystko? Nie wiadomo, ale musi to być przyjemne jak w Disneylandzie. Urzędnicy z Rzeszowa jeżdżą po świecie aby zobaczyć jak wyglądają kolejki nadziemne i inne bombardiery. Kochani, pojedźcie do Sydney. W tej aglomeracji właśnie takową zlikwidowano, bo była zbyt droga w eksploatacji. Wagoniki z przeznaczeniem na biura kupiło Google. Może nasze w przyszłości kupi choć Asseco czy WSK.
N jak „niezbyt urodziwa”. „Ale świetnie ubrana, uczesana i umalowana kobieta. A jak wiadomo, makijaż może zdziałać cuda”. Tak napisał tygodnik „Polityka” o Rzeszowie. Po czym oburzeni mieszkańcy zasypali redakcję mailami z zapytaniem czy pisujący tam Hartman jest pięknym młodzieńcem jak Dionizos, a Paradowska jest Miss Universe polskich żurnalistek?
O jak orszak 3 Króli. Przeszedł kolejny raz przez miasto. Podczas jego trwania trwa konkurs kto zbierze najwięcej papierowych koron. Dają za darmo, są kolorowe i się przydadzą. Najlepsi potrafią paradować z kilkunastoma w rękach, nie na głowie. Chytra baba z Radomia to przy tych zawodach pikuś.
P jak park wodny. Kolejny sezon mogli najmłodsi rzeszowianie zażywać kąpieli w rzeszowskim aquaparku dla niepoznaki zwanym fontanną multimedialną. W tym roku ma być ogłoszony przetarg na lokalizację stoisk z ręcznikami, dmuchanymi akcesoriami wodnymi i przebieralnie.
R jak radni Rzeszowa. Rządzący koalicjanci zamiast podnieść sobie diety, podnieśli podatki wszystkim. Miała być druga Bawaria, a będzie druga Szwecja. Tam mieszkańcy uwielbiają oddawać swoje dochody na rzecz budżetu. A jak przecież wiemy z książek ekonomicznych, podatki są przyjemne i niechybnie przyciągają inwestorów.
S jak Sejmik Wojewódzki. W tym roku dostarczał wielu emocji niczym cyrk Zalewski, MamTalent, Rolnik szuka obory, Muppet Show i Monthy Pyton razem wzięte. Prawa do transmisji na żywo z obrad powinny zostać odsprzedane do krajów rozwijających się. A zyski z tantiem powinny zostać przekazane na „Stowarzyszenie Poszkodowanych Przez Obcowanie z Politykami”.
T jak Trynkiewicz. Jak wiadomo Rzeszów jest znany z tego, że z niczego nie jest znany. Mieszkańcy naszego kraju wiedzą tyle o naszym mieście, co np. rzeszowianie wiedzą o Białymstoku. Czyli nic. Ale pojawił się znany przestępca, który miał wyjść na wolność. I przez kilka dni wszystkie newsy owiane grozą zaczynały się z Grodu Rzecha. Zobaczyliśmy szopkę medialną, zwłaszcza przy konwojowaniu, której nie powstydziłby się Hannibal Lecter z „Milczenia Owiec” albo prezydent Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej.
U jak ukraińscy studenci. Zrobili sobie focie z flagą czerwono – czarną i podniósł się rwetes. Chłopaki, na przyszłość jak macie na to ochotę, to róbcie to samo tylko z głową. Usuńcie symbolikę i ogłoście się, że jesteście fan – clubem AC Milan w Polsce. Nikt się nie przyczepi do czerwono-czarnych, chyba że jakiś kibic Interu.
W jak „Wakacje z duchami”. 11 lipca uroczyście obchodzono 71 rocznicę rzezi wołyńskiej. Msza w archikatedrze przemyskiej, przemówienia, wieńce i przemarsz pod pomnik Martyrologii Polaków na Kresach na Cmentarzu Wojskowym w Przemyślu. Następnie oficjele udali się na obchodzony w tym samym dniu wieczorny spektakl kabaretowy „Wakacje z duchami” na zamku. Władzuchna z Urzędu Marszałkowskiego, aby zapobiec niezręczności, wymyśliła by przed kabaretami wystąpiła Harcerska Orkiestra Dęta Hufca Ziemi Przemyskiej w Żurawicy. Z repertuarem pieśni patriotycznych. Jednym z kawałków które zagrali była „Stawka większa niż życie”. Ku czci sowieckiego agenta wywiadu.
Z jak zagospodarowanie przestrzenne miasta Rzeszowa. A co to takiego?