Nic nie dał apel przewodniczącego sejmiku podkarpackiego do marszałka, by zarząd wziął się do roboty. Po środowym spotkaniu różnice między opozycją a zarządem jeszcze bardziej się podzieliły.

Apel przewodniczącego sejmiku Sławomira Miklicza (PO) do marszałka Władysława Ortyla (PiS) dał tylko pozorny sygnał, że w sejmiku politycy przestaną zajmować się sobą.

W środę odbyło się spotkanie Ortyla z Mikliczem. Mieli w nim wziąć udział także szefowie sejmikowych klubów. Przyszli tylko z PiS i Prawicy Rzeczpospolitej. Spotkanie zbojkotowali szefowie klubów PO, PSL i SLD. To one dziś mają władzę w sejmiku. Zarząd województwa PiS i PR jest zdany tylko na to, co zrobi opozycja, mająca od niedawna większość w sejmiku.

Konflikt znakiem rozpoznawczym

Środowe spotkanie miało zakończyć permanentny konflikt i chaos w relacjach zarząd województwa – sejmik. Marszałek Ortyl chciał, by Sławomir Miklicz zwołał jeszcze w tym miesiącu kolejną sesję sejmiku – 25 sierpnia.

Niezorientowani być może nie wiedzą, bo tylko baczni obserwatorzy sejmikowych sporów chyba są w stanie się w tym połapać, że poprzednia sesja sejmiku nie została dokończona. Obrady zerwali radni PiS, gdy trzeba było przyjąć ich rezygnacje z szefowania sejmikowym komisjom.

Na dodatek opozycja jest za słaba, by z zarządu wyrzucić ludzi PiS i PR, więc konflikt polityczny stał się ostatnio znakiem rozpoznawczym sejmiku podkarpackiego.

Na pieniądze czekają przedsiębiorcy

Władysław Ortyl twierdzi, że procedury dawały możliwość zwołania nowej sesji. Zarządowi na niej zależało, bo chciał podjąć uchwały dotyczące unijnych programów: Regionalnego Programu Operacyjnego i Kapitał Ludzki. Na sesji miałyby być podejmowane także decyzje odnośnie wypłaty beneficjentom unijnych funduszy – ok. 9 mln zł, m.in. przedsiębiorcom, czy placówkom oświatowym.

– Czekają na zwrot środków po rozliczonych projektach. Te punkty nie mogą czekać do września – uważa marszałek. O zwołanie jeszcze w sierpniu sesji apelowała także skarbnik urzędu marszałkowskiego.

– Chcieliśmy przekazać dodatkowe pieniądze dla szpitali. Szpital Wojewódzki nr 2 w Rzeszowie potrzebuje ich na przebudowę, a szpital w Przemyślu na zakup aparatów RTG. Chcieliśmy również koniecznie w sierpniu wprowadzić uchwały związane z realizacją trudnej dla nas inwestycji, jaką jest budowa tras rowerowych w Polsce Wschodniej. Także nie będzie to możliwe w tym miesiącu – mówi Władysław Ortyl.

Jest przekonany, że plan pracy sejmiku powinien być zmieniony. – Wtedy wszyscy będziemy się tego trzymać, a nie uzależniać się od „widzimisię” przewodniczącego. Ten plan byłby podstawą do zgody, ale również nie widzę woli, aby ten plan został odpowiednio poprawiony – uważa Ortyl.

I ta wypowiedź właściwie oznacza, że do końca kadencji opowieści o jakimkolwiek porozumieniu na linii zarząd – sejmik można między bajki włożyć.

Plan pracy sejmiku nie ma sensu

Sławomir Miklicz cały czas powtarza, że chce współpracować z zarządem. – Porozumienie musi być obustronne, a nie tak, jak chce jedna strona – mówi szef sejmiku. Na zwołanie w sierpniu nowej sesji Miklicz się nie zgodził, bo do wtorku nie dotarła do niego ani jedna propozycja uchwały, a w środę przed godz. 15:00 złożono cztery.

– Za późno – twierdzi Miklicz i powołuje się na ustawowy obowiązek zgłaszania projektów uchwał co najmniej 14 dni przed sesją. Według Miklicza tylko jedna z propozycji uchwał jest na tyle poważna, by ją rozstrzygać już na sierpniowej sesji. Dotyczy dotacji na zabytki.

– Najpierw trzeba dokończyć sesję, z której wyszli radni PiS i PR – uważa przewodniczący sejmiku. – To nie zarząd jest od zwoływania sesji – przypomina Sławomir Miklicz. Na ustalenie planu pracy sejmiku też się nie zgodził.

– Na trzy miesiące przed końcem kadencji i wyborami samorządowymi to nie ma sensu – powiedział Miklicz.

redakcja@rzeszow-news.pl

Reklama