Zdjęcie: Rzeszów News
Reklama

Od października Rzeszów ma nowego Komendanta Straży Miejskiej. 53-letni Andrzej Kasiurak w swoim CV może się pochwalić doświadczeniem jako: dzielnicowy w Rzeszowie, komendant komisariatu w Sokołowie Małopolskim czy dowódca posterunku w Boguchwale. Ma wyższe wykształcenie. Mówi po angielsku i rosyjsku. 

Po przejściu na policyjną emeryturę nieobce było mu prowadzenie własnego biznesu. Po latach zatęsknił za mundurem. Jaki ma pomysł na porządek w Rzeszowie? Zadaliśmy mu także kilka dodatkowych pytań.

Nowy szeryf czy menadżer?

Proszę Pana, szeryfem można być w Stanach Zjednoczonych, gdzie jest inne prawo. Ja jestem zarówno funkcjonariuszem, jak i menadżerem, który przyszedł tu po to, żeby uporządkować instytucję, jaką mi powierzono do zarządzania. Jestem rodowitym Rzeszowianinem, mieszkam tu 54 lata. Uwielbiam to miasto, byłem policjantem w tym mieście przez wiele lat. Moim zamiarem jest zadbać zarówno o sprawną realizację zadań powierzonych Straży, jak i o rozwój naszej jednostki, ale również o dobry odbiór społeczny tego, co robimy.

O tym porozmawiamy za chwilę. Zacznijmy najpierw od porządku wewnętrznego. Co się zmieni w jednostce?

Porządek wewnętrzny polega na tym, aby każda jednostka funkcjonowała poprawnie. Dotyczy to zarówno Straży Miejskiej, jak i innych instytucji, które muszą mieć jasno wyznaczone struktury. Najpierw powinna być wyznaczona kadra zarządzająca, a następnie kierownictwo, które odbiera instrukcje od kadry zarządzającej i przekazuje je swoim podwładnym. Ci ostatni są odpowiedzialni za realizację powierzonych im zadań i są z nich rozliczani, po czym kierownictwo przekazuje informacje zwrotne do kadry zarządzającej. Tak funkcjonuje każda organizacja, a Straż Miejska nie jest tutaj wyjątkiem – jest instytucją, która jest zarządzana w określony sposób.

Drugą kwestią jest motywacja pracowników. Autokratyczne podejście nie sprawdza się, co wielokrotnie zauważyłem. Taki system nie motywuje ludzi ani nie pomaga im w rozwoju kariery, gdyż często hamuje ich ambicje. W instytucjach, którymi zarządzałem, stawiałem na system motywacyjny. Pracownicy wyróżniający się w swojej pracy, mający konkretne osiągnięcia, są nagradzani premią lub awansem, co staje się bodźcem dla tych mniej zaangażowanych. Dla mnie jest to kluczowe wyzwanie, które już w tej jednostce wdrożyłem. Pierwsze nagrody za wyjątkowe osiągnięcia zostały wręczone. Finalnie celem jest tu przecież skuteczność i sprawność pracowników naszej Straży Miejskiej. A to niełatwa praca, wymagająca odporności psychicznej i fizycznej oraz szeregu miękkich, społecznych umiejętności.

Wcześniej tego nie było?

Wcześniej funkcjonował tu inny sposób zarządzania. Ja mam inną wizję – z pełnym szacunkiem dla byłego pana komendanta, jego wieku i zaangażowania w jednostkę przez trzydzieści kilka lat. Mam wizję motywacji pracowników, dawania pozytywnej energii do działania, tłumaczenia, dlaczego działamy w ten sposób, a nie w inny.

Mieszkańcy często narzekali, że strażników miejskich nie widać na ulicy, a ci się tłumaczyli, że jest ich za mało lub mają dużo pracy za biurkiem. Jak chce Pan poprawić widoczność Straży Miejskiej na ulicach miasta?

Mam konkretny plan, jak to zmienić. Mój pomysł, biorąc pod uwagę obecny stan etatowy i pierwsze spostrzeżenia mieszkańców, polega na wprowadzeniu mieszanych patroli, tj. zmotoryzowanych i pieszych.

Na czym miałoby to polegać?

Jeśli na przykład mamy trzy patrole zmotoryzowane na zmianie, to nie chodzi o to, aby cały czas jeździły ulicami Rzeszowa, ponieważ to nie byłoby efektywne i nie przyniosłoby żadnych efektów prewencyjnych. Zamiast tego, każdy patrol zmotoryzowany ma przydzielony czas, około jednej do dwóch godzin, podczas którego wykonuje pieszy patrol.

Oznacza to, że patrol zmotoryzowany zatrzymuje się na danym osiedlu, a funkcjonariusze chodzą po terenie – między blokami, w miejscach szczególnie narażonych na wystąpienie zagrożeń lub w miejscach, gdzie może występować nieporządek. W tym czasie drugi patrol zajmuje się innym rejonem, w którym powinna być przeprowadzona interwencja. Po godzinie funkcjonariusze wracają do radiowozu, a w innym miejscu inny patrol pieszo przejmuje kolejne działania.

Rozumiem, że to ma pomóc w kontakcie z mieszkańcami. Czy są jakieś inne plany w tym zakresie?

Tak, to jest kluczowe. Straż miejska ma ułatwiać kontakt pomiędzy mieszkańcami a urzędem. Z czasem będę wymagał, jeżeli stan etatowy na to pozwoli, żeby rewirowi, dzielnicowi, jak ich nazwiemy, byli zawsze na dzielnicy, żeby byli zawsze w patrolu pieszym i żeby utrzymywali stały kontakt z mieszkańcami.

Żeby rozmawiali z mieszkańcami swojego rewiru/dzielnicy,  pytali, jak się mieszka, czy możemy w czymś pomóc, czy jest jakaś sprawa, którą miasto mogłoby zrobić. To podejście ma na celu budowanie bliższych relacji między strażnikami a społecznością lokalną, ale też lepszy wgląd w ewentualne problemy mieszkańców i gwarancję ich szybszego rozwiązania.

Będzie Pan otwarty na sugestie mieszkańców i bezpośrednie zgłaszanie problemów?

Jestem otwarty. Co więcej, będę obecny na wszystkich pierwszych spotkaniach Rad Osiedli. Przedstawię się, dam kontakt do siebie, zawsze będzie ze mną rewirowy, a po jakimś czasie, jak to wszystko zacznie dobrze działać, na takie spotkania Rad Osiedla będzie przychodził dzielnicowy.

Przewodniczący rady osiedla, czy członkowie rady osiedla, muszą mieć telefon do strażnika miejskiego, a strażnik miejski do nich. Nawiązują się wówczas relacje, często koleżeńskie. To na tym działa cała społeczność. My musimy wzajemnie się polubić. My musimy polubić naszą pracę i kontakt z ludźmi, bo nie da się być strażnikiem miejskim, nie lubiąc ludzi.

Wszystko, o czym rozmawiamy to bardzo ambitne plany. Czy Straż Miejska w Rzeszowie ma wystarczającą liczbę funkcjonariuszy, by je realizować?

Nie, braki kadrowe są. Ta jednostka w porównaniu do jednostek podobnych, na przykład w Toruniu, Gliwicach czy Bielsku Białej ma o ponad połowę mniej strażników miejskich. Obecnie etatowo jest nas blisko 60 osób, z czego tak w rzeczywistości na ulicy jest 30 kilka osób, pracujących na trzy zmiany przez siedem dni w tygodniu, gdyż pośród nas jest kierownictwo, jest administracja, są dyżurni. Więc tych 30 parę osób jest zmuszonych objąć swoim zasięgiem cały olbrzymi rejon miasta i wszystkich przyłączonych terenów.

Pana pomysł na rozwiązanie tego problemu?

Pan prezydent miasta, powołując mnie na to stanowisko, powiedział, że mam jego pełne wsparcie, jeżeli chodzi o ewentualne uzupełnienie etatowe. Nie wierzę w to, że naszą Straż Miejską uda się postawić na poziomie 120-140 funkcjonariuszy, ale zapewniam Pana, że jeżeli uda się postawić na poziomie 90 do 100, to tak zorganizuję pracę w tej jednostce, że Strażnicy Miejscy będą widoczni wszędzie na terenie całego miasta.

Będziemy się zwracać do Pana Prezydenta, by powoli małymi krokami uzupełniać stan etatowy. Może to potrwać pół roku, rok bądź też półtora, jednak jestem całkowicie pewien, że poziom oscylujący wokół 100 etatów da pełną wydajność jednostki a zawsze można mierzyć wyżej, żeby dorównać tym najmocniejszym jednostkom w kraju.

Planuję również reorganizację jednostki, w której starsi, bardziej doświadczeni funkcjonariusze będą pełnili funkcje biurowe, co pozwoli młodszym na aktywne działanie w terenie. Starsi funkcjonariusze mają ogromną wiedzę, którą możemy wykorzystać, a młodsi mają energię i dynamikę potrzebną na ulicach. Dążę do tego, aby strażnicy byli wizytówką miasta — schludni, profesjonalni, reprezentując mundur z szacunkiem i godnością.

Skąd w takim razie chce Pan pozyskać nowych pracowników?

Mam kilka pomysłów na przyciągnięcie nowych kandydatów. Po pierwsze, udam się na uczelnie wyższe, gdzie jest prowadzony program bezpieczeństwa wewnętrznego, oferując w perspektywie czasu awans oraz możliwość rozwoju w tej właśnie jednostce. Będę chciał zachęcić młodych ludzi, żeby spróbowali, czy tego typu praca, kontakt z człowiekiem, działania związane z przywróceniem ładu i porządku, są w ogóle dla nich. Bywa, że będący w pełni sił emeryci policji lub wojska w wieku 40 lat przechodzą na wcześniejsze emerytury, są to fantastyczni kandydaci do zaproszenia ich w szeregi naszej formacji.

Mieszkamy w mieście innowacji. Wspomniał Pan o nowoczesnym podejściu do służby. Proszę rozwinąć tę myśl.

Chcę wysłać część moich młodych funkcjonariuszy na szkolenia językowe. Do czego zmierzam? Mamy bardzo dużo gości ze Stanów Zjednoczonych, z uwagi na to, że w Jasionce koło Rzeszowa jest baza wojsk amerykańskich. Jak się przejdzie przez rynek miasta, to  słychać tam wiele języków świata, a na pewno angielski.

Chcę, żeby strażnik miejski, przede wszystkim umundurowany właściwie, czysty, schludny, podchodzący do obywatela czy mieszkańca, był wizerunkiem miasta, naszą reklamówką. Chcę, żeby te osoby miały taki przynajmniej komunikatywny angielski, żeby rozmawiać z osobami, które nas odwiedzają, a jesteśmy miastem innowacji, więc bądźmy innowacyjni.

Nie zabraknie Panu sił na to wszystko? To Pana szczere zobowiązania?

Jeżeli uda mi się wprowadzić zmiany, to będą one miały realny wpływ na funkcjonowanie jednostki. Moim celem są konkretne zmiany, których oczekuje Prezydent, a także mieszkańcy.

Działam według zasady wyznaczania celów i okresów na ich realizację. Wierzę w deklaracje wsparcia ze strony prezydenta. Chcę, aby straż miejska była postrzegana jako pomocna, nie tylko jako instytucja nakładająca mandaty.

Mój cel to budowanie zaufania społecznego oraz zmiany, które będą służyć mieszkańcom przez lata.

Trzymamy za słowo, życząc powodzenia.

Dziękuję.

(clep)

Reklama