Policja sprawdza, czy jeden z kierowników budowy w rzeszowskim oddziale firmy Strabag wykorzystał beton przeznaczony do przebudowy zatok autobusowych w Rzeszowie na swoją prywatną posesję.
O sprawie wiemy od zeszłego czwartku, 14 marca. Strabag jest jedną z trzech firm, które na zlecenie miasta modernizują zatoki autobusowe. Pisaliśmy o tym kilka dni temu w kontekście utrudnień w ruchu na ulicy Dąbrowskiego. Właśnie tam Strabag przebudowuje zatoki.
Dotarły do nas informacje, że na polecenie jednego z kierowników w rzeszowskim oddziale Strabagu (znamy jego nazwisko) budowlańcy w czwartek rano na prywatną posesję w podrzeszowskich Bratkowicach owego kierownika zawieźli 4 kubiki betonu (4000 litrów), który pierwotnie miał być wykorzystany do budowy zatok autobusowych. Płaci za to miasto.
„Ale dobrze mają kierownicy” – komentowali gorzko pracownicy Strabagu, od których dowiedzieliśmy się o całej sprawie. „Najpierw zawieźli „miejski” beton, a potem na prywatną posesję kierownika pojechała koparka ze Strabagu” – mówią nasi informatorzy.
Beton został odebrany z rzeszowskiego oddziału firmy Cemex. Jej rzeczniczka Anna Zienkowska nam to potwierdziła. – Firma Strabag odebrała mieszankę betonową – informuje nas Zienkowska. Cemex regularnie współpracuje ze Strabagiem „na wielu kontraktach infrastrukturalnych w Rzeszowie”.
Strabag: pilne procedury wyjaśniające
Cemex nie zdradza, gdzie został wywieziony beton. Od pracowników Strabagu wiemy, że kierowca, który przyjechał po materiał, do pracowników Cemexu rzucił tylko: „Beton na zatoki”. Anna Zienkowska tłumaczy się „tajemnicą handlową”, dlaczego Cemex nie chce podać, na jaką budowę zawieziono beton.
– Proponujemy, aby takie informacje pozyskali Państwo bezpośrednio od naszego klienta -firmy Strabag – radzi nam Anna Zienkowska.
Tego samego dnia, w czwartek, kontaktujemy się ze Strabagiem. – Wszczęliśmy pilnie procedury wyjaśniające, w których stwierdziliśmy pewne nieprawidłowości, ale nie dotyczą one działania na szkodę Miejskiego Zarządu Dróg w Rzeszowie – zakomunikowała nam kilka godzin później Anna Cembrzyńska, rzeczniczka Strabagu.
Strabag o całej sprawie powiadomił policję. – Strabag nie akceptuje zachowań niezgodnych z naszym Kodeksem Etycznym i wszelkie nieprawidłowości w tym zakresie są szczegółowo wyjaśniane. Wobec pracowników, którzy postępują niezgodnie z obowiązującymi standardami wyciągane są natychmiastowe konsekwencje dyscyplinarne – podkreśliła Anna Cembrzyńska.
Kierownik: pytajcie w biurze prasowym
Dzwonimy do kierownika, którego ta sprawa dotyczy. To bardzo wysoko umocowana osoba w strukturach Strabagu. – Nie mogę się wypowiadać, proszę się zwrócić do naszego biura prasowego – zbywał nas kierownik. – Ale ta sprawa dotyczy pana prywatnej działki, a nie Strabagu – mówimy. – Nie dałem zgody na zadawanie mi pytań – oświadczył.
Na tym rozmowa się zakończyła. W piątek ponownie zapytaliśmy Strabag, co wynika z ich ustaleń. Anna Cembrzyńska powtórzyła nam, że wobec kierownika ich firma wszczęła „postępowanie wyjaśniające”. – Nie zostało ono zakończone, ponieważ wymaga szczegółowego wyjaśniania wszystkich aspektów związanych ze sprawą – dodała.
Oddzielne postępowanie prowadzi też policja. Rzeczniczka Strabagu deklaruje, że po zakończeniu postępowań przekaże „bardziej szczegółowe informacje”. – Pracownicy Strabag postępujący sprzecznie z Kodeksem Etycznym firmy ponoszą konsekwencje o charakterze dyscyplinarnym lub/i materialnym – podkreśliła ponownie Anna Cembrzyńska.
Ratusz: płacimy za to, co „wyleją”
Kontaktujemy się z ratuszem i pytamy, czy wie, że beton, który miał być wykorzystany do miejskiej inwestycji, trafił na prywatną posesję kierownika ze Strabagu. – Nie – oświadcza Maciej Chłodnicki, rzecznik prezydenta Rzeszowa. I stara się nas uspokoić.
– Płacimy firmie za to, co fizycznie „wyleje”. Wiemy, jaka jest grubość i powierzchnia. W trakcie prac sprawdzamy jakość i grubość materiału. Pobieramy próbki i wysyłamy je do laboratorium. To samo robimy np. przy asfalcie. To nie jest tak, że płacimy firmie za zużycie materiału, bo firma nam tak tylko powiedziała. Sami też to kontrolujemy – zapewnia Maciej Chłodnicki.
Nasi informatorzy ze Strabagu mówią, że taką kontrolę łatwo obejść. – To zależy, gdzie będą nawiercać i gdzie będą sprawdzać grubość betonu. Na ulicy Dąbrowskiego dużych wykopów nie było, więc zużycie betonu będzie mniejsze. Ciekawe, czy będą tak sprawdzać, żeby nic nie wykryć – zastanawiają się nasi rozmówcy.
(ram)
redakcja@rzeszow-news.pl