20 grudnia informowaliśmy o problemach związanych z karaluchami na osiedlu „Baranówka”. Teraz administracja osiedla poinformowała, że zostaną podjęte odpowiednie działania w celu usunięcia owadów. Okazuje się, że mieszkańcy nic o tym nie wiedzą.
Niekończące się problemy
Wszechobecne karaluchy utrudniają życie mieszkańców osiedla Baranówka. O problemie, który dotyczy klatki w bloku nr 55 przy ul. Osmeckiego, poinformowała nas jedna z jego mieszkanek, pani Katarzyna.
Zaznaczała, że choć do administracji osiedla wielokrotnie były kierowane prośby o pomoc, jedynymi wprowadzanymi rozwiązaniami, były działania doraźne w postaci oprysków klatek schodowych. W żaden sposób nie pomogło to jednak mieszkańcom, gdyż karaluchy ze wspomnianych klatek przeniosły się do mieszkań.
Według naszej czytelniczki spółdzielnia kompletnie nie radzi sobie z tym problemem, który nasila się w czasie zimy.
Obietnica administracji
Jak informuje Artur Świder, kierownik Administracji Osiedla Baranówka, trafił do nich mail od pani Katarzyny.
– Podjęliśmy natychmiastowe działania w tej sprawie, zgłaszając do specjalistycznej firmy zajmująca się tego typu sprawami wykonanie dezynsekcji oraz dezynfekcji budynku przy ul. Osmeckiego 55 – pisze Artur Świder.
Wspomniana firma ma w najbliższym, dogodnym dla mieszkańców terminie (żeby nie przeszkadzać w trakcie świąt), wykonać kompleksowe zabiegi mieszkań, klatek schodowych, piwnic oraz innych pomieszczeń wspólnego użytku z celu wyeliminowania problemu.
Brak komunikacji z mieszkańcami
O ile zapewnienia administracji osiedla dotarły do mediów, to według pani Katarzyny mieszkańcy nie zostali jeszcze poinformowani o podjętych działaniach.
Kobieta zgłosiła również zawiadomienie do sanepidu, który przyjął jej wniosek i ma podjąć działania zgodne ze swoimi kompetencjami.
(MK)
Czytaj więcej:
Mieszkańcy krzyczą, spółdzielnia milczy. Problem karaluchów na osiedlu „Baranówka” [ZDJĘCIA]