„Nowy” zarost musi być zadbany i schludny, gwarantując estetyczny wygląd żołnierza, jednocześnie nie może uniemożliwiać lub utrudniać wykonywania zadań służbowych. Kolejną znaczącą zmianą jest możliwość odsłonięcia tatuaży na ramionach i przedramionach – wyjątkiem oczywiście są tatuaże wyrażające treści powszechnie uznawane za nieakceptowalne. Te, jeśli niestety już są, nadal muszą pozostać zakryte.
Bez tuneli i skaryfikacji
Nowe przepisy wprowadzają również pewne ograniczenia. Żołnierzom zabrania się noszenia piercingu i tzw. tuneli w uszach. Zabronione są także tzw. skaryfikacje, czyli zdobienia i modyfikacje wykonane poprzez nacinanie, zdrapywanie, wypalanie czy inne uszkadzanie skóry w celu uzyskania określonego wzoru.
Kosiniak-Kamysz o bezsensownych przepisach
Wicepremier i szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz wyjaśnił, że zmiany są odpowiedzią na problemy zgłaszane przez żołnierzy. Dotychczasowe zasady, takie jak wymóg decyzji lekarza dermatologa dla zarostu do 5 mm, uznano za nieżyciowe i pozbawione sensu.
– W większości armii na świecie żołnierze mogą mieć zarost – podkreślał Kosiniak-Kamysz.
Nowe przepisy mają na celu zwiększenie komfortu służby, szczególnie w upalne dni. Dotychczas żołnierze, którzy mieli tatuaże na „odkrytych częściach ciała”, nie mogli pracować w krótkich rękawach, co było szczególnie uciążliwe podczas wysokich temperatur.
Zanim pojawią się negatywne opinie pamiętajmy, że zmiany te zbliżają polskie wojsko do standardów obowiązujących w większości armii na świecie, jednocześnie odpowiadając na potrzeby zgłaszane przez samych żołnierzy.
(Red. PAP)