Podkarpacie w piątek było na ustach całego Sejmu. Posłowie opozycji żądają od prokuratury wyjaśnień, w jakie interesy są zamieszani podkarpaccy politycy Jan Bury (PSL) i Zbigniew Rynasiewicz (PO). Głos zabrał premier Donald Tusk.

W piątek w Sejmie odbyła się debata na temat ostatnich wydarzeń z udziałem szefa klubu parlamentarnego PSL i przewodniczącego partii na Podkarpaciu Jana Burego oraz Zbigniewa Rynasiewicza, wiceministra infrastruktury i rozwoju, lidera Platformy Obywatelskiej na Podkarpaciu.

10 lipca CBA przeszukało sejmowy pokój hotelowy Burego, jego biuro poselskie w Rzeszowie i mieszkanie ojca posła PSL. 3 lipca CBA weszło do gabinetu i domu Rynasiewicza. Nazwiska obu polityków wymieniane są w kontekście śledztwa prowadzonego przez prokuraturę w Warszawie dotyczącego powoływania się na wpływy w instytucjach państwowych.

Przeszukanie 15 miejsc

Prokuratura postawiła zarzuty korupcyjne dwóm biznesmenom z Leżajska, którzy prowadzą firmę paliwową Maante w Leżajsku. Według prokuratury prezesi firmy powoływali się na wpływy w resorcie infrastruktury, twierdząc, że za łapówki są w stanie załatwić sprawy wykorzystując do tego znajomości z politykami.

CBA na potrzeby śledztwa 10 lipca przeszukało także m.in. gabinet szefowej Prokuratury Apelacyjnej w Rzeszowie Anny Habało, emerytowanego prokuratora z Rzeszowa Zbigniewa Niezgody i Janusza Wilka, byłego dyrektora rzeszowskiej delegatury UOP.

CBA w sumie 10 lipca dokonało przeszukań w 15 miejscach w Polsce. Funkcjonariusze mieli m.in. zabezpieczyć sztabkę złota, która ma być dowodem na korumpowanie polityków.

Dowody mogłyby być ukryte

W piątek z akcji CBA i warszawskiej prokuratury tłumaczył się w Sejmie Andrzej Seremet, prokurator generalny. Sejmowa dyskusja dotyczyła głównie wątku Jana Burego, czy CBA miało prawo wejść do jego pomieszczeń, skoro Burego chroni immunitet poselski. Seremet akcję CBA i prokuratury ocenił prawidłowo.

– Celem zarządzonych przeszukań było ustalenie, czy u wskazanych osób znajdują się dokumenty i przedmioty, które mogą stanowić dowód w sprawie – mówił Seremet.

Powiedział, że zabezpieczenie materiałów w trakcie przeszukań miałoby „niezwykle istotne potwierdzenie” tego, co wcześniej ustaliła prokuratura, sprawdzająca, czy zeznania biznesmenów z Leżajska można uznać za wiarygodne.

Andrzej Seremet mówił, że przeszukania należało przeprowadzić „niezwłocznie”, bo prokuratura obawiała się, że dowody mogą zostać „ukryte”, szczególnie dlatego, że podejrzani biznesmeni po wpłaceniu kaucji zostali zwolnieni z aresztu.

U Burego dowodów nie znaleziono

Andrzej Seremet mówił, że przeszukań nie można było odkładać, prokuratura uznała je za „niecierpiące zwłoki”. Prokurator generalny ujawnił, że decyzja o przeszukaniach zapadła dzień wcześniej – 9 lipca. Seremet powiedział, że przeszukano także samochody. Akcję przeprowadzono jednego dnia, bo – jak mówił Seremet – prokuratura obawiała się, że osoby objęte przeszukaniami  mogłoby się ze sobą kontaktować.

Z wyjaśnień Seremeta wynika, że agenci CBA i prokurator przyszli do sejmowego domu poselskiego, w którym mieszkał Jan Bury, 10 lipca ok. godz. 8:00. Burego nie zastali. O wizycie CBA i prokuratora poinformowano marszałek Sejmu Ewę Kopacz, która spotkała się ze śledczymi. Kopacz była zapewniania, że przeszukanie pokoju Burego zostanie przeprowadzone w „sposób możliwie dyskretny”.

Znaleziono sztabkę złota

Kopacz wezwała Burego, który zaprowadził funkcjonariuszy CBA i prokuratora do swojego pokoju. Bury powiedział, że nie ma materiałów, których szuka prokuratura. Wtedy zapadła decyzja, że pokój posła PSL zostanie przeszukany.

– Pan poseł Bury nie miał zastrzeżeń co do sposobu przeprowadzenia przeszukania – mówił Andrzej Seremet.

Powiedział, że w pokoju Burego „nie zabezpieczono istotnych dla sprawy dowodów”. Ale Seremet ujawnił, że w trakcie przeszukań u innych osób „zabezpieczono szereg dokumentów oraz rzeczy mających istotne znaczenie dla śledztwa”, co potwierdziło zeznania przedsiębiorców z Leżajska.

Seremet przyznał, że agenci CBA znaleźli sztabkę złota, ale nie powiedział, u kogo. Z relacji mediów wynika, że sztabkę odkryto u proboszcza katedry polowej ks. płk. Roberta Mokrzyckiego. Duchowny został zawieszony przez swoich przełożonych.

Burego podsłuchiwano przez 2 lata?

Wyjaśnienia Andrzeja Seremeta nie przekonały wielu posłów. Witold Pahl (PO) stwierdził, że przeszukania pomieszczeń Burego naruszyły niezależność Sejmu. Poseł PiS Mariusz Kamiński, były szef CBA, chciał się dowiedzieć, dlaczego przeszukania, m.in. u Burego, dokonano dopiero po 10 dniach od zatrzymania biznesmenów.

– Tak długi okres czasu pozwala na ukrycie i pozbycie się wszelkich obciążających  dowodów. Tryb niecierpiący zwłoki staje się farsą – mówił Kamiński. – Afera Burego i Rynasiewicza jest kolejną odsłoną sprawy prowadzonej od roku 2012 związanej z Mirosławem Karapytą [były marszałek województwa podkarpackiego – red.]. Nie jest tajemnicą, że pan Karapyta był jednym z najbliższych współpracowników politycznych Jana Burego – mówił Kamiński.

Powoływał się na informacje gazet, że już w 2012 r. CBA podsłuchiwało i prowadziło postępowania operacyjne wobec Burego oraz jego politycznego i biznesowego otoczenia. – Już wtedy zebrano informacje na temat wpływów tego polityka w prokuraturze i w sądach. Co zrobiono z tą wiedzą przez 2 lata? – pytał były szef CBA.

Z kim spotykał się Jan Bury?

Stwierdził, że premier Donald Tusk musiał wiedzieć, że CBA interesuje się Janem Burym, bo szef CBA ma obowiązek informować premiera na temat najważniejszych spraw prowadzonych przez tę służbę.

– Zwłaszcza takich, które mogą mieć wpływ na funkcjonowanie państwa i rządu. Podejrzenie służb specjalnych, że szef klubu koalicyjnego może dokonywać przestępstw należy do tej kategorii spraw. Jaką zatem wiedzę i w jakim czasie miał Donald Tusk na temat szefa klubu parlamentarnego PSL? I co zrobił z tą wiedzą? – pytał dalej Mariusz Kamiński.

Kamiński pytał Andrzeja Seremeta, co zrobił z „wiedzą o patologicznych i przestępczych powiązaniach prokuratorów i sędziów z politykami podejrzewanymi o korupcję”. Kamiński podkreślał, że nie chodzi mu tylko o zawieszoną prokurator Annę Habało, ale także o to, czy prawdziwe są informacje mediów o tym, że Jan Bury spotykał się z prokuratorem Prokuratury Generalnej Markiem Staszakiem po aresztowaniu Mirosława Karapyty.

– Czy ta sprawa została wyjaśniona? – pytał Mariusz Kamiński. – Czy prokuratura zajmuje się wyjaśnieniem roli prezesa Sądu Rejonowego w Rzeszowie Pawła Jandy w sprawie posła Burego? Przecież ten sędzia został wybrany z rekomendacji PSL przez Sejm na członka Trybunału Stanu. Czy badane są w śledztwie kontakty posła Burego z pana zastępcą z prokuratorem [Markiem] Jamrogowiczem  i jego niezwykle skuteczne interwencje, jakie podejmował na rzecz biznesmenów przyprowadzanych do jego gabinetów przez posła Burego? – zadawał kolejne pytania Seremetowi Mariusz Kamiński.

Istnieje „układ podkarpacki”?

Były szef CBA powiedział, że sposób wyjaśniania afery jest „oburzający  i nasuwający wiele wątpliwości”.

– Można odnieść wrażenie, że ktoś w sposób sztuczny rozdziela wątki jednej sprawy i rozrzuca je po różnych prokuraturach w kraju. Taki sposób prowadzenia sprawy nie służy ujawnieniu prawdy – uważa Kamiński. Chciał się również dowiedzieć, dlaczego CBA i prokuratura przeszukań dokonały po 2 latach prowadzenia czynności operacyjno-śledczych. Kamiński nazwał to „gwałtownym przyspieszeniem”.

– Dlaczego przeszukanie wobec szefa klubu PSL Jana Burego nastąpiło w tym konkretnym okresie?  Czy te działania mogły być dokonane wcześniej? – pytał Kamiński. Na koniec stwierdził: – Afera podkarpacka, jak w soczewce, ukazała rozkład państwa, demoralizację obozu władzy, patologię w organach ścigania.

– Afera Burego i Rynasiewicza wyjaśniana jest w sposób oburzający – mówił Andrzej Rozenek, poseł Twojego Ruchu. – Działania prokuratury są selektywne. Podejrzewani zostali zatrzymani w przypadkowym miejscu, przypadkowym czasie. Dlaczego nie łapano ich na gorącym uczynku? – pytał poseł Stanisław Wziątek z SLD.

– Dlaczego u posła Rynasiewicza przeszukań dokonano tydzień wcześniej? – pytał Eugeniusz Kłopotek (PSL). – Przy zapale walki z korupcją naruszono Konstytucję – stwierdził Zbigniew Zaborowski (SLD).

– Czy istnieje układ podkarpacki? – chciał się dowiedzieć podkarpacki poseł PiS Kazimierz Moskal.

– Każdy wątek będzie zbadany. Nie mogę odpowiedzieć na pytanie, czy istnieje „układ podkarpacki” – odpowiadał Andrzej Seremet. – Nie ma dobrego czasu na działania prokuratury. Zawsze jest przed czy po wyborach i prokuratura jest posądzana o kierowanie się intencjami politycznymi.

Bury: W moim domu nie ma złota, diamentów

Na sejmową mównicę wszedł Jan Bury.

– Nie jestem oskarżony, nie mam zarzutów, nawet jak poseł Moskal [Kazimierz Moskal, podkarpacki poseł PiS – red.] będzie bardzo chciał, to nie mam zarzutów, nie jestem oskarżony. Wiele pan poseł Moskal zrobił w ostatnich 2-3 latach, żebym miał zarzuty i żebym był oskarżony, ale nie jestem panie pośle Moskal i proszę mi tego nie sugerować.

– W Polsce jest domniemanie niewinności. Każdy obywatel, poseł, senator, obywatel zwykły także ma takie prawo. Postępowanie prowadzone jest w sprawie. W moim domu nie ma złota, nie ma diamentów, nie ma szafirów, nie ma też pieniędzy, nie ma sejfu, nie mam skrytki – mówił Bury.

Poseł PSL powiedział, że z jego oświadczeń majątkowych można się dowiedzieć, jaki ma majątek, akcje i udziały. Bury oświadczył, że nie prowadzi działalności gospodarczej, nie zarządza firmami.

– Jestem posłem zawodowym. Posiadam akcje i udziały, co jest wiedzą powszechnie dostępną w Polsce – mówił Jan Bury. Jego zdaniem inni posłowie powinni brać z niego przykład, jak rozliczać się z majątku. – W tym posłowie PiS z Podkarpacia, którzy uwielbiają, a szczególnie poseł Moskal, moją osobę. Bardzo promujecie moją postać. Dziękuję wam za to, jestem wdzięczny – powiedział Bury.

– Nie ma wątpliwości, że działania prokuratury nie wykraczały poza normy prawne – stwierdził w Sejmie premier Donald Tusk.

redakcja@rzeszow-news.pl

Reklama