Zdjęcie: Sebastian Stankiewicz / Rzeszów News

– Nie ma otwartości na zmianę – stwierdza po debacie na jednej z komisji radny KO Krzysztof Feret. Projekt uchwały o uchyleniu tzw. uchwały anty-LGBT może trafić do kosza. 

W maju 2019 roku sejmik podkarpacki, w którym większość ma Prawo i Sprawiedliwość, przyjął tzw. uchwałę anty-LGBT. Ma ona „sprzeciwiać się nadmiernej promocji i afirmacji ruchów LGBT”, a w rzeczywistości dyskryminuje i odbiera głos osobom o odmiennej orientacji i tożsamości płciowej.

Na początku lutego informowaliśmy, że przez homofobiczną uchwałę sejmiku podkarpackiego nasz region stracił 1,7 mln euro z Funduszy Norweskich. 1 marca projekt uchylenia kontrowersyjnej uchwały złożył klub KO – projekt markowali wówczas radny sejmiku Krzysztof Feret i przewodniczący Platformy Obywatelskiej Borys Budka.

Sejmik z większością PiS-u projektu nie przyjął, ale aby wyjść z twarzą, pchnął go do dwóch komisji, które miały ocenić jego jakość. Sęk w tym, że w nich także ludzie PiS-u dominują. Komisja Rozwoju Regionalnego oceniła projekt negatywnie, szybko i bez debaty. 

„2/3 nastolatków LGBT ma myśli samobójcze”

W środę dokument trafił do Komisji Bezpieczeństwa Publicznego i Zatrudnienia. Ta przynajmniej zachowała pozory i urządziła debatę z przedstawicielami obu stron.

Na debacie obecni byli radni PiS, w tym przewodniczący klubu i wicemarszałek Piotr Pilch, przewodniczący sejmiku podkarpackiego Jerzy Borcz i prof. Aleksander Bobko, filozof, były rektor Uniwersytetu Rzeszowskiego i senator (w 2015 roku z list PiS). Ten ostatni jako ekspert niezaangażowany w życie sejmiku.

Z Krzysztofem Feretem z KO byli: posłanka Monika Rosa (Nowoczesna) i Kamil Maczuga z zarządu krakowskiej Lewicy, aktywista i współautor Atlasu Nienawiści. Przed debatą mówili o konieczności uchylenia uchwały. 

– Stanowisko sejmiku jest bardzo szkodliwe. Tworzy wrażenie zagrożenia, którego nie ma. Wyklucza osoby LGBT z dyskursu publicznego. Odbiera im konstytucyjne prawo do manifestowania swoich poglądów i informowaniu o sobie – tłumaczył radny Feret. – Ta uchwała przeczy nie tylko idei nowoczesnego państwa, które musi być tolerancyjne, ale i pozbawia nas funduszy – argumentował. 

Posłanka Rosa przypominała, że w Polsce żyje 2 mln osób LGBT, a uchwały takie jak ta sejmiku podkarpackiego naraża je na prześladowania. 

– Uchwała ma moc, bo słowa mają moc. Radni włożyli kamienie w ręce ludzi, którzy nie rozumieją i boją się. To się przekłada na nienawiść słowną i fizyczną, problemy w szkole i w rodzinie – podkreślała. 

– 2/3 nastolatków LGBT ma myśli samobójcze – przypominał z kolei Kamil Maczuga. 

LGBT to nie zagrożenie

 

Tuż przed debatą Monika Rosa apelowała także, by nie odbierać osobom LGBT godności i poczucia bezpieczeństwa. – Dyskryminacja skutkuje depresją, izolacją, problemami na całe życie. Możemy różnić się poglądami, ale nie odbierajmy sobie nawzajem bezpieczeństwa. To wynika z poczucia etyki, moralności, z myśli chrześcijańskiej – stwierdziła. – Skupmy się na miłości i edukacji, a nie na nienawiści i strachu – apelowała posłanka. 

Kamil Maczuga, który pochodzi z Nowej Sarzyny, zapewniał, że osoby LGBT nie stanowią zagrożenia. – Żyjemy na Podkarpaciu, płacimy podatki. Nie mamy niestworzonych postulatów. Chcemy jedynie, by społeczeństwo było otwarte na ludzi o różnych poglądach, orientacjach, wierzeniach. Chcemy, żeby rodzice nas akceptowali, a nastolatkowie nie mieli myśli samobójczych – przekonywał. 

Jako przykład przywołał swoją rodzinną Nową Sarzynę, która wycofała się z podobnej uchwały anty-LGBT, a dodatkowo zapowiedziała działania antydyskryminacyjne na terenie gminy. 

„Nie ma owartości na zmianę”

Z samej debaty zadowolone są obie strony. Zarówno od polityków PiS-u, jak i KO słyszymy o „merytorycznej i kulturalnej dyskusji”, „spokojnej rozmowie o poglądach i inspiracjach”, „swobodzie myśli”. W to jednak, że debata zmieni stanowisko sejmiku podkarpackiego, wątpi Krzysztof Feret.

– Nie padła deklaracja otwartości na zmianę. Nie zanosi się na przełom. Szkoda, bo wykorzystaliśmy wszelkie możliwości argumentacyjne, próbowaliśmy dotrzeć do wrażliwości radnych PiS – mówił nam z rezygnacją w głosie w środę wieczorem. Opinię komisji poznamy przed sierpniową sesją sejmiku.  

Jaka ona będzie? – Mam nadzieję, że nie ma potrzeby uchylania tej uchwały. Ona nie jest wymierzona w kogokolwiek. Gdybym widział w niej naruszanie czyichś praw, to byłbym za zmianami – komentuje wicemarszałek Piotr Pilch, szef klubu PiS.

Pilch upiera się, że stanowisko sejmiku nikomu nie szkodzi. – Z danych, które do nas docierają, wynika, że nie ma najmniejszych śladów dyskryminacji pod względem mniejszości seksualnych – przekonuje.

– Uchwała powstała dlatego, że na tzw. marszach równości obrażano uczucia religijne – przypomina. – Należy się zastanowić, czy prowokacje są nam potrzebne. Po co nosić obraz matki boskiej w tęczowej aureoli albo waginę niczym monstrancję. Czy to przemyślane? – pyta. 

Nie wyklucza przy tym, że dyskusja będzie trwać. – Jestem człowiekiem otwartym – zapewnia Pilch. 

O uchyleniu tzw. uchwały anty-LGBT może zaważyć odcięcie od unijnych pieniędzy. W PiS-ie nadal panują złe nastroje po tym, jak Podkarpaciu odebrano dotację z Funduszy Norweskich. 

– Nawet nie mieliśmy możliwości, by odwołać się od tej decyzji. Zostaliśmy pozbawieni prawa obrony – żalą się politycy PiS. 

„Nie musisz nienawidzić”

Tymczasem w Rzeszowie ustawiono pierwsze billboardy kampanii „Stop nienawiści z motywacji religijnej”. 

Na skrzyżowaniu ulicy Dąbrowskiego z aleją Powstańców Warszawy znalazł się tęczowy baner z hasłem „Homofobia zabija. Nie musisz nienawidzić”.

(cm)

redakcja@rzeszow-news.pl

Reklama