Pomnik Wdzięczności Armii Radzieckiej w Rzeszowie ma być przeniesiony. Ma, bo to wcale nie jest pewne. Plac Ofiar Getta jest bowiem objęty ochroną konserwatorską.
Ustawa tzw. dekomunizacyjna obowiązuje od 2016 roku. Zgodnie z jej zapisami zakazane jest propagowanie ustroju totalitarnego poprzez nazwy ulic, budowli oraz obiektów i urządzeń użyteczności publicznej.
Opinie w sprawie zmiany nazw wydaje Instytut Pamięci Narodowej. Taki dokument od IPN do Rady Miasta Rzeszowa trafił jeszcze w lipcu, gdy dyskutowano o zmianie nazw ulic. W opinii wówczas znalazły się dwie na „zapas”. Dotyczyły one m.in. pomnika Wdzięczności Armii Radzieckiej na placu Ofiar Getta.
Jak czytamy w uzasadnieniu opinii IPN: „Oficjalna propaganda mówiąca o „wyzwoleniu” Polski przez Armię Czerwoną była jednym z głównych mitów legitymizujących władze komunistyczną w Polsce. Trudno jednoznacznie uzasadnić, że w przestrzeni Rzeszowa istnieją jednocześnie Krzyż Ofiar Komunizmu i Pomnik Sybiraków oraz pomnik Wdzięczności Armii Radzieckiej, która to armia brała czynny udział w represjach na ludności polskiej, a także była armią najeżdżającą mającą zniszczyć polską państwowość”.
Dlatego też radni klubu Platformy Obywatelskiej w Rzeszowie, uznając, że samorząd miejski musi jakąś decyzję w sprawie pomnika podjąć do końca marca 2018 roku, wpadli na pomysł, by obelisk przenieść na cmentarz żołnierzy Armii Radzieckiej przy ul. Lwowskiej, Na lutowej sesji Rady Miasta Rzeszowa uchwała zyskała „zielone światło” radnych, mimo że prezydent Tadeusz Ferenc wyraził negatywną opinię w tej sprawie.
Zapisy ustawy nie obejmują pomnika?
Nie ma się co dziwić, że władze miasta nie widzą konieczności przenosin pomnika. – W tzw. ustawie dekomunizacyjnej napisano jasno, że nie dotyczy ona obiektów, które „znajdują się na terenie cmentarzy, albo innych miejscach spoczynku” i „wpisanych – samodzielnie, albo jako część większej całości – do rejestru zabytków”.
Przypomnijmy, że do 1942 roku na terenie dzisiejszego placu Ofiar Getta znajdował się cmentarz żydowski, który został zniszczony w czasie II wojny światowej przez hitlerowskie Niemcy.
Fakt ten upamiętnia bazaltowy głaz i granitowa tablica, na której widnieje napis w języku polskim i hebrajskim: „W tym miejscu znajduje się XVI-wieczny cmentarz żydowski zniszczony w czasie drugiej wojny światowej przez hitlerowskiego okupanta. W lecie 1942 roku gromadzono tutaj Żydów przed wywiezieniem do obozów zagłady”.
Plac Ofiar Getta w rejestrze zabytków
Nawet jeśli Gmina Żydowska teren dawnego kirkutu nie uważa już za święty, nawet jeśli stwierdzić, że pomnik nie ma nic wspólnego z Żydami i bezsensowne jest powoływanie się na zapis z ustawy o tym, że pomnik stoi na terenie dawnego miejsca spoczynku, to jednak nie da się podważyć, iż obszar placu Ofiar Getta jest wpisany do rejestru zabytków.
– Pomnik stoi na terenie układu urbanistycznego Starego Miasta Rzeszowa wpisanego do rejestru zabytków decyzją Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków, stąd monument objęty jest ochroną konserwatorską jako integralny element tego układu – wyjaśnia Maciej Chłodnicki, rzecznik prezydenta Rzeszowa.
– Pomnik powstał w latach 1950-1951, a wpis układu urbanistycznego Starego Miasta do rejestru zabytków nastąpił w 1969 roku, a więc monument jest także chroniony w myśl zapisu: „stanowi część większej całości” – mówi dzisiaj rzecznik Chłodnicki.
Pomnik częścią „układu”
Ponadto przynależność pomnika do tzw. substancji zabytkowej potwierdzona została poprzez włączenie w ubiegłym roku układu przestrzennego placu Ofiar Getta powstałego w latach 50. XX w. do gminnej ewidencji zabytków.
– Pomnik stanowi element kompozycyjny tego układu. Prezydent opiniując projekt uchwały klubu PO zawarł powyższe argumenty, jednak nie przesądziły o wyniku głosowania – wspomina Maciej Chłodnicki.
Wiesław Buż, radny Rozwoju Rzeszowa zaproponował modyfikację pomnika. Buż chciał, by w pomnik wkomponowano popiersie Ignacego Daszyńskiego, premiera Tymczasowego Rządu Ludowego Rzeczypospolitej Polskiej (1918), obok Józefa Piłsudskiego jednego z najwybitniejszych polityków lewicy niepodległościowej II Rzeczypospolitej.
Ta propozycja jednak wzbudziła kontrowersje – taki zabieg to „zbrodnia”, bo pomnik jest chroniony prawami autorskimi.
– Z tym jest, jak z książką, która jest skończonym dziełem. Nikt sobie nie wyobraża, aby wyrwać z niego jeden rozdział, napisać na nowo i włożyć go do tej samej książki. Tak samo pomnik jest objęty prawami autorskimi i nikt nie ma prawa ingerować w jego formę – tłumaczy historyk sztuki, pragnący zachować anonimowość.
Tadeusz Ferenc wojować nie może
A jak na kwestię przenosin pomnika Wdzięczności Armii Radzieckiej zapatruje się sam Tadeusz Ferenc, prezydent Rzeszowa? – Nie mogę na wszystkich frontach wojować, więc tu niby się zgadzam i uchwałę zrealizuję – odpowiada krótko. – Pomnik powinien zostać tam, gdzie był, ale muszę prowadzić politykę nie na zasadzie „sporu wszędzie” – dodaje Ferenc.
Maciej Chłodnicki wyjaśnia, że podjęta przez radnych uchwała nie jest jeszcze prawomocna. Aby tak było musi się ona znaleźć w Dzienniku Urzędowym wojewody. – Podjęte przez Radę Miasta uchwały pod kątem prawnym sprawdzają służby wojewody, które uchwałę mogą uchylić. Sprawa może zostać zaskarżona również do Samorządowego Kolegium Odwoławczego – wyjaśnia rzecznik prezydenta Rzeszowa.
W praktyce oznacza to tyle, że od podjęcia uchwały przez radnych do przenosin pomnika może być jeszcze długa droga.
joanna.goscinska@rzeszow-news.pl