Ze styczniowych szacunków Ministerstwa Edukacji wynikało, że szkoły w całym kraju muszą znaleźć miejsce dla 50-60 tys. nowych dzieci z Ukrainy. Wyliczenia są błędne, ponieważ okazuje się, że jest ich o ok. 30 tys. więcej. Teraz dyrektorzy muszą zwiększyć limity w klasie.
Sporo zamieszania
– Ja sobie tego nie wyobrażam, limit dzieci do 29 uczniów? Dyrektor jeszcze nam tego nie potwierdził. Wiem tylko, że jest z tym sporo zamieszania – zaalarmowała nasza redakcję nauczycielka języka polskiego z jednej z rzeszowskich podstawówek. Chce zachować anonimowość.
– Inaczej uczy się języka polskiego, a inaczej dzieci, które dopiero zaczynają jego naukę, bo takie dzieci też są. Już to przerabiałam, to wiem jakie trudne – dodaje.
Będzie wiadomo we wrześniu
Zapytaliśmy magistrat o to, czy w szkołach starczy miejsc dla dzieci z Ukrainy. – My oszacowaliśmy liczbę dzieci w oparciu o dane z poprzedniego roku z Systemu Informacji Oświatowej. Jaki będzie rzeczywisty stan, będziemy wiedzieli we wrześniu – mówiła Marzena Kłeczek-Krawiec, rzecznik prasowy Prezydenta Rzeszowa.
Wychodzi na to, że magistrat dopiero przygląda się sprawie, skoro szacunków jeszcze nie podaje. Wiemy, że w poprzednim roku do rzeszowskich podstawówek uczęszczało 33 792 uczniów. Ilu będzie teraz? Jak wynika z odpowiedzi, która dostaliśmy z Ratusza – jeszcze nie wiadomo.
Czy jest plan B?
Zapytaliśmy o plan B – co jeśli zabraknie miejsc i trzeba będzie zwiększyć limity?
– Znajdziemy miejsca w szkołach dla wszystkich dzieci. Byliśmy w stanie po wybuchu wojny znaleźć miejsca dla dzieci z Ukrainy, byliśmy w stanie stworzyć specjalne oddziały przygotowawcze w których dzieci się odnalazły i uczyły języka – zapewnia Marzena Kłeczek-Krawiec.
Od września wszystkie ukraińskie dzieci mieszkające w Polsce muszą obowiązkowo chodzić do szkoły. Rodzicom grożą grzywny, postępowanie egzekucyjne, a od 2025 roku utrata świadczenia 800+.
(Red. fot. freepik)