Prawie 90 proc. mieszkańców przyłączonych terenów do Rzeszowa jest z tego zadowolonych – tak wynika z badań przeprowadzonych przez socjologów z Uniwersytetu Rzeszowskiego.
Za każdym razem kwestie związane z poszerzeniem granic Rzeszowa budzą wiele emocji. Od 2006 roku stolicę Podkarpacia udało się powiększyć o sołectwa: Biała, Budziwój, Miłocin, Przybyszówka, Słocina, Załęże, Zwięczyca oraz Bzianka.
Teraz Rzeszów walczy o przyłączenie całej gminy Świlcza i sześciu sołectw z podrzeszowskich gmin: części sołectwa Racławówka (Racławówka Doły) z gminy Boguchwała, sołectw Miłocin i Pogwizdów Nowy z gminy Głogów Małopolski oraz sołectw Zaczernie, Nowa Wieś i części sołectwa Jasionka z Gminy Trzebownisko.
Nie jest to jednak łatwe, bo co rusz miejskim urzędnikom są rzucane kłody pod nogi. Ostatnie wyniki konsultacji społecznych pokazały, że mieszkańcy podrzeszowskich gmin są przeciwni włączeniu ich do Rzeszowa. Fakt ten wykorzystała wojewoda, Ewa Leniart, która również negatywnie wypowiedziała się na temat poszerzania granic administracyjnych miasta.
Opinie wojewody zostały przekazane do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji, które także wyda swoje stanowisko, a z tego resortu dokumenty trafią na posiedzenie Rady Ministrów. To właśnie rząd PiS do końca lipca br. ostatecznie zdecyduje, czy Rzeszów będzie większy od 1 stycznia 2018 r.
Według badań socjologicznych okazuje się, że nie taki diabeł straszny, jak go malują, ani Rzeszów taki nieprzyjemny, by nie chcieć być jego częścią. Dowodów na to dostarczyli pracownicy Instytutu Socjologii Uniwersytetu Rzeszowskiego: prof. Witold Jedynak, dr Krzysztof Piróg, dr Hubert Kotarski i dr Krzysztof Malicki wraz z 36-osobową grupą studentów.
To nie było „łapu-capu”
Naukowcy sprawdzili poziom zadowolenia z poszerzenia Rzeszowa z perspektywy mieszkańców osiedli włączonych po 2006 roku. Badania przeprowadzono w dniach 19-30 kwietnia br. na próbie 595 dorosłych mieszkańców osiedli Biała, Budziwój, Miłocin, Przybyszówka, Słocina, Załęże, Zwięczyca.
Osoby, które wzięły udział w badaniu zostały wylosowane z bazy ewidencji ludności dostarczonej przez Urząd Miasta Rzeszowa. – To nie było badanie robione „na łapu-capu”. Bardzo duży nacisk położyliśmy na to, aby odpowiednio dobrać grupę badawczą – podkreśla dr Krzysztof Piróg.
Problemem w tego typu badaniach jest to, że są one dobrowolne – jedni mieszkańcy zgadzają się w nich brać udział, inni nie – dlatego badacze przyjęli metodę doboru losowego systematycznego z ukrytym podziałem na warstwy. Oznacza to, że jeżeli ktoś nie zgodził się na udział w badaniu, to był zastępowany przez inną osobę tej samej płci, o podobnym wieki i z tego samego osiedla. Błąd oszacowanych wyników wynosi około 3,5 proc. przy poziomie ufności 95 proc.
Mieszkańcom osiedli z terenów przyłączonych zadawano trzy pytania: „Czy ogólnie biorąc, jest Pan(i) zadowolony(a), czy niezadowolony(a) z tego, że to osiedle zostało włączone do Rzeszowa?”, „Czy chciał(a)by Pan(i), żeby Pan(i) osiedle wróciło do gminy, w której znajdowało się przed włączeniem do Rzeszowa?” oraz „Ogólnie biorąc, jak Pan(i) ocenia zmiany, które zaszły na tym osiedlu po włączeniu go do Rzeszowa?”.
Na pierwsze pytanie aż 89,6 proc. ankietowanych odpowiedziało, że są zadowoleni z przyłączenia. Bardziej z tego faktu były usatysfakcjonowane kobiety (94,1 proc.). Jeśli zaś chodzi o grupy wiekowe, to mieszkańcy w wieku 18-24 lata byli w 100 proc. zadowoleni z przyłączenia. Najmniej cieszyło to osoby w wieku 50-64 lata (83,8 proc.).
Twarde dowody dla rządu PiS?
W badaniu sprawdzono również, co o przyłączeniu myślą mieszkańcy rdzenni osiedla i ci, którzy przeprowadzili się w tamte rejony dopiero po włączeniu ich do Rzeszowa – jednych i drugich ten fakt w większości satysfakcjonował.
Na drugie pytanie tylko 9,4 proc. mieszkańców osiedli z terenów przyłączonych chce wrócić do gminy, w której znajdowało się przed włączeniem do Rzeszowa. W większości są to mężczyźni (10,8 proc.).
Gdy mówimy o podziale ze względu na wiek, to okazuje się, że im starsza grupa wiekowa, tym większy odsetek osób, które rozważają myśl, by osiedle wróciło do gminy, do której wcześniej należało. Najwięcej jest ich w grupie 50-64 lata (14,3 proc.), najmniej w grupie 18-24 (2,1 proc.).
Podobnie wyniki mają się przy rozróżnieniu na mieszkańców rdzennych (9,8 proc.) i napływowych (6,2 proc.).
Odpowiadając na trzecie pytanie, 93,2 proc. ankietowanych pozytywnie oceniło zmiany na ich osiedlach, które dokonały się po włączeniu do Rzeszowa.
Tradycyjnie bardziej zadowolone były kobiety – 94,4 proc. i mieszkańcy w grupie wiekowej 18-24 – 100 proc. Najmniej zadowolone ze zmian były osoby w wieku 35-49 lat – 90,2 proc. Jeśli chodzi o mieszkańców napływowych i rdzennych wynik również sięgał ponad 90 proc.
– Nie spodziewaliśmy się takich wyników. Są one bardzo dobre. To, że grupa mieszkańców potrzebuje remontu drogi, czy innej inwestycji, nie oznacza, że przez ten pryzmat oceniają zmiany. Potrafią oddzielić swój interes partykularny, od tego, co rzeczywiście się dzieje – uważa Marcin Stopa, sekretarz miasta Rzeszowa.
– Twarde dowody, które są sygnowane przez UR, przekażemy wojewodzie, premier oraz do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji. Tak konkretne dowody trudno w jakikolwiek sposób podważyć – dodaje Stopa.
Bo duży może więcej
Marek Ustrobiński, wiceprezydent Rzeszowa, również uważa, że na terenach przyłączonych zrealizowano wiele inwestycji, które są najbardziej widoczne i odczuwalne dla mieszkańców. Miasto wpompowało w nie już ponad 800 mln zł. Za te pieniądze powstały m.in. nowe drogi, chodniki, na przyłączonych terenach poprawiła się komunikacja publiczna, wybudowano nowe domy kultury.
Według władz Rzeszowa to wszystko wpływa na pozytywną ocenę mieszkańców, którzy w zdecydowanej większości są zadowoleni z tego, że włączono ich do stolicy Podkarpacia.
– Bardzo się z tego cieszymy. Nasze wysiłki prowadzą do tego, aby Rzeszów był coraz mocniejszym ośrodkiem centralnym, miastem silnym społecznie, ekonomicznie, gospodarczo, kulturalnie – twierdzi Marek Ustrobiński. – Kierunek rozwoju będzie nadal utrzymany – zapowiada.
Marcin Stopa przywołuje też przykład Załęża, które jako pierwsze zostało włączone do Rzeszowa w 2006 r. Miasto wybudowało tam m.in. nową szkołę rok po włączeniu sołectwa do miasta. – Dzieci tam uczyły się w fatalnych warunkach – wspomina Stopa. Z kolei w Przybyszówce powstał nowy dom kultury.
Ratusz twierdzi, że gdyby nie włączanie sąsiednich terenów do miasta, to ich mieszkańcy na poszczególne inwestycje czekaliby długimi latami. – Duży może więcej – podkreśla wiceprezydent Rzeszowa.
Pełne wyniki ankiet możecie sprawdzić TUTAJ.
joanna.goscinska@rzeszow-news.pl