Paradokumentalny i nieco fantastyczny – tak zapowiada się najnowszy serial Grzegorza Bogaczewicza. Jeden z odcinków „Dramatu nie z tej ziemi” kręcony był w poniedziałek w Manufakturze Rzeszów.
Wampiry, wilkołaki, bohaterowie takich amerykańskich seriali jak „Pamiętniki wampirów” czy „Zmierzch”, a także filmy paradokumentalne takie jak „Dlaczego ja?”, „Pamiętniki z wakacji” czy „Szkoła” zainspirowały Grzegorza Bogaczewicza, właściciela rzeszowskiej Agencji Reklamowej Bogaczewicz, do stworzenia produkcji, w której pojawią się zarówno postaci realistyczne, jak i fantastyczne.
Tak powstaje serial „Dramat nie z tej ziemi”, w którym obok ludzi zobaczymy wampiry, wilkołaki, duchy, nie zabraknie także kosmitów.
– Na początek chcemy stworzyć trzy odcinki, trwające po 30 minut. Pierwszy z nich – „Korpowamir” – kręciliśmy w poniedziałek w Browarze Manufaktura Rzeszów. Sceny, które nagraliśmy ukazują Mirkę, główną bohaterkę, która razem z nowym pracownikiem Edmundem poznaje się bliżej na firmowej imprezie integracyjnej, którą zorganizował Tomek – wyjaśnia reżyser Grzegorz Bogaczewicz.
– Na tej imprezie Edmund jest przez otoczenie dyskryminowany, ale jako 150-latek potrafi poradzić sobie w każdej sytuacji. I tak też było i w tym przypadku. Warto też dodać, że w pierwszym odcinku Mirka dowiaduje się również, że Edmund jest wampirem oraz następuje zacieśnienie relacji pomiędzy nimi – dodaje reżyser.
Pomagała Anna Demczuk
W rolę Mirki wciela się Sabina Sasa, studentka filologii rosyjskiej, która od szkoły podstawowej jest związana ze sztuką aktorską. – Zawsze starałam się należeć do jakichś kół teatralnych. Skrzydła tak naprawdę rozwinęłam na studiach, gdzie trafiłam na zajęcia do Anny Demczuk, aktorki z Teatru im W. Siemaszkowej oraz gdy współpracowałam z Kamilem Dobrowolskim, aktorem z Teatru Maska – wyjaśnia Sabina Sasa.
W roli przystojnego wampira Edmunda zobaczymy Ryszarda Haloszkę, studenta grafiki, który również pierwsze kroki w aktorstwie stawiał jeszcze w szkole podstawowej. Dla obojga udział w serialu to okazja, aby spróbować czegoś nowego i szansa na zdobycie aktorskiego doświadczenia.
Kolejny odcinek produkcji będzie nosił tytuł „Ufoludek”. Tytułowa postać wyląduje na jednym z podmiejskich osiedli domków, a rodzina – z typową podkarpacką gościnnością – przyjmie przybysza z zaświatów. W rolę ufoludka wcieli się Temirlan Nazarkulov, student Wyższej Szkoły Informatyki i Zarządzania. Z kolei bohaterem trzeciego odcinka będzie elf, a jego rolę odegra Krzysztof Kobylarz.
Trzy odcinki, sześć dni zdjęciowych
Zdjęcia do każdego odcinka trwają około 2 dni. Łącznie na nagranie pierwszych trzech odcinków zaplanowano 6 dni zdjęciowych. Codziennie na planie – w zależności od potrzeb – pracuje około 20 osób. Są to nie tylko aktorzy i statyści, ale także operatorzy, dźwiękowcy, reżyser, scenograf, makijażyści, oświetleniowcy, a także producent. Cała seria jest zaplanowana jako trzynastoodcinkowa. Będzie ją można zobaczyć w internecie, a być może nawet w jednej z ogólnopolskich stacji telewizyjnych.
– Nasz serial jest związany z regionem podkarpackim, ponieważ nasi aktorzy w dużej mierze pochodzą z naszego województwa. Ponadto sceny do serialu będziemy kręcić w samym Rzeszowie i najbliższych okolicach – wyjaśnia reżyser.
Grzegorz Bogaczewicz zapytany, jakie kryteria zastosował przy wyborze aktorów wyjaśnia, że szukał osób, które kiedyś już miały doświadczenie związane z filmem, serialem bądź teatrem, ale przede wszystkim entuzjastów i tych mających to „coś”.
– Każdej osobie, która przyszła na casting proponowaliśmy kilka ról. Podczas próby nagrywaliśmy je i później wybieraliśmy, kto pasuje do jakiej roli i do partnera, z którym ma grać – wyjaśnia reżyser. – I tak np. Edmund musiał być przystojny, aby mógł spodobać się wszystkim kobietom w korporacji – dodaje.
A czy dobrze całuje? Sabina Sasa jeszcze tego nie wie, ale zapewnia, że jak przystało na dobrego wampira Edmund na pewno dobrze gryzie.
(jg)
redakcja@rzeszow-news.pl