Towarzystwo Ochrony Ptaków i fundacja Greenmind zaskarżyli do Naczelnego Sądu Administracyjnego decyzję środowiska prezydenta Rzeszowa o odmuleniu zalewu. Ratusz tymczasem apeluje o jak najszybsze ogłoszenie przetargu.
Temat odmulania rzeszowskiego zalewu wraca, jak bumerang. Po czerwcowych szumnych zapowiedziach polityków PiS, że w końcu uda się inwestycje zrealizować, wciąż niewiele się wydarzyło, na co w czwartek uwagę zwrócił ratusz. – Obawiamy się, że do odmulenia zalewu może nie dojść. A jeśli jednak się uda, to być może będziemy musieli na to bardzo długo czekać – twierdzi Andrzej Gutkowski, wiceprezydent Rzeszowa.
Tym razem obawę, że odmulenie zalewu znowu spełznie na niczym, wywołała informacja o tym, że organizacje ekologiczne w październiku złożyły skargę kasacyjną od wyroku Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego do Naczelnego Sądu Administracyjnego ws. wydanej przez miasto decyzji środowiskowej. Chodzi o Towarzystwo Ochrony Ptaków i fundację Greenmind.
– Oczekiwanie na wyrok NSA może potrwać długo. Nie oznacza to jednak, że nie można ogłosić przetargu w formie zaprojektuj-wybuduj. Zdaniem naszych prawników, nie ma w tym względzie żadnych przeszkód formalno-prawnych – uważa Andrzej Gutkowski.
Innego zdania jednak jest Zarząd Gospodarki Wodnej „Wody Polskie” w Rzeszowie, właściciel zbiornika. – UE bacznie przygląda się kwestiom środowiskowym. Gdybyśmy rozpoczęli odmulanie zalewu na bazie decyzji wydanej przez prezydenta, a NSA by ją uchylił, groziłby nam wówczas zwrot dofinansowania – mówi Krzysztof Gwizdak, rzecznik RZGW w Rzeszowie.
Dlatego też pojawił się pomysł, aby inwestycji nie wykonywać w całości, a podzielić ją na etapy tak, aby ominąć na początku wrażliwy teren Natura 2000, którego bronią ekolodzy. Pierwszy odcinek do odmulenia zaczyna się od zapory i kończy na Lisiej Górze. Ma 1,1 km i nie jest objęty Naturą 2000. Pozostały już tak. Łącznie zalew do 2023 roku ma być odmulony na ponad 4 km.
Aby ten plan został zrealizowany musi być wydana nowa decyzja środowiskowa. „Wody Polskie” zabiegają o nią w Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska. O tym, że to nie jest takie proste świadczy decyzja RDOŚ sprzed kilku tygodni, gdy nie zgodziła się na to, by roboty rozpocząć w ciągu 30 dni od ich zgłoszenia. RDOŚ chce się dowiedzieć, punkt punkcie, jak „Wody Polskie” chcą uchronić środowisko przed jego zniszczeniem.
Ratusz uważa, że etapowanie odmulania zalewu to niepotrzebna zabawa, bo NSA, podobnie jak wcześniej Samorządowe Kolegium Odwoławcze i Wojewódzki Sąd Administracyjny, skargi ekologów oddali. – Jesteśmy o tym przekonani – twierdzi Andrzej Gutkowski.
W trakcie kampanii wyborczej do Rzeszowa przyjechał szef „Wód Polskich” Przemysław Daca, który władzom miasta zarzucał, że kwestionowany przez ratusz plan może zburzyć całą inwestycję, a co gorsza doprowadzić do utraty unijnego dofinansowania odmulenia zbiornika. Inwestycja ma kosztować 49 mln zł, z czego 42 mln zł to pieniądze z UE.
RZGW twierdzi tymczasem, że nadzieje ratusza na pozytywny finał rozpoznania skargi przez NSA mogą skończyć się na nadziejach. Nawet gdyby tak się stało, to ekologom pozostaje jeszcze Komisja Europejska. – Fundacja Greenmaid zapowiadała już odwołanie się do KE, jeśli NSA podtrzyma decyzję WSA – zauważa Krzysztof Gwizdak.
RZGW opracowuje w tej chwili mapy, aby wiedzieć dokładnie, ile mułu znajduje się w zalewie. Ogłoszenie przetargu w formule zaprojektuj-wybuduj zaplanowano na przyszły rok. Wówczas mają rozpocząć się także prace związane odmuleniem pierwszego odcinka zbiornika, w który ekolodzy nie mogą ingerować i oprotestowywać.
Cały zbiornik ma 68 ha, do odmulenia przewidziano 32 ha, z czego programem Natura 2000 objętych jest 15 ha. RZGW powtarza, że w pierwszej części nie dotknie Natury 200. Choć to tylko 1,1 km, to uda się odmulić ponad 17 ha zalewu – ponad połowę przeszło połowę wszystkich prac. – Planujemy je rozpocząć w 2019 roku – mówi rzecznik Gwizdak.
joanna.goscinska@rzeszow-news.pl